Dwa tygodnie temu informowaliśmy o zaginięciu obu psów. Aktualne ustalenia służb przekazuje sierż. sztab. Łukasz Paterski z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Były one wcześniej wyprowadzane na spacer przez kobietę, której miały uciec. Jak ustalili policjanci, była to ich właścicielka, której zostały odebrany jakiś czas temu przez policję, z uwagi na warunki w jakich były trzymane. Policjanci przyjęli zawiadomienie w tej sprawie. Trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia oraz odnalezienia wspomnianych zwierząt
- mówi Łukasz Paterski.
Według naszych informacji, to właśnie Małgorzata Kaczmarek wyprowadzała psy, które później rzekomo uciekły. Jak podkreślają przedstawiciele schroniska, służby pozwoliły kobiecie na odwiedzanie zwierząt.
Anna Śniecikowska z zarządu zaangażowanej w sprawę Fundacji Mondo Cane obwinia za całą sytuację prokuraturę.
My wielokrotnie zwracaliśmy uwagę prokuraturze, pisaliśmy wnioski, pisma, skargi do prokuratury okręgowej, przewidując efekt. I ten efekt ostatecznie mamy, czyli przepadły dowody rzeczowe, czyli krótko mówiąc, pani prokurator pozwoliła na to, że dowody rzeczowe się upłynniły
- mówi Anna Śniecikowska.
Według przedstawicielki fundacji, nie powinno pozwalać się domniemanemu sprawcy na kontakt z ofiarami. Jak podkreśla Anna Śniecikowska, podczas interwencji w szkole psy przebywały w ciasnych klatach, bez możliwości zmiany pozycji i brudnych od moczu, były wygłodzone i miały poparzenia od obroży elektrycznej.
Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak wyjaśnia, że obecnie właścicielka psów nie ma postawionych zarzutów, więc nie było podstaw do uniemożliwienia odwiedzin w schronisku. Śledczy czekają na opinię biegłego, który stwierdzi czy doszło do znęcania. Dopiero na jej podstawie zdecydują czy trenerka ze świadka stanie się podejrzanym o popełnienie przestępstwa.
Poznańska szkoła dla psów nie odebrała od nas telefonu.
Więcej na ten temat dziś w Popołudniówce Radia Poznań.