NA ANTENIE: Przyjęcie towaru
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ekspert o powrocie J. Kaczyńskiego do rządu: decyzje będą podejmowane w krótszym czasie

Publikacja: 26.06.2023 g.12:02  Aktualizacja: 26.06.2023 g.15:55 Łukasz Kaźmierczak
Kraj
Tak powrót do rządu Jarosława Kaczyńskiego ocenił Sebastian Drobczyński - ekspert do spraw marketingu politycznego i kampanii wyborczych. W porannej rozmowie Radia Poznań mówił o tej decyzji także w odniesieniu do toczącej się już prekampanii przed jesiennymi wyborami...

Sztabowcy uznali wybór jednej ze strategii, w ramach której wycofujemy wszystkich wicepremierów, a wsadzamy najważniejszą postać z tego obozu rządzącego, dlatego, że dzięki temu będzie krótszy przepływ informacji. Zresztą ustawienie premiera i prezesa Kaczyńskiego w roli głównych postaci tej sfery politycznej nie jest też przypadkowe, dlatego, że premier Kaczyński będzie w znacznie krótszym czasie podejmował decyzje. One będą bardziej hermetyczne

 - mówił gość Radia Poznań.

Odnosząc się do układania list wyborczych w okręgu poznańskim, Sebastian Drobczyński powiedział, że PO w Poznaniu potrzebuje odświeżenia i senator Marcin Bosacki byłby taką naturalną twarzą jako jedynka w wyborach do Sejmu.

Jeśli chodzi o PiS w Poznaniu, to w ocenie gościa porannej rozmowy, partia ma krystalicznych liderów i każdy z nich zrobi wynik na miarę Poznania.


 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

 

Łukasz Kaźmierczak: Po burzliwym weekendzie w naszym studiu Sebastian Drobczyński- ekspert do spraw marketingu politycznego i kampanii wyborczych. Wszystkie partie umówiły się chyba jak jeden mąż i postanowiły takie konwencje albo spotkania partyjne zrobić, a tu pojawił się Jewgienij Prigożyn z puczem albo - jak niektórzy mówią - puczykiem i przykrył to wszystko. Marketingowcy z partii chyba złapali się za głowę.

Sebastian Drobczyński: Chyba tak, jak jeden mąż. To z jednej strony przynajmniej spójna polityka i spójny przekaz, przynajmniej jest tutaj porządek, a z drugie strony rzeczywiście sytuacja międzynarodowa mogła spin-doktorom zepsuć plany, które były zwłaszcza na ten ostatni weekend czerwca.

To ma znaczenie, bo zaczynają się wakacje...

Zaczynają się wakacje i wszyscy teraz w głowach mamy szukanie odpowiedzi na pytanie, co dalej. Z jednej strony oczywiście możemy powiedzieć,  że w czasie wakacji kampania będzie hamować. Pytanie dla niektórych - dlaczego? Jedni mówią, że jest gorąco, ludzie są na plaży, bo ludzie sobie nie życzą, żeby widzieć, oglądać, słuchać, bo czasem może dojść do takiego przesilenia, gdzie otwieramy lodówkę, a tam Iksiński, Iksińska wychodzi, wypada. Natomiast to, co jest istotne, to nie jest tak, że mamy wakacje. Wszystkie sztaby pracują i będą pracować, jeżeli myślą o zwycięstwie w najbliższych wyborach, a te wybory są dosyć długie, bo te jest i parlament i samorząd, a potem kolejne wybory. Tak, że piękny okres.

Czyli tak naprawdę mamy jeden długi marsz, nie mamy tego rozpatrywać tylko w kategorii października. Z drugiej strony ten październik pewnie będzie definiował wiele późniejszych rzeczy.

Będzie definiował kilka rzeczy, przynajmniej scenariuszy na najbliższy czas. Pamiętajmy o tym - dla wszystkich politologów, których serdecznie pozdrawiam - mamy okres pre-kampanii,  nie kampanii, bo kampania wyborcza zgodnie z polskim prawem, tzw. kodeksem wyborczym, musi oficjalnie ogłoszona, termin wyborów musi być ogłoszony. W tym przypadku przez prezydenta RP. Natomiast październik otworzy wiele drzwi. Pokaże też potem skalę walki o sejmiki, o powiaty, o rady gmin, miast.

To mimo wszystko Prigożynem tego na tyle nie przykrył, żebyśmy nie porozmawiali.

Na ten moment nie, to jest też pewnie skala polityki, skala pewnego rodzaju funkcjonowania, bo jednio już dziś mówią o tym, że jest to pod kontrolą. Mówi się o tym, że jego zachowanie, jego pucz był pod kątem strategii wizerunkowej Putina, żeby pokazać, że jest nadal jedynką.

A jest.

A jest, zatem te wszystkie ruchy będą ciekawe.

Zapytałem, czy jest z takim lekkim znakiem zapytania.

Na ten moment na godzinę 8.16 - 8.17 to tak.

Wróćmy do konwencji.

Teraz której?

Konwencji powiedziałem w licznie mnogiej. Przede wszystkim chyba ciekawe jest to, że po raz pierwszy dwie główne partie spotkały się w dosyć bliskiej od siebie odległości, bo wcześniej to był taki bardzo korespondencyjny pojedynek. Gdy premier Morawiecki był na północy, Donald Tusk był na południu itd. wschód - zachód, a teraz jest Dolny Śląsk. Wrocław - tam był Donald Tusk - jego matecznik, potem była Bogatynia - z racji problemu wydaje się bliższa zdecydowanie elektoratowi PiS, ale w każdym razie spotkali się na jednym terenie.

Tak, w jednym okręgu i to jest też jedna ze strategii funkcjonowania sztabów. Rzeczywiście wcześniej rozszerzaliśmy te granice i okręgi i województwa, gdzie politycy występowali. Teraz jest taki ruch - sprawdźmy pewnie w badaniach, co się będzie działo, kiedy występujemy w jednej przestrzeni, zarówno partia A, jak i partia B. Mamy pewien dualizm w pewnym rodzaju i te dwie partie ogrywają główną rolę.

Zwany polaryzacją.

Zwany polaryzacją, oczywiście, że tak i to jest też bardzo ciekawe, pewnie ma inny temat. Nie mniej teraz jest tak, że teraz, co się dzieje w jednym okręgu, w jednej przestrzeni, w jednej części Polski, to dochodzi do pewnego rodzaju spotkania liderów, którzy dyskutują na teoretycznie spójne tematy, teoretycznie do spójnej grupy wyborców, bo to mieszkańcy jednej części, natomiast tematyka jest inna i to ma ich wyróżniać i teraz pytanie, czy na tyle wyróżniała ich ta tematyka, żeby nasi wyborcy, społeczeństwo, słuchacze dostrzegli różnicę.

A nie był to trochę taki jednak korespondencyjny pojedynek na hasła, dlatego, że mimo wszystko jedni do drugich się odnosili. Mówili do swoich, ale tak naprawdę odnosili się do innych.

Cała sztuka polega na tym, żebyśmy teoretycznie skupili się na sobie, a nie rozmawiali o tych trójkach, czwórkach, piątkach, czyli tych wszystkich partiach, które są na zewnątrz, bo przecież uwagę publiczności mamy skupić na sobie, a nie ma nic piękniejszego niż emocje, a emocje powstają w sytuacji, kiedy będziemy na siebie - no właśnie tu jest  po prostu jednak uniesienia emocjonalno-intelektualne do partnera z tego drugiego obozu.

Czy mamy tak naprawdę powtórkę z rozrywki, że ta cała sytuacja, te wszystkie partie, hasła, konwencje i tak koniec końców sprowadzają się do pojedynku Jarosław Kaczyński - Donald Tusk?

W mojej ocenie na dzień dzisiejszy tak, ale to jest wina wszystkich pozostałych.

Dlaczego?

Dlatego, że nie potrafili wykorzystać modelu - z jednej strony pustki, kiedy pikowała PO i odnaleźć się na rynku, z drugiej strony dotrzymać tempa. Zresztą z punktu widzenia tej polityki od kuchni, co zawsze powtarzam, to jest ciężka praca i oczywiście u podstaw praca. Nie wystarczy jeden, dwóch liderów opozycji, żeby zrobić show, bowiem struktura funkcjonowania, administracja cała, techniczna wszystkich okręgów wyborczych - jest ich 41 do parlamentu przecież - wymaga rzeszy, rzeszy i jeszcze raz rzeszy działań.

Nie wystarczy powiedzieć, że jest się Trzecią Drogą.

Nie wystarczy w żaden sposób, to jest za mało. Poza tym trzeba mieć jeszcze coś, co nazywamy pewnym takim rysem, czymś takim konkretnym, charyzmatycznym przywództwem, czego w rozumieniu trzeciej, czwartej, piątej, szóstej drogi nie dostrzegam i to wyniki sondaży jednocześnie potwierdzają.

Wrócił do rządu Jarosław Kaczyński, nie ma innych wicepremierów, jak pan ten ruch odczytuje? Bo ewidentnie też w kluczu wyborczym musimy na to patrzeć.

Ciągle pamiętajmy o tym, że widz, słuchacz obserwuje, słucha, potem na końcu są te sondaże i wyniki końcowe, natomiast sztabowcy uznali wybór jednej ze strategii w ramach, której wycofujemy wszystkich wicepremierów, wsadzamy najważniejszą postać z tego obozu rządzącego, dlatego, że dzięki temu będzie krótszy przepływ informacji. Zresztą ustawienie premiera i prezesa Kaczyńskiego w roli głównych postaci tej sfery politycznej nie jest też przypadkowe, dlatego, że premier Kaczyński będzie w znacznie krótszym czasie podejmował decyzje. One będą bardziej hermetyczne, z drugiej strony bardziej widoczne.

Chociaż czytałem gdzieś, że głową kampanii być może będzie Jarosław Kaczyński, ale twarzą nadal będzie premier Morawiecki i on będzie wobec Donald Tuska takim adwersarzem.

Trudno z punktu widzenia wizerunkowego postawić społeczeństwu i wyborcom tej części elektoratu, ale jednocześnie też części elektoratu niezdecydowanego, bo pamiętajmy o tym, twardy elektorat bezdyskusyjnie będzie zawsze popierał liderów. My musimy znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobimy z elektoratem, który jest skłonny zagłosować, ale potrzebuje nowego uniesienia. To nowe uniesieniem w przypadku PiS to jest premier Morawiecki, zresztą to jest słuszna decyzja.

A jak to wygląda od strony faz kampanijnych. Był moment,  kiedy Donald Tusk zyskał wiatr w żagle - mówimy o 4 czerwca. Potem tak trochę zaczęło to opadać, bo i w Poznaniu to tak do końca nie wyglądało, w Jeleniej Górze nie miał przyjaznego otoczenia, tam była też presja.

Inna atmosfera, inne środowisko, inna grupa odbiorców.

Ale z jednej strony mamy właśnie Donald Tuska, który mimo wszystko wysoko zaczął, miał ten 4 czerwca, z drugiej strony jest słaba odpowiedź PiS, dlatego, że Tomasz Poręba nie bez przyczyny przestał być szefem kampanii wyborczej w takim momencie.

Zawsze jest to, że z jednej strony trzeba wyciągać wnioski i konsekwencje w stosunku do ludzi, którzy w danym momencie przypuszczalnie popełnili błąd czy zespół, którym kierowali, popełnił błąd. Tomasz Poręba nie jest postacią samą w sobie, która zero jedynkowo odpowiada za wszystko, o tym pamiętajmy. Był twarzą kampanii i ta twarz to też nie ma przypadku. Podanie się do dymisji - też proszę zwrócić uwagę - często rzucamy newsy, które mają zmienić styl narracji czy komunikatów, które są, ale jest nowy szef sztabu, znany społeczeństwu. W partii postać bardzo charyzmatyczna.

Joachim Brudziński.

On teraz poprowadzi zespół, za który opowiada, zresztą jak każdy inny szef sztabu odpowiada za swój zespól i teraz ta narracja będzie się zmieniała, w innym kierunku pójdzie, bo 4 czerwca scenie politycznej udowodnił, że jest niezbędna zmiana narracji i przekazu, który jest budowany, więc kampania musi nabrać innego toku.

Mówi pan teraz o obozie rządzącym?

O obozie rządzącym. To jest ta zmiana, która musi dostać wiatru w żagle od nowa i te zmiany będą następowały.

Czyli ta konwencja już była czymś takim, bo potem pojawiła się kwestia relokacji przymusowej migrantów, to jest nowy, ale być może stary element, który już się pojawił.

Element, który w badaniach z pewnością pojawia się.

Teraz mocno suwerenność.

Ale pamiętajmy, że politycy każdej opcji, a zwłaszcza tych dwóch opcji nie wypowiadają słów, zdań, które nie mają poparcia w badaniach. Przekazy tworzymy na podstawie badań opinii publicznej.

Ale to jest ciekawe, co pan mówi, bo z jednej strony jest ta sprawa suwerenności, a z drugiej jest bardzo ostry, nawet brutalny język, którym się posługuje Donald Tusk, czyli z badań mu wychodzi, że taki ma być.

Z badań pewnie wynika to, że Donald Tusk musi się wyróżnić z perspektywy obozu opozycji, żeby się wyróżnić trzeba być jeszcze bardziej widocznym.

A może od reszty opozycji też?

Reszta opozycji to jest już inny wątek. Natomiast pamiętajmy o tym, by wyróżnić się na scenie politycznej, musisz być inny. Ta inność może przybierać różne formaty. Możesz być inny pod kątem kultury, wychowania, przekazu, argumentów, ale też pod kątem takiego bardzo krystalicznego przekazu, to się przebija. Pamiętajmy co widzowie oglądają. To, co jest nasycone emocjami, a emocjami są nasycone mocne zdania, mocne tezy.

Tylko tak - trzeba pozyskać elektorat, który jest szerszy niż ten swój naturalny i pytanie, czy taki mocny język nie zrazi umiarkowanych?

To jest jest zawsze wątek, na ile co się opłaca. Zrazi 46 procent, ale 54 może pobudzić w danym momencie. Teraz pytanie, w którym momencie, czy teraz, na kilka miesięcy przed wyborami, czy on pobudzi ten elektorat, o tym pamiętajmy.

Pytanie, czy nie za wcześnie są te korki od szampana?

I tu właśnie powracamy do tej formuły, jakie są fazy kampanii i jest faza uderzenia, odpuszczenia i uderzenia czy idziemy ciągiem. To jest strategia wyborcza, na której będziemy się opierać. Pytanie,  czy społeczeństwo danej grupy umiarkowanych wyborców nie będzie już zniekształcone czy znudzone tego typu formułami czy tego typu przekazem.

Na koniec jeszcze o Poznaniu. Czy tu się będzie coś ciekawego dzieje?

Pewnie, że się dzieje ciekawie, Poznań jest w ogóle ciekawym miastem..

Pewnie też na oddzielną rozmowę. Natomiast myślę o tym układaniu list wyborczych, bo dużo tych twarzy się pojawiało. Mówi się, że Marcin Bosacki ma być jedynką do Sejmu, nie do Senatu, a jest senatorem.

W mojej ocenie senator Marcin Bosacki byłby taką naturalną twarzą, jedynką jeśli chodzi o PO w Poznaniu, bo PO w mojej ocenie, ale popartej badaniami, sondażami, potrzebuje odświeżenia i to odświeżenie jest niezbędne, co udowodniły poprzednie wybory.

A PiS w Poznaniu?

A PiS w Poznaniu ma swoich krystalicznych liderów i to jest dwóch posłów i pani poseł Emilewicz.

I każde z nich może być jedynką.

Tak, każdy z nich zrobi wynik na miarę Poznania, ale te miara Poznania - pamiętajmy - może być zależna od tego, kto jeszcze do tej listy dołączy.

I co jeszcze zrobi system d'Hondta.

To jest piękny system, on opiekuje się nami przez cały czas, daje nadzieję, a potem odpuszcza.

To o tym systemie jeszcze bardzo krótko, dlatego, że ewidentnie duże partie na tym zyskują. Może Konfederacja jest tą trzecią.

Taki języczek u wagi zawsze był, kiedyś to był PSL, Samoobrona, Palikot, Nowoczesna, a teraz będzie Konfederacja, jeżeli nic się nie zepsuje.

Kto powiedział, że może mieć pakiet kontrolny.

Ale o to chodzi, w języczku u wagi nie chodzi o to, by być największym. Chodzi o to, by mieć taką liczbę posłów, by wprowadzić taką liczbę posłów, by być języczkiem u wagi.

W tym był świetny PSL.

To prawda, ale ta era już przeminęła, teraz jest Konfederacje na ten moment. Pytanie, co będzie dalej. Mieliśmy nie dawno debatę między Ryszardem Petru a Mentzenem, która pokazała też oblicze lidera Konfederacji, więc pytanie, jak to zostanie wykorzystane przez pozostałe partie. Z perspektywy opozycji nie chcą widzieć Konfederacji w Sejmie, z perspektywy PiS z pewnością chcą mieć, więc to jest ciekawe, ale polityka jest w ogóle ciekawa z natury.

Być może jest nawet ciekawa w wakacje, będziemy do tego wracać.

https://radiopoznan.fm/n/wUuOEG
KOMENTARZE 0