NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Godziny dzielą nas od wspólnego startu wyborczego PSL z Polską 2050 [ROZMOWA]

Publikacja: 27.04.2023 g.09:53  Aktualizacja: 27.04.2023 g.13:48 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Godziny dzielą nas od wspólnego startu PSL z Polską 2050. Mówił o tym w Kluczowym Temacie Radia Poznań poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, Krzysztof Paszyk.

Zapytany o rozmowy na temat list i miejsc na nich dla poszczególnych działaczy PSL i Ruchu Hołowni, Paszyk odpowiada, że nie to było najważniejsze w czasie wielotygodniowych negocjacji.

Mając świadomość trudnych czasów i sytuacji po, miejmy nadzieję, wygranych wyborach jesienią tego roku, po odsunięciu PiS od władzy, trzeba myśleć o trwałości takiego podmiotu, o dobrych podwalinach programowych, aby zapewnić trwałość tego projektu i trzeba było sporo pracy poświęcić, aby coś takiego stworzyć, ale jesteśmy blisko realizacji celu

- mówi Paszyk. 

Zapytamy, czy pójdzie 4 czerwca na marsz organizowany w Warszawie przez Donalda Tuska odpowiada, że nie wybiera się. Ta data jest dla niego ważna, ale zamierza świętować w Wielkopolsce. Bo jak powiedział, w naszym regionie jest wiele miejsc, w których można obchodzić rocznicę wyborów z 1989 roku.

Cała rozmowa poniżej:

Łukasz Kaźmierczak: Według najnowszych doniesień medialnych, w długi weekend majowy PSL i Polska 2050 mają ogłosić wspólny start w wyborach. Czy już możemy się szykować na ten moment?

Krzysztof Paszyk: Jesteśmy kilka godzin przed kluczowymi decyzjami, na finiszu wielotygodniowych prac. Liderzy w ciągu kilku, kilkunastu godzin zakomunikują szczegóły dotyczące porozumienia.

Czyli nawet szybciej. Jakby już zostało zawarte, tylko dopracowujecie didaskalia.

Jako demokratyczne środowisko, a nie partia wodzowska musimy pewne demokratyczne procedury spełnić, a potem będzie czas na komunikowanie. Kilkanaście tygodni od pierwszych rozmów, opublikowania listy wspólny spraw dla obu środowisk, solidnie przepracowane dziś daje dobry efekt, a dla wyborców dobrą alternatywę między skręcającą na prawo prawicą a skręcającą na lewo liberalną lewicą jest potężna grupa wyborców ceniących sobie umiar, jasny plan działania i ten wspólny podmiot będzie dobrą alternatywą.

Mógłbym pójść teraz do naszego newsroomu i stworzyć taki news, że godziny dzielą nas od ogłoszenia porozumienia między Polskim Stronnictwem Ludowym a Polską 2050.

Myślę, że to dobre sformułowanie.

Mamy newsa w takim razie. Rozmowy trochę trwały. To pewnie jest podział na listach wyborczych, czy wiecie, że to będzie 1:1, kto bierze jedynki, czy to będzie przekładaniec? Takie sprawy chyba od razu się ustala.

Muszę powiedzieć, że nie dyskutowaliśmy o listach. Mając świadomość trudnych czasów i sytuacji po, miejmy nadzieję, wygranych wyborach jesienią tego roku, po odsunięciu PiS od władzy, trzeba myśleć o trwałości takiego podmiotu, o dobrych podwalinach programowych, aby zapewnić trwałość tego projektu i trzeba było sporo pracy poświęcić, aby coś takiego stworzyć, ale jesteśmy blisko realizacji celu.

Życie przynosi testy waszej trwałości. Szymon Hołownia mówi, że nie będzie na marszu 4 czerwca, który zwołał Donald Tusk. "Odpuśćmy sobie ten marsz, 4 czerwca to 4 czerwca, to nie jest wydarzenie, które zmieni losy świata. Marszami w Warszawie wyborów się nie wygra"... Czy PSL ma takie samo zdanie w tej sprawie?

Program współpracy żadnych środowisk nie zakłada uczestnictwa lub nie w jakichś wydarzeniach. Nie potwierdzę słów pana redaktora, że jest tu jakaś różnica, czy będzie test. Suwerennie każdy z nas decyduje. Dla mnie 4 czerwca to dzień wyjątkowy, symbol przejścia od ponurych czasów PRL do III RP.

Pośrednie...

.. do kraju, który pozwala nam się cieszyć wolnością i to jest data, którą każdy powinien uczcić. Nie wykluczam, że przedstawiciele PSL wezmą udział w marszu.

A Krzysztof Paszyk?

Ja się nie wybieram, uważam, że można w naszym pięknym regionie znaleźć wiele miejsc, w których można uczcić tę datę.

Nie przejmuje się pan słowami Leszka Millera? Powiedział, że m.in. PSL i Ruch Hołowni uprawiają pospolite gówniarstwo, że powinni być w Warszawie.

Współczuję wyborcom Leszka Millera, tym w Wielkopolsce, który muszą dzisiaj słuchać słów polityka, który uchodził za poważnego, który często akcentuje swoje zasługi, a dzisiaj nie za bardzo potwierdza tą swoją pozycję, rolę.

Niedobrze mężczyzna kończy.

Nie powinien dziś pouczać innych. Sam powinien zastanowić się ile środowisk politycznych odwiedzał w ostatnich latach, jaką ewolucję przechodził, zwrócić uwagę na swoją stabilność, a potem dopiero pouczać innych.

Chociaż powiedział, że nie będzie nigdzie startował.

Ale ciągle jeszcze sporo czasu będzie wykonywał mandat posła PE.

A media go cytują. Inna rzecz. Na polskiej wsi jest jeszcze Porozumienie i Agrounia, takie połączenie. Mówiła w naszym studiu Magdalena Sroka, szefowa Porozumienia, że ostrzy sobie zęby na wieś, żeby odebrać wyborców PiS i PSL. Nie boicie się? W sondażach są nie za wysoko, ale celują w rolników.

Dzisiaj polska wieś, także w naszym regionie, to wiele problemów i obaw związanych z najbliższymi miesiącami. Potrzeba dzisiaj jak najwięcej rąk do pracy, jeśli chodzi o poprawę sytuacji. Dobre wielkopolskie gospodarstwa stoją na progu bankructwa, mając pełne magazyny zboża, które dziś jest wyceniane poniżej produkcji. Jeżeli Porozumienie i Agrounia są gotowe do takiej współpracy, my zawsze jesteśmy otwarci.

A widzicie w nich rywala?

Nigdy nie patrzyliśmy na ugrupowania, które chcą służyć polskiej wsi jako na konkurencję. Dam przykład ustawy zwanej Piątką Kaczyńskiego, która na skraju bytu i istnienia postawiła drobiarstwo i produkcję bydła. Wtedy byliśmy jako PSL, osobiście Władysław Kosiniak-Kamysz zaangażował się w stworzenie platformy obrony rolnictwa, gdzie było miejsce dla wielu środowisk. To dało efekt. Bardzo często pamiętany jest ten wybryk PiS, zwany Piątką Kaczyńskiego, wtedy presja ponad podziałami...

PiS się wycofał z tego. Panie pośle, mówi pan o kryzysie zbożowym, o tym, co dotyka Europę. Czy dobrze, że tą kwestię przeniesiono na poziom Komisji Europejskiej? Trwają tam cały czas trudne negocjacje.

Zwracamy uwagę na skalę zaniedbań w Polsce, rządu, instytucji. Pierwsze sygnały od wielkopolskich rolników, związane z niekontrolowanym wwozem zbóż miałem w maju ubiegłego roku. Sygnalizowaliśmy rządzącym, byli na to głusi.

Pytanie, czy mieli narzędzia?

Złożyliśmy w lipcu ubiegłego roku ustawę o ochronie polskiego rolnictwa, z mechanizmem kaucji na granicy...

Pytanie, czy to byłoby możliwe do realizacji. Czytałem wyjaśnienia ministerstwa finansów, mówią, że takiego systemu kaucji nie ma w unijnym kodeksie celnym. Gdyby to zastosować, oznaczałoby to spór z Unią Europejską.

Rząd PiS mówił, że wszystko się da.

Ale inne państwa też nie wprowadziły kaucji.

Nie zgodzę się z tym, że tego mechanizmu nie da się wprowadzić, mówią o tym eksperci, nie ma żadnych dowodów, że podjęto próby wprowadzenia kaucji. Byłem na kontroli poselskiej w ministerstwie rolnictwa. Powołany międzyresortowy zespół do spraw transportu produktów z Ukrainy, powołany w lipcu zeszłego roku, spotkał się trzy razy (w tym raz - w sprawie organizacji prac). Była świadomość na poziomie rządowym, że zboże techniczne, to jest sposób na pomijanie kontroli zboża. Rząd nic z tym nie robił.

Tylko jakie były narzędzia? Cła - to decyzja UE? W Rumunii było 1:1 jak w Polsce. Tam również jest problem ze zbożem technicznym. To ukraińskie zboże nie spełnia norm jakościowych, zasypuje rynek. Czy nie mieliśmy związanych rąk? Obecny zakaz jest na granicy sporu z Unią, Unia może to przyklepie, ale pewności nie ma.

Ponad tym wszystkim jest państwo polskie, które nie zadziałało, które od lipca ubiegłego roku, nawet od maja, znało ten problem.

Ale Rumunia ma to samo.

Nie patrzmy, co ma Rumunia, bo to jest inna kwestia, w państwie polskim doszło do dużych zaniechań. Największym skandalem była decyzja, która zapadła w Polsce, na poziomie rządowym ktoś zdecydował o zaprzestaniu kontroli jakości zboża, które wjeżdża do Polski. To przyczyna kluczowa tego problemu, bo to czyni problem afery zbożowej nie tylko problemem rolniczym, ale ogólnopolskim, dotyczącym jakości zboża i wyrobów takich jak makaron na naszych półkach.

Czy uda się to na poziomie unijnym dogadać? Wczoraj UE dopisała kolejny produkt do zakazu importu - olej słonecznikowy, ale cały czas pięć państw mówi, że tych produktów powinno być więcej i, że brakuje korytarzy humanitarnych.

Z Unią od 2-3 tygodni rozmawiamy. I co się okazuje? Idzie, jest elastyczność, otwartość na rozmowy. Problem w tym, że rząd, mając swojego komisarza ds. rolnictwa nie rozmawiał przez 10 miesięcy z UE.

Cła to sprawa komisarza do spraw handlu.

Dobrze, ale to ciągle kwestia komisji, PiS tam oddelegował swojego człowieka Janusza Wojciechowskiego, który nie potrafi przedstawić dowodu na swoją aktywność w tym zakresie.

Wierzy pan w optymistyczny finał?

Wszystko zależy od aktywności polskich władz. 10 miesięcy zaniechań trudno będzie nadrobić.

Mamy 3 miesiące do żniw. Zobaczymy, czy uda się do tego opróżnić polskie magazyny, co zapowiada minister. 

https://radiopoznan.fm/n/khsX1r
KOMENTARZE 0