NA ANTENIE: POCZUJ LUZ/KAMIL BEDNAREK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Około 20 tysięcy dzieci z Ukrainy trafiło do wielkopolskich szkół po agresji Rosji na ten kraj

Publikacja: 29.06.2022 g.12:12  Aktualizacja: 29.06.2022 g.15:09 Łukasz Kaźmierczak
Wielkopolska
Część już w maju kończyła naukę w Polsce, bo wracała do swojego kraju.

Wielkopolski kurator oświaty dziękował dziś na naszej antenie nauczycielom, którzy włączyli się w edukację ukraińskich dzieci. "Znam bardzo wielu ludzi, którzy o nic nie proszeni, sami przychodzili, sami się zgłaszali w szkołach, w których kiedyś uczyli, przychodzili i uczyli języka polskiego" - mówił Robert Gaweł w porannej rozmowie Radia Poznań.

To w zasadzie jest ogromne podziękowanie dla dyrektorów szkół, którzy potrafią to organizować, radzą sobie. To także podziękowanie dla nauczycieli. Ja znam np. wielu nauczycieli, którzy ogromny wkład pracy włożyli w to, żeby dzieci ukraińskie czuły się tutaj dobrze, ale też przede wszystkim, żeby je nauczyć. To praca nauczycieli, wolontariuszy, nauczycieli, którzy są na emeryturach, polonistów, nauczycieli innych przedmiotów, którzy chcieli po prostu pomóc

 - mówił Robert Gaweł.

Według szacunków, po wybuchu wojny na Ukrainie do Polski dotarło około 700 tysięcy dzieci, z czego w polskim systemie oświaty znalazło się około 200 tysięcy z nich. Część uczniów z rodzinami jechała dalej, inni w Polsce korzystali z nauki zdalnej prowadzonej przez szkoły na Ukrainie.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Łukasz Kaźmierczak: Tak się zastanawiam, jak zapytać pana o ten miniony rok szkolny, bo z jednej strony ulga pewnie, dlatego, że wróciła normalna nauka. Pańskie zdanie na temat nauki zdalnej znam. Jest - oględnie mówiąc - nienajlepsze, a  z drugiej strony wojna na Ukrainie i też te wyzwania związane z przyjęciem części uczniów z Ukrainy u nas. Jak pan ocenia ten rok szkolny? Czy raczej ulga, powrót do normalności czy to nie był normalny rok dla polskiej szkoły?

Robert Gaweł: O pandemii już nie mówmy.

Zamykamy temat.

Moje zdanie pan zna, co to znaczy nauczanie online, bez bezpośredniego udziału nauczyciela, bez uczniów, bez kontaktów społecznych. Fatalnie się to wszystko odbiło,  a potem jeszcze jest wojna na Ukrainie i ogromny napływ do Polski ukraińskich dzieci, młodzieży, choć  - powiem tak - szacujemy, że około 700 tysięcy do Polski dotarło młodych ludzi, z czego w systemie znalazło się około 200 tysięcy, czyli też wniosek jest taki, że jednak duża część gdzieś emigrowała, bądź dalej bądź potem wracała.

Albo została na nauczaniu zdalnym ukraińskim.

W ukraińskim systemie, ponieważ ukraińskie ministerstwo prowadziło naukę. Te szkoły, które funkcjonowały, a większość funkcjonowała, robiły to zdalnie, a poza tym telewizja ukraińska nadawała programy edukacyjne, które można było przez internet odbierać. Myśmy też pomagali młodzieży ukraińskiej w tym, żeby miała dostęp do sprzętu itd. Duża część w Wielkopolsce, około 20 tysięcy dzieci, uczyła się tu na miejscu - część w systemie oddziałów przygotowawczych, od czego zachęcaliśmy, by nauczyli się języka, bo tam się przede wszystkim uczyło języka, ale większość niestety były w tych oddziałach otwartych z dziećmi polskimi.

Problem przechodzi na nowy rok szkolny?

Przechodzi, częściowo przechodzi. Zresztą to nauczyciele obserwowali. Już w maju było widać, że duża część z klas odchodziła Wracali do domu, bo też widać, że duża część chce po prostu wrócić na Ukrainę, w część pewnie gdzieś będzie emigrowała dalej, a jeszcze jakaś część zostanie także w naszym systemie. Tutaj będziemy mieli ich od wrześnie w polskich szkołach i to w zasadzie jest ogromne podziękowanie dyrektorów szkół, którzy potrafią to organizować, radzą sobie. To także podziękowanie dla nauczycieli. Ja znam np. wielu nauczycieli, którzy ogromny wkład pracy włożyli w to, żeby dzieci ukraińskie czuły się tutaj dobrze, ale też przede wszystkim, żeby je nauczyć. To praca nauczycieli, wolontariuszy, nauczycieli, którzy są na emeryturach, polonistów, nauczycieli innych przedmiotów, którzy chcieli po prostu pomóc. Bardzo wielu ich jest.

Specjalnie panu nie przeszkadzam, bo warto byśmy się przyłączyli do cichych bohaterów, którzy tak naprawdę dźwignęli tę sytuację.

Tak, to była nasza ciężka praca. To, co nauczyciele mają- ja bym powiedział - we krwi, obowiązek. Czuli obowiązek. Ja znam bardzo wielu takich ludzi, którzy o nic nie proszeni, sami przychodzili, sami się zgłaszali w szkołach, w których kiedyś uczyli, przychodzili i uczyli języka polskiego.

Panie kuratorze, to jest oczywiście bardzo chwalebne, natomiast mamy też szkołę, która nie jest z gumy. Jak to przekłada się, bo wszyscy cały czas odmieniają przez wszystkie przypadki słowo kumulacja. Z jednej strony mamy dwa roczniki: sześcio- i siedmiolatków, którzy teraz np. zdawali egzaminy ósmoklasistów. Większa część, tych urodzonych w 2006 roku, będzie dopiero teraz ósmoklasistami plus te dzieci z Ukrainy.

Myśmy wiedzieli, że to wszystko będzie się układać i pójdzie w dobrym kierunku, ale w maju patrząc po tych różnych statystykach, bo te liczbie miejsc w szkołach, wydawało się niektórym - już larum grano, że za chwilę nie będzie miejsc dla polskich dzieci itd., to nie prawda. System to przyjmuje, przyjmie wszystkich.

Pytanie, czy do tych szkół, do których chcą?

System naboru jest systemem elektronicznym. To wszystko jest fazie obróbki, że się wprowadza dane, punkty się uzyskuje za świadectwo, za stopnie, z olimpiad, z konkursów przedmiotowych i potem jest nabór, także dodatkowy nabór. Jak już w lipcu będziemy wiedzieli, ile jest wolnych miejsc, to do szkół będą dokooptowani ci, którzy będą chcieli, bo uczeń też wybiera kilka szkół.

System udźwignie wszystko?

Udźwignie.

To jest ważna deklaracja. 20 lipca będzie wiadomo.

Tak, będziemy wiedzieć.

Kolejny rok szkolny to jeszcze będę pana o to pytał, na razie dzień dzisiejszy, a dziś mamy 29 czerwca. To data śmierci Ignacego Jana Paderewskiego. To jest też patron konkursu, który organizujecie, to już druga edycja. Dziś poznamy laureatów, to już taka tradycja, że w rocznicę śmierci Paderewskiego, mimo, że są wakacje, to ten dzień wybieracie. Proszę trochę więcej powiedzieć po co jest ten konkurs? Chyba jedyny taki w skali kraju, bo nikt nie robi tego typu konkursów.

Nie ma tutaj związku między datą śmierci Paderewskiego a patronami Poznania, Trochę niefortunny jest ten termin patrząc na to, co dzieje się w ostatnich dniach w Poznaniu, bo jednak mamy rocznicę Poznańskiego Czerwca, mamy święto miasta itd., więc my też będziemy myśleli nad zmianą tej daty, ale ona będzie czerwcowa, bo konkurs będzie dalej kontynuowany i tutaj muszę powiedzieć, że robimy go wspólnie z Instytutem Dziedzictwa Myśli Narodowej imienia Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. To są dwaj patroni tego instytutu. Instytut wspomaga nas finansowo i organizacyjnie, ale głównie finansowo w organizacji tego konkursu. Konkurs jest interdyscyplinarny, bo to jest nie tylko muzyka, nie tylko umiejętności grania na fortepianie, ale także wiedza merytoryczna o Ignacym Janie Paderewskim, żeby młodzież więcej o nim wiedziała jako o postaci niesamowitej w historii Polski, dla Poznania ważnej. Ignacy Jan Paderewski i Poznań to się wszystko wiąże.

Otwiera nam się cały ciąg skojarzeń. To jest oczywiste.

To człowiek, który miał poglądy narodowe przecież tak, jak duża część elity poznańskiej przed drugą wojną światową.

Dodaje pan przed drugą wojną światową.

Tak, oczywiście, to człowiek był  autorytetem ogromnym, niestety na emigracji za czasów sanacyjnych także próbował działać politycznie. Potem był tym zwornikiem, jak już wybuchła druga wojna światowa i to wszystko po nim pozostało, cała spuścizna kultywowana przez instytut i teraz pokazywana i ten konkurs właśnie wpisuje się w politykę Instytut Dziedzictwa, ale także naszą, bo chcemy by Poznań był miejscem, gdzie o Paderewskim się dużo mówi. Akademia Muzyczna im. Ignacego Jana Paderewskiego to imię nosi i tam ten finał dziś będzie. Młodzież nie tylko z polskich szkół, ale także ze szkół polonijnych czy młodzież ucząca się za granicą, bo konkurs ma charakter międzynarodowy, stąd obecność wiceministra spraw zagranicznych Szymona Szynkowskiego vel Sęka w dzisiejszym spotkaniu.

Nie zdradzi mi pan pewnie laureatów. Zresztą nie powiedzą nam te nazwiska za wiele dlatego, że to jest konkurs dla uczniów, tak, jak powiedzieliśmy, utalentowanych. Natomiast wiem, jak wyglądała pierwsza edycja, to jest edycja druga. Zapytam o odzew. Jak wiele było tych zgłoszeń? Jak duży zasięg ma ta akcja upamiętniania, upowszechniania tego, co Paderewski w swoim życiu robił, bardzo renesansowym, to jest dodajmy.

To jest człowiek renesansu, to znaczy talent muzyczny - otwierały się wszystkie drzwi przed nim, a on dla sprawy polskiej działał przecież działał. Prezydent USA przyjmował go bez żadnych wielkich zapowiedzi. Paderewski był tak znaną postacią, ale to też wybitny myśliciel, podróżnik. To wszystko wpisuje się w nasze kategorie konkursu, bo jest ich aż 9, więc każdy może być takim wszechstronnym, jak był Jan Ignacy Paderewski.

I ten odzew jest?

Odzew jest, w tym roku trochę mniejszy niż w ubiegłym roku.

Może w pandemii mieli więcej czasu.

Może tak. My też będziemy formułę tego konkursu modyfikować patrząc, gdzie jest największe zainteresowanie, bo poza częścią muzyczną, największe jest zainteresowanie życiorysem, jak działał, gdzie jeździł, co robił. To interesuje młodych ludzi.

Panie kuratorze, o przyszłości, o najbliższych miesiącach pewnie pan już myśli. Pojawiły się takie informacje, że może być więcej niedoborów, jeśli chodzi o etaty nauczycielskie. Wiem, że co roku jest taka fluktuacja, część osób przechodzi na emeryturę, są urlopy dla podratowania zdrowia, płatne, bezpłatne, różnie z tym wygląda. Natomiast podobno jest więcej wakatów w tej chwili niż w roku 2021 i 2020. Jak to wygląda z perspektywy Wielkopolski?

Tutaj jest problem taki, że mamy kumulację, jak pan powiedział, jest coraz więcej dzieciaków w szkołach średnich. Jak była reforma wprowadzona związane ze zmianą gimnazjów na 8-letnią szkołę powszechną, były głosy, że nie będzie pracy itd. No tych etatów jest, jest dużo. Wakaty też są. Tu jest główna rola samorządów, bo to jednak samorząd bierze współodpowiedzialność za organizację szkolnictwa w Wielkopolsce, to trzeba przypomnieć.

Ale jednak większość pieniędzy powinno tutaj zapewnić państwo.

Tak, państwo. Tak to jest, państwo zajmuje się rozdzielaniem środków, ale samorząd także. Niektórzy samorządowcy mówią, że dokładają. Współuczestniczą w tym, mają ten obowiązek, żeby organizować szkolnictwo i też wielu samorządowcom, wiemy o tym, zależy na tym, żeby było ono jak najlepiej zorganizowane, jak najwyższy poziom. To jest w ogóle bardzo trudny temat, bo wymagałby dyskusji dotyczącej w ogóle zawodu nauczyciela i to pewnie nie na dziś jest, ale to jest temat zawsze wzbudzający dużo emocji w Polsce, jak powinien być nauczyciel wynagradzany. Ja też powiem, jak powinien być wykształcony, jakie powinien mieć umiejętności, czy wszyscy się nadają, żeby w tym zawodzie pracować.

Otwiera pan puszkę Pandory, więc sprowadzę to do bardzo prozaicznej rzeczy - nie boi się pan o obsadę etatów?

Mogą gdzieś w jakiś miejscach jakieś trudności być, ale myślę, ze poradzimy sobie, tym bardziej, że jeżeli chodzi o możliwości zarobienia jakiś dodatkowych pieniędzy, wielu nauczycieli jest gotowych, żeby nie tylko w jednej szkole mieć zajęcia.

To jeszcze jedna rzecz, nowość, która będzie w nowym szkolnym w szkołach ponadpodstawowych, czyli nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość - HiT i mnóstwo kontrowersji wokół podręcznika. Pojawiły się te cytaty i parę wyimków, które sugerują, że ten podręcznik jest nieodpowiedni do dla młodzieży szkolnej i zbyt nawet przesycony pewną ideologizacją. Takie zbieram zarzuty, które się pojawiają na forum.

Pewnie, że tak będzie mówione, bo - przecież dobrze państwo wiecie, że wojna kulturowa przybiera na sile i dlatego tak to wygląda. O samym autorze tylko dwa zdania powiem, a kształciłem w szkole średniej i potem na studiach w latach 80. Kończyłem studia właśnie w tamtym czasie. Andrzej Albert to przecież jest profesor. Myśmy jeszcze z powielaczy czytali jego książkę o współczesnej historii Polski. Naprawdę dla nas był wielkim autorytetem, odważnie napisany podręcznik, książka pomocnicza. Potem w latach 90. z panią minister Anną Radziwiłł napisał także podręcznik używany szczególnie przez nauczycieli rozszerzeń.

Nikt tych zasług mu nie odbiera, tylko pytanie, czy on nie jest zbyt zideologizowany, upolityczniony, bo to mogę artykuły całe cytować.

Jest oczywiście masa krytycznych artykułów itd. Jeszcze w tej chwili czekamy na dodatkowe recenzje, jeszcze polonistyczną, bo pewne uwagi są do językowej formy.

Podobno niektóre cytaty mają być skrócone, te najbardziej kontrowersyjne.

Ale tak, jak mówię, to ma być podręcznik współczesnej historii, który ma z polskiego punktu widzenia pokazywać dzieje współczesne, a więc te, które sięgamy pamięcią rodziców czy dziadków, czyli to, co jeszcze łączy pokolenia, żebyśmy rozumieli pewne procesy, które pozwalają nam lepiej zrozumieć rzeczywistość. Jeżeli mówi tam pan profesor o ważnych przedstawicielach ruchów 68-ego roku i cytuje te wypowiedzi dotyczące niestety zachowań pedofilskich itd., to też pokazuje, jak niektórzy w tamtych czasach myśleli.

Tylko niektórzy, pytanie, czy cały ruch?

Oczywiście, że nie, to był ruch rewolucyjny, ale też musimy to wiedzieć. Musimy też dać odpór mechanizmom, które deprecjonują historię Polski, które Polaków sprowadzają do współwinnych itd., ale trzeba prawdy uczyć. Myślę, że to jest istotne, ale też patrzeć z punktu polskiego. To jest istotne, a nie tylko samobiczowanie, tego już dosyć jest.

Jedno zdanie. Historia i teraźniejszość - ten przedmiot jest potrzebny?

Jest potrzebny, ponieważ jest potrzebny do tego, żeby rozumieć rzeczywistość, a każdy jest dorosły i każdy swój światopogląd wybiera i buduje w jakiś sposób, ale trzeba prawdę mówić.

https://radiopoznan.fm/n/3qAM3Q
KOMENTARZE 0