Polityk mówił między innymi o pomyśle Trzeciej Drogi na zlikwidowanie funduszu kościelnego, który pokrywa chociażby emerytury dla duchownych.
Sprawę trzeba zbadać. Fundusz kościelny można zlikwidować. Natomiast jest pytanie o to, w jaki sposób zabezpieczyć tych, którzy dobrze wykonują swoją pracę, i których wierni chcą, żeby tę pracę dobrze wykonywali. To się mieści w tym co mówię o przyjaznym rozdziale Kościoła od państwa
- mówi Libicki.
Jan Filip Libicki twierdzi, że obecnie rząd finansuje konkretne środowiska kościelne, w tym rodzinę Radia Maryja. Senator krytykuje także występienia polityków PiS na Jasnej Górze i dlatego widzi konieczność rozdzielenia Kościoła od państwa. Z drugiej strony polityk nie wyobraża sobie przykładowo zakazu modlitwy na początku dożynek.
Poniżej cała rozmowa:
Cezary Kościelniak: Trzecia Droga zorganizowała konferencję o Kościele i świeckim państwie w Poznaniu. Do panelu o Kościele zaproszono prawie samych krytyków Kościoła. Postulat jest taki: likwidacja funduszu kościelnego. Czy jest pan za tym, żeby ten fundusz został zlikwidowany?
Jan Filip Libicki: Jeżeli pan mnie pyta o zdanie, to ja bym chciał rozdziału Kościoła od państwa, ale przyjaznego rozdziału.
Ale w tej konkretnej sprawie. Fundusz kościelny to na przykład emerytury dla kleru, wydatki, które także są wynikiem konkordatu.
To co jest wynikiem konkordatu, to należy uszanować. Jestem przeciwko wypowiadaniu konkordatu, to chcę jasno powiedzieć. Moim zdaniem, problem polega na tym, że tutaj trzeba operować rozważnie i delikatnie, bo z drugiej strony przez ostatnie 8 lat było wprost finansowanie pewnych środowisk kościelnych, mówię o ojcu Rydzyku, kupowano za to poparcie polityczne. I dzisiaj na skutek tego, jako pewne wahadło, które odbija w drugą stronę, mogą cierpieć ci księża i wierni, którzy się na to nie zgadzali.
Ci, którzy dostają na przykład emerytury z funduszu kościelnego. Likwidować czy zostawiać?
Sprawę trzeba zbadać. Fundusz kościelny można zlikwidować. Natomiast jest pytanie o to w jaki sposób zabezpieczyć tych, którzy dobrze wykonują swoją pracę, i których wierni chcą, żeby tę pracę dobrze wykonywali. To się mieści w tym co mówię o przyjaznym rozdziale Kościoła od państwa. Ja podam panu przykład. Uważam, że sytuacja, w której posłowie PiS tańczą na Jasnej Górze, a prezes Kaczyński przemawia z wałów Jasnej Góry jest czymś, czego ja nie chcę oglądać. Natomiast, jeśli jeżdżę po swoim okręgu i widzę, że każde dożynki zaczynają się od mszy świętej, i wyobrażam sobie, że ktoś będzie przychodził na taką uroczystość i na siłę szukał rozdziału, to jest to rzecz, której bym nie chciał. Dlatego mówię o przyjaznym rozdziale Kościoła od państwa.
Nicola Sarkozy nazwał to „laicite positive”. Przejdźmy do kolejnego tematu. Szymon Hołownia w jednej ze stacji radiowych powiedział tak o likwidacji 800 plus, obecnie 500 plus: „Zobaczymy jaki będzie klimat polityczny, trzeba się będzie nad tym zastanowić, a te środki zainwestować w edukację, żłobki i ochronę zdrowia”. Czy podziela pan pogląd koalicjanta, żeby ten dodatek rodzinny, tak zwane kindergelt, zlikwidować?
Myśmy na etapie wprowadzania 800 plus zgłaszaliśmy poprawkę, żeby 500 plus pozostało dla wszystkich, a 800 plus dla tych, którzy wykazują się jednak jakąś aktywnością, czyli albo pracują, albo wychowują wiele dzieci w domu i tak dalej, żeby nie doprowadzać do sytuacji, która w wielu miejscach jest, że jest rodzina ojciec, matka i dwoje dzieci, i w zasadzie nie podejmują żadnej aktywności.
Ale to jest kilka procent. Jeden z waszych liderów chce zlikwidować także 500 plus.
Pan wie, że ja nigdy nie uciekam od pytań, więc odpowiem panu, tylko niech pan mi się pozwoli rozwinąć. Nawet jeśli to jest kilka procent, to jest kilka procent symboliczne, bo po 8 latach beztroskiego rozdawania pieniędzy na prawo i lewo, pora dokonać symbolicznego ruchu, który będzie pokazywał, że praca się opłaca. Natomiast powołam się na wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza z wywiadu, że o tej sytuacji na razie nie będziemy rozmawiać, ponieważ podciągamy tę sytuację pod zasadę, że wszystko co zostało raz dane, nie zostanie zabrane.
Pytam o to dlatego, że wyborcy Trzeciej Drogi mogą mieć pewien dylemat. Wyborca senatora Jana Filipa Libickiego może się zgadzać z tym, żeby to był przyjazny rozdział państwa od Kościoła, może się zgadzać na 500 dla wszystkich, 800 dla aktywnych, ale nagle może posłuchać w innej stacji Szymona Hołowni, który może po wyborach obiecać zupełnie coś innego, niż to co pan senator obiecuje. Czy nie jest to pewien problem waszej koalicji, że jednak ten dwugłos jest pewnym politycznym problemem w obiecywaniu wyborcom?
Zacznę od Jana Filipa Libickiego. Ja pana znam dość długo, pan mnie zna dość długo, zna pan moje poglądy, moi wyborcy przez 12 lat w moim okręgu wyborczym do Senatu też mnie dość dobrze poznali jak sądzę, więc myślę, że różne wypowiedzi Jana Filipa Libickiego na różne tematy nie są dla nich zaskoczeniem. To jest jeśli chodzi o mnie. Jeśli chodzi o Szymona Hołownie, my idziemy do wyborów jako koalicja. Koalicja siłą rzeczy, każda koalicja, ma czasem w różnych kwestiach, różne zdania, jeżeli Zjednoczona Prawica tak zwana idzie też do wyborów jako, że tak powiem konglomerat kilku środowisk, to nie zawsze środowiska mają we wszystkich sprawach to samo zdanie. Po to była lista wspólnych spraw na początku rozmów PSL, Koalicji Polskiej z Polską 2050, żeby ustalić te elementy, w których się zgadzamy i równocześnie wiedzieć, w których elementach mogą występować pewne różnice.
Ale przyzna pan, że istotne jest to, co zostanie po wyborach, jak to się nieładnie mówi, dowiezione.
Jeśli pan w sprawie dowiezienia 800 plus na przykład mnie pyta, to ja odpowiadam, że wczoraj Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że ta sprawa została z Szymonem Hołownią omówiona, wyjaśniona, że nic co zostało raz dane, nie zostanie zabrane, zapraszam zresztą Radio Poznań jutro na godzinę 14 na rynek w Wolsztynie, będzie można zadać takie pytanie samemu Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.
Miło by było gdyby w końcu Władysław Kosiniak-Kamysz przyjął zaproszenie do naszego radia. 1 października nie idziecie w marszu opozycji. Czy można to odczytać jako gotowość koalicyjną Trzeciej Drogi nie tylko z PO, ale także na przykład w takim układzie PiS, Konfederacja i Trzecia Droga? Czy wszystkie karty leżą na stole? Czy też raczej tę drugą drogę definitywnie zamykacie?
Mogę powiedzieć tak. Władysław Kosiniak-Kamysz wielokrotnie mówił o tym, że uważam tę drogę za zamkniętą, ja się z nim zgadzam, natomiast PSL Koalicja Polska jest ugrupowaniem wewnętrznie demokratycznym, jeżeli mam wskazać kogoś, kto się nieco cieplej wypowiadał czasem o Prawie i Sprawiedliwości to był na przykład minister Marek Sawicki, natomiast uważam, że deklaracja Władysława Kosiniaka-Kamysza zamyka sprawę, a gdyby nawet tak nie było, co się w demokratycznych wewnętrznie pluralistycznych partiach zdarza, to Jan Filip Libicki będzie odradzał tego typu przedsięwzięcia, bo los Andrzeja Leppera, Romana Giertycha i Jarosława Gowina, który koalicję z Prawem i Sprawiedliwością przypłacił dość poważnymi problemami zdrowotnymi, powinno być to ostrzeżeniem.
Czy zatem nie warto pójść we wspólnym marszu opozycji, skoro ten kierunek koalicyjny jest tak bardzo wyraźny, dlaczego nie iść na całość i nie postawić na przyszłego koalicjanta jeszcze przed wyborami?
Myśmy jako Trzecia Droga w tym marszu raz poszli, to było 4 czerwca, uważaliśmy, że wtedy ten sygnał warto jest dać, my ten sygnał podtrzymujemy, ten sygnał był dany także dlatego, iż wtedy powołano komisję do badania rosyjskich wpływów, która miała być narzędziem wyborczej walki z Donaldem Tuskiem, więc także z tego powodu uważaliśmy, że trzeba to zrobić, natomiast na dzisiaj myślę, że każdy prowadzi tak kampanię wyborczą, jak uznaje. Życzymy naszym przyjaciołom z Platformy Obywatelskiej 1 października wszystkiego najlepszego.
To już bardzo mocna deklaracja współpracy. Chciałbym z tej dużej polityki zejść do polityki lokalnej, bo przecież naszego radia słuchają przede wszystkim mieszkańcy Wielkopolski i chciałbym zadać panu takie bardzo konkretne pytanie. Jeśli zostanie pan wybrany na kolejną kadencję w swoim okręgu wyborczym, jaki jest najważniejszy problem do rozwiązania, którym pan się zajmie? Co wymaga pilnej pracy politycznej dla regionu?
Ja uważam, że żebyśmy mieli domknięty wielkopolski system drogowy, to potrzebujemy jak najpilniej drogi S11 prawda.
Przypomnijmy słuchaczom. To jest droga, która ma znad morza prowadzić do Katowic, jeśli się nie mylę.
Tak jest. Ona przychodzi przez mój okręg wyborczy, przez Oborniki, przez Ryczywół. Wszyscy na tę drogę czekamy i gdyby było tak, że na koniec tej kadencji 2023-27, moglibyśmy tą drogą przejechać, to czułbym się szczęśliwy.
To jest dobra i ważna zapowiedź. To jest także droga istotna nie tylko dla okręgu pana senatora, ale także południowej Wielkopolski.
Tak jest.
Trzymamy kciuki, żeby ten element polityki jako wspólnego dobra się powiódł.
Skoro Pan postuluje rozwiązanie FK, to jako uczciwy człowiek chce Pan też oddać Kościołowi jego własność, prawda? A skoro tak - to jak Pan to sobie wyobraża?
Zanim coś się chlapnie, może warto poznać fakty i chwilę pomyśleć, a nie robić ludziom wodę z mózgu.