NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

W. Waszczykowski: Donald Tusk chciał przypodobać się Niemcom i dlatego nie zgodził się na tarczę antyrakietową

Publikacja: 24.07.2023 g.10:13  Aktualizacja: 24.07.2023 g.20:27
Kraj
Były minister spraw zagranicznych w rządzie PiS, wcześniej podsekretarz stanu za rządów PO-PSL, był gościem porannej rozmowy Radia Poznań. Na naszej antenie wyjaśniał dlaczego propozycja budowy amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej w Polsce została odrzucona.
pap_20200525_0GL (1) - OLIVIER HOSLET - PAP/EPA
Archiwum. / Fot. OLIVIER HOSLET (PAP/EPA)

Spis treści:

    Zwiększona obecność amerykańska w Europie, a szczególnie w Polsce była nie na rękę głównemu sojusznikowi Tuska, czyli Niemcom. Niemcy wtedy i do dzisiaj lansują koncepcję strategicznej autonomii Europy, która między innymi ma doprowadzić do emancypacji Europy od Stanów Zjednoczonych

     - mówił Witold Waszczykowski.

    Jego zdaniem, Niemcy chciały zbudować swoją pozycję w oparciu o tanią energię z Rosji i dlatego ówczesny polski premier Donald Tusk musiał dbać o dobre stosunki z Moskwą. Waszczykowski sprzeciwiał się takiej polityce i jak twierdzi za to został odwołany.

     

     

    Poniżej pełny zapis rozmowy:

     

    Cezary Kościelniak: Chcę porozmawiać o tezach stawianych w filmie „Reset”. Z opublikowanych dokumentów wynika, że Polska nie chciała przyjąć oferty George’a Busha na tarczę antyrakietową. Potwierdza pan, że przyczyną tego, że tarcza nie została przyjęta był lęk Donalda Tuska przed Rosją, czy też były to interesy, które były interesami na kolejną administrację Białego Domu?

    Witold Waszczykowski: Było kilka powodów. Jednym z nich oczywiście była chęć zdobycia większych apanaży od Stanów Zjednoczonych za pozwolenie budowy tarczy antyrakietowej, ale główne powody były inne, zwiększona obecność amerykańska w Europie, a szczególnie w Polsce była nie na rękę głównemu sojusznikowi Tuska, czyli Niemcom. Niemcy wtedy i do dzisiaj lansują koncepcję strategicznej autonomii Europy, która między innymi ma doprowadzić do emancypacji Europy od Stanów Zjednoczonych.

    Czyli zagranie kartą rosyjską, pokazanie lęków, jakie miałyby rzekomo wyrastać z ewentualnej reakcji Putina na rozstawienie tego systemu było tak naprawdę grą na wzmocnienie polityki zagranicznej Niemiec. Czy dobrze rozumiem pana myśl?

    Pośrednio tak. Niemcom nie odpowiadała obecność amerykańska również z tego powodu, iż zamierzali wzmacniać relacje z Rosją. Niemcy chciały budować swoją hegemonię w Europie w oparciu o duże i tanie zasoby energii rosyjskiej. Aby do tego doprowadzić nie można było zadrażniać relacji z Rosją, i w to wpisywał się Tusk, odcinając się, redukując wszelkie spory Polski z Rosją.

    Pana ówczesny szef w MSZ Radosław Sikorski chciał się wpisać w reset z Niemcami i argumentacja była taka, że wciągając Polskę w niemiecką grę, przybliżała ta gra niejako Polskę do tej osi głównych najważniejszych państw zachodu. Czy ta strategia wówczas była przyjmowana jako dogmat, była przyjmowana bezkrytycznie? Czy też czy to w resorcie spraw zagranicznych, czy to w innych ośrodkach, podlegała ona pewnej dyskusji?

    W resorcie ja podważałem tą strategię, w rezultacie zostałem odwołany, ośrodek prezydencki również podważał. Tusku uważał, że Polska może przetrwać, rozwijać się tylko jako sojusznik, a wręcz podwładny niemieckiej polityce, aby stać się wiarygodnym sojusznikiem Niemiec, musiał, tu jest całe kuriozum, uzyskać certyfikat proeuropejskości w Moskwie. Musiał udowodnić w Moskwie, że nie jest rusofobem, a więc musiał zamknąć wszystkie wątki w dyskusji z Rosją. Rosja dostrzegała tą grę i oczywiście żądała ceny, jeśli Polska chce uzyskać certyfikat od Rosji, to musi zapłacić koncesjami na rzecz Rosji, stąd też żądania wejścia do rosyjskiego kapitału. Tusk był gotowy ustępować, bo zależało mu na tym.

    Jak dochodziło do tych do tych rozmów, trochę czasu minęło, myślę, że może pan coś zdradzić, to jak Radosław Sikorski reagował na pańskie argumenty?

    Były dwa argumenty, jeden to wyśmiewanie i lekceważenie jakiegoś zagrożenia ze strony Rosji, on był pod wpływem dużej grupy dyplomatów, którzy uważali, że trzeba odejść od wspierania Gruzji i Ukrainy, postawić na Rosję, z Rosjanami trzeba pić, gadać, gadać, pić i będziemy partnerami, a z drugiej strony argument to było szydzenie z Amerykanów. Uważał, że Amerykanie są niewiarygodni, że powinni nam sowicie zapłacić za nasze udziały w Iraku, Afganistanie i stąd dyskredytował sojusz z Amerykanami.

    Czy uważa pan, że gdyby tarcza rakietowa wówczas powstała, czy dzisiaj czulibyśmy się bezpieczni, czy to ograniczyłoby zapędy Putina chociażby w ataku na Ukrainę?

    Trudno gdybać. Oczywiście, przede wszystkim my bylibyśmy bezpieczniejsi, mielibyśmy już wiele lat temu stałą bazę amerykańską w Polsce, dostęp do wysokiej technologii, Patrioty amerykańskie, a więc to przede wszystkim grałoby na korzyść naszego bezpieczeństwa.

    Z filmu „Reset” wynikałoby, że rezygnacja administracji Baracka Obamy z tarczy rakietowej, to nie było tak, że sam Obama był przeciwny jej zbudowaniu, co niejako przejął ten wcześniejszy opór ekipy Donalda Tuska i już dalej tych negocjacji nie chciał prowadzić. Czy potwierdza pan taką interpretację, czy też było tak, że faktycznie Demokraci nie chcieli już inwestować w Europę Środkową?

    Chcieli. Barack Obama na początku swojej kadencji pozostawił całe kierownictwo agencji antyrakietowej, jego sekretarz obrony w lutym 2009 roku był w Polsce i pytał na dlaczego nie ratyfikujemy umowy podpisanej w sierpniu poprzedniego roku, a więc oni chcieli budować tym bardziej, ale Sikorski mnożył żądania, domagał się pewnej polskiej jurysdykcji nad żołnierzami amerykańskimi, Obama w końcu poświęcił tę kartkę na rzecz interesu, zaproponował budowę w 2018 roku, więc ja przypominałem, że Obama, nawet jeśli wygra drugą kadencję, to przestanie być prezydentem w 2017 roku, to na 2018 rok mógł proponować złote gruszki na wierzbie. Propozycja była znacznie gorsza, bo już proponował bazę włączoną w obronę Stanów Zjednoczonych, toteż obrona bazy byłaby zapewniona w Polsce przez całą potęgę amerykańską, tarcza Obamy jest już tylko tarczą europejską, więc nie broni Stanów Zjednoczonych, Amerykanie już nie mają takich zobowiązań i są tutaj na lawetach ruchomych, dzisiaj mogą być, jutro nie, mogą mieć sytuację przetargiem w rozmowach z Rosjanami.

    https://radiopoznan.fm/n/n7h11y