NA ANTENIE: SAY YOU WILL/FOREIGNER
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Historia jednego obrazu

Publikacja: 22.09.2023 g.10:18  Aktualizacja: 22.09.2023 g.13:59 Jacek Butlewski
Poznań
W poznańskim Muzeum Narodowym możemy oglądać obraz Józefa Chełmońskiego "Wieczór letni".

Zanim o nim, wróćmy do tego, jak go zdobyto do poznańskiej kolekcji.

I na samym początku trzeba tu wskazać Marię Gołąb z Muzeum Narodowego, która "namierzyła" dzieło, uznawane przez 130 lat za zaginione. Wicedyrektor muzeum poinformowała o tym dyrektora Tomasza Łęckiego, ale studziła emocje. Na tamtym etapie nic nie było przesądzone, a wkrótce sytuacja miała się nieco skomplikować...

Ówczesny właściciel oddał "Wieczór letni" na warszawską aukcję sztuki. Był środek lata, w poznańskim muzeum zaczęły się rozmowy. Dzwoniono w różne miejsca, szukano możliwego finansowania. Niepokojono się o to, czy pieniądze się znajdą. Czy licytujący nie podbiją stawki zbyt wysoko. Do tego wyścigu z czasem zaraz wrócimy...

Dla mnie osobiście i dla wielu Polaków Chełmoński to szczególnie bliski malarz. Szczególnie bliski, ponieważ jego dzieło zostało uwiecznione na słynnej serii znaczków z obrazami polskich mistrzów. Z jego malarstwem miliony filatelistów miało kontakt od dawna, oglądając owe znaczki, chyba jedne z najpiękniejszych w polskiej historii.

To obraz z najlepszego okresu twórczości, czyli z 1875 roku, przedstawiający młodą, marzącą pannę dworską w ciemnym pokoju

- mówi wicedyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu Maria Gołąb.

Jak dodaje, jakość artystyczna obrazu jest bardzo wysoka, a samo dzieło kryje wiele tajemnic. Jak wykazały badania konserwatorskie obraz Chełmoński namalował na szkicu Antoniego Piotrowskiego. Wszystko działo się w pracowni w Hotelu Europejskim w Warszawie. Tworzący tam artyści byli wielce utalentowani, ale też dość biedni. Zapewne oszczędzali na farbach i nie tylko...

Obraz jest naprawdę piękny, tajemniczy i ma ciekawą historię. Trudno więc dziwić się, że latem tego roku w Muzeum Narodowy rozpoczął się wyścig z czasem. W sprawę zaangażował się minister Szymon Szynkowski vel Sęk, który o zakupie dzieła rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim. W ostatniej chwili, dzień przed aukcją, dyrektor Tomasz Łęcki otrzymał informację, że może liczyć na pieniądze z rządowej rezerwy. 4 mln zł - kwota jak na obrazy takich mistrzów jak Chełmoński nie wywołuje u nikogo żadnego zdziwienia. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z pracą tej klasy.

Rozmowy zakończyły się po 22:00. Następnego dnia miała się odbyć aukcja

- mówił mi dyrektor Łęcki.

Rano ruszył do Warszawy. Po drodze musiał jeszcze odebrać pisemne potwierdzenie mówiące o tym, że może tego dnia wydać kilka milionów na obraz. Ale licytacje dzieł sztuki zawsze mają swój przebieg.

Możemy spodziewać się, że dany obraz będzie kosztował 3-4 miliony, ale jeśli któryś z licytujących uprze się, to kwota końcowa może wynieść 5 czy 6 milionów. Albo i więcej... Z takimi myślami poznańscy muzealnicy wchodzili na salę, w której już czekali inni licytujący.

Licytacja zaczęła się z poziomo 2,9 mln zł i rosła krok po kroku o 100 tys.

- mówi Tomasz Łęcki.

Przyznał mi, że to była jego pierwsza licytacja. Emocje sięgały zenitu, kiedy licytacja zakończyła się na poziomie 3,6 mln zł, do czego trzeba było doliczyć opłatę dla domu aukcyjnego.

Wtedy dyrektor wstał i powiedział "Prawo pierwokupu. Muzeum Narodowe w Poznaniu", po czym na sali rozległy się brawa. Bo wszyscy zrozumieli, że obraz nie trafi do prywatnego właściciela, by zaginąć na kolejnych 100 lat albo i dłużej. Zamiast tego będzie dostępny dla wszystkich.

Prezentacja obrazu jest zapowiedzią wielkiej wystawy Chełmońskiego, która będzie pokazywana w Poznaniu, Krakowie i Warszawie.

https://radiopoznan.fm/n/NhAO7z
KOMENTARZE 0