Lek podaje się pacjentom, którzy lada moment zostaną podłączeni do respiratora lub już są leczeni w ten sposób. Już wiadomo, że dostanie go pierwszych trzech chorych.
Remdesivir miał leczyć gorączkę krwotoczną wywołaną przez wirusa eboli. Badania kliniczne jednak wstrzymano, gdy się okazało, że jest mało skuteczny w blokowaniu tego patogenu.
Okazało się jednak, że ma silniejsze działanie przeciwwirusowe w przypadku koronawirusów. Dlatego zaczęto go podawać chorym na całym świecie. Poznański szpital jest jednym z czterech, które dostały lek od amerykańskiego producenta.
Leczenie tym specyfikiem dało bardzo dobre efekty w innych szpitalach. W tej chwili nie ma jednego skutecznego leku na zakażenie koronawirusem.
Stosujemy wszystkie dostępne terapie, które wykazują działanie antywirusowe. Amerykański lek jest najnowszym, hamuje namnażanie się wirus
- mówi prof. Iwona Mozer-Lisewska ze szpitala zakaźnego w Poznaniu.
Remdesivir dostają chorzy w najcięższym stanie. Tym, którzy lepiej radzą sobie z zakażeniem, podawany jest lek przeciwmalaryczny razem z lekami antyretrowirusowymi stosowanymi między innymi w leczeniu HIV. Jeżeli to nie pomaga lekarze włączają leczenie biologiczne. Poznański szpital może też już podawać chorym osocze pobrane od osób, które pokonały koronawirusa.