Jeden z nich, pan Marek powiedział nam, że został z bliskiej odległości zaatakowany gazem. Jak przekonuje, razem z innymi osobami chciał, by pracownicy wyburzający domy, zabezpieczyli furtkę, tak, by na posesję nie dostały się dzieci.
Powiedziałem, w jaki sposób zabezpieczyłeś działkę, na co on wyciągnął gaz i z bardzo bliskiej odległości psiknął mi gazem. Byłem na SOR-rze mam poparzoną rogówkę i mam poparzone źrenice
- wyjaśnia pan Marek.
Spółka Komandoria w oświadczeniu wysłanym mediom, pod którym nikt się nie podpisał, przekonuje, że protestujący przewrócili i pobili pracownika, zniszczyli jego okulary oraz mienie służbowe. Mieszkaniec osiedla oświadczenie zarządcy terenu nazywa bajkami.
Zarządca informuje o tymczasowym wstrzymaniu prac rozbiórkowych w obawie o bezpieczeństwo pracowników.
"Wcześniejsze przypadki agresji, w tym niszczenie mienia i pozbawienie wolności, są już przedmiotem postępowania prokuratury" - informuje w oświadczeniu spółka Komandoria.
Z tym nie zgadza się mieszkaniec. "Panowie wyburzyciele stwierdzili, że w dokumentach nie wszystko sie zgadza, dlatego opuszczają teren rozbiórki" - dodaje pan Marek.
Dziś rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu Andrzej Borowiak poinformował, że na miejscu doszło też do przebicia dwóch kół w busie robotników. Funkcjonariusze, którzy obejrzeli monitoring stwierdzili, że zrobił to jeden z "bywalców" tego miejsca.
Podczas legitymowania okazało się, że jest poszukiwany przez sąd do odbycia kary więzienia za kilkukrotne jazdy autem pod wpływem alkoholu
- przekazuje Andrzej Borowiak. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do zakładu karnego.
Rzecznik policji dodaje też, że na osiedlu nie doszło do pobicia, a scysji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: