NA ANTENIE: MY LIFE/BILLY JOEL
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Chłopiec nie do złamania. Poznaj recenzję filmu "Jeden na milion"

Publikacja: 22.02.2025 g.12:37  Aktualizacja: 22.02.2025 g.12:45 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Czy potrafimy być wdzięczni? Tak po prostu, za to kim jesteśmy i co jest wokół nas? A może to nie przychodzi samo z siebie, ale wymaga takiego samego treningu, jak wykształcenie imponujących bicepsów? I o tym właśnie jest wchodzący na ekrany polskich kin film "Jeden na milion".
kino - pompi - Pixabay
Fot. pompi (Pixabay)

Choroba, a właściwie choroby, to ważny, ale nie najważniejszy punkt ciężkości tej historii. Na pierwszy plan wybija się początkowo Osteogenesis imperfecta, wrodzona łamliwość kości, na którą cierpi tytułowy „Jeden na milion” chłopiec. A każdy upadek, który powoduje, że mały Austin, „AuzMan” ląduje w szpitalu ze złamaniem „numer czterdzieści ileś tam” sprawia, że łamie się także coś w bezpośrednim otoczeniu chłopca.

Okazuje się jednak, że nie kruchość ciała powoduje największą dezorganizację codziennego życia całej rodziny. Do tego dochodzi także szczególne spektrum autyzmu Austina, który wyzwala w nim skrajne rejestry emocji. To nie jest tylko zamknięcie w świecie liczb i kolorów, ale także hipernadpobudliwe przeżywanie każdego, najdrobniejszego nawet zdarzenia. Chłopiec codziennie pije „najlepszy koktajl na świecie”,  spotyka „swoich najlepszych przyjaciół” i przeżywa „Najwspanialszy dzień życia”. Szkopuł w tym, że jego bliscy i koledzy widzą to zupełnie inaczej. Jego przesterowane i nierzadko skrajne emocje dosłownie dyrygują całym otoczeniem – rodzicami, bratem - który siłą rzeczy pozostaje trochę w cieniu - a także, nie zawsze przyjaznymi relacjami w szkole.

Film jest kolorowy, jak ulubiona błazeńska czapka Austina, ale tylko w warstwie wizualnej. Codzienność to szaro-czarne nieustane dźwiganie ciężarów, często niemal ponad siły. Wszystko to sprawia, że z rodziców chłopca z każdym kolejnym dniem i tygodniem dosłownie wycieka radość życia i zaczynają coraz bardziej oddalać się od siebie. To paradoksalne, bo w tej historii każdy stara jak najlepiej wypełniać swoje role. Rodzice nie są dysfunkcyjni, próbują poświęcać dzieciom jak najwięcej czasu i uważności. A mimo to wszystko wokół pęka niczym austinowe kości.   

Zapewne również  dlatego, że próbują uszczęśliwiać go według swoich kryteriów szczęścia. Jest miłość, ale zupełnie nie ma klucza porozumienia. W jeden ze scen podczas kolejnej awantury między rodzicami, Austin na ich oczach układa w błyskawicznym tempie kostkę Rubika. Kompletnie różne światy. Uważny obserwator znajdzie w „Jednym na milion” sporo takich „zaszytych” symbolicznych momentów, które delikatnie i z wyczuciem wprowadza reżyser i zarazem autor scenariusza filmu John Gunn.

W pewnym momencie pojawia się jednak choroba, może najgorsza z nich wszystkich: alkohol. I to on sprawia, że proces „łamania” przyspiesza i coraz trudniejsze staje się zrastanie. Aż w końcu przestaje się ono udawać.

Fabularnie stawiam w tym miejscu kropkę. Zostawiam jedynie pytania, które i tak sporo zdradzają: Jak wiele trzeba stracić, żeby dostrzec, ile się ma? I czy choroba Austina jest tylko kolejną hiobową plagą, czy może jednak szansą albo wręcz błogosławieństwem? Tu podpowiedzią może być też oryginalny, amerykański tytuł filmu The Unbreakable Boy  - Niezniszczalny Chłopieć (choć można to też przetłumaczyć jako Niełamliwy).

Obraz wyreżyserowany przez Johna Gunna ma też swoje słabości. Chwilami jest

nieco za bardzo dydaktyczny i aż nazbyt oczywisty w podstawianiu pod nos gotowych interpretacji. Pojawia się też trochę kalek, które znamy z podobnych filmów – nawiasem mówiąc wyprodukowało go to samo studio, które zrealizowało m.in. znakomitego „Cudownego Chłopaka”. Czujemy też, że „Jeden na Milion” musi zakończyć się obowiązkowym hollywoodzkim szczęśliwym zakończeniem.

Choć może to jednak za duże słowo? Historia jest przecież oparta na faktach, a choroby, które towarzyszą życiu Austina i jego rodziny, nigdy nie znikną z ich niełatwej rzeczywistości. A poza tym to naprawdę mądre, uniwersalne zakończenie, które sprawia, że wychodzimy z seansu z pytaniami, które warto postawić sobie samemu.

Film do obejrzenia w polskich kinach od 21 lutego.

https://radiopoznan.fm/n/9XshGs