Chodzi o budowane drogowe połączenie z ul. Księżnej Jolanty w Kaliszu. Ekipy budowlane natrafiły tam na sterty odpadów, w sumie 2 tysiące ton śmieci sprzed kilkudziesięciu lat. Miasto nie szukając winnych, zapłaciło z miejskiej kasy prawie 2 mln złotych.
"Dziwi nas, że prezydent nie poinformował opinii publicznej, ani rady miasta o wydatkowaniu tak dużej kwoty na likwidację wysypiska" - mówi radny Eskan Darwich.
Pretensję, którą mamy do prezydenta, i to ogromną pretensję, my tu nikogo nie oskarżamy, ale pretensja jest taka, że prezydent potrafi zdać sprawozdanie między sesjami, chwalić się półtorej godziny, m.in. o tym, że dostał nagrodę złotego lajka, że wygrała drużyna sportowa, ale nie poinformował, że wykrył wysypisko śmieci, za które zapłaciliśmy z budżetu 2 mln złotych
- mówi radny.
Miasto nie złożyło wniosku do prokuratury o ściganie winnych nielegalnego wysypiska. Szef drogowców Krzysztof Gałka zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje wobec projektanta, który miał nic nie wiedzieć o wysypisku projektując przebieg trasy.
Radni Polska 2050 podkreślają, że do tej pory nie wiedzą czy udało się zutylizować wszystkie odpady czy tylko ich część. Twierdzą, że miasto zdawkowo odpowiada na ich zapytania i interpelacje. Nowa droga powstaje w ramach programu Polski Ład. Budowa ma zakończyć się jeszcze w tym roku.