"Ogrody zoologiczne są dziś zjednoczone By chronić ginące gatunki muszą pracować razem" - mówi w rozmowie z Radiem Poznań Radosław Ratajszczak.
Jeżeli przyjmujemy zwierzęta z przypadku, z szemranych ogrodów zoologicznych, cyrków, to ona zajmują miejsca tych, które musimy hodować. To się nie da połączyć. Niestety ogrody zoologiczne nie są z gumy, nie można ciągle dostawiać nowego wybiegu, bo akurat pojawił się tygrys, lew czy cokolwiek, to my już gdzieś w lesie przypadkowo budujemy wybieżek. To nie jest kierunek, który akceptują kwalifikowane ogrody zoologiczne
- mówi Ratajszczak.
Dyrektor ZOO z Wrocławia mówi, że taka chaotyczna działalność zaburza europejskie plany hodowli.
Jeżeli my rozmnożymy nowy, bardzo atrakcyjny gatunek zwierzęcia, to my się nim dzielimy bezpłatnie, a także wiedzą jak go hodować. Ale to trzeba być w tym towarzystwie, a jeśli się nie jest, to traci się to i zostaje zwykły zwierzyniec. Wielu ludziom to nie będzie przeszkadzać, ale poziom ogrodu i jego tradycja tak długa w przypadku poznańskiego ZOO, to szkoda to niszczyć, nie ma powodu
- dodaje.
Dyrektor wrocławskiego ZOO mówi, że akcje poznańskiego ZOO mogą chwytać za serce.
Strasznie się przejeliśmy losem paru tygrysów na granicy, znalazły się duże pieniądze - mówię w cudzysłowie - na ratowanie zwierząt, natomiast w tym samym czasie ostatnie dwa tygrysy w parku narodowym w Laosie zostały zabite. To nikogo nie obeszło, na to nie znalazła się złotówka
- mówi Radosław Ratajszczak, który w przeszłości pracował w poznańskim ogrodzie, skąd przeszedł do Wrocławia, z którego teraz odchodzi.
Będę pracował jako dyrektor programu ochrony małp Wietnamu
- mówi dyrektor wrocławskiego ogrodu i przypomina, że już w przeszłości działał w tym azjatyckim kraju.