NA ANTENIE: HUMAN (2024)/LENNY KRAVITZ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Europejska płaca minimalna?

Publikacja: 29.01.2020 g.10:36  Aktualizacja: 29.01.2020 g.10:42
Poznań
Gościem Kluczowego Tematu był dziś dr Wojciech Świder z Katedry Finansów Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Dr Wojciech Świder - Archiwum prywatne
Fot. Archiwum prywatne

Piotr Tomczyk: 14 stycznia Komisja Europejska rozpoczęła prace nad europejską płacą minimalną. Ruszyły konsultacje społeczne. Jaki jest plan europejskich komisarzy w tej sprawie?

Wojciech Świder: Na początku, jak zobaczyłem ten nagłówek, to pomyślałem sobie, że będzie jedna płaca na całą Unię i tutaj się zszokowałem, ale jak się przyjrzałem, to zobaczyłem że ona ma być dostosowana do poszczególnych krajów i nie może być niższa niż 60 proc. tej płacy unijnej. Będzie to dostosowane do realiów poszczególnych krajów, czyli w sumie nie ma tragedii.

Czyli Komisja Europejska nie proponuje, żeby wszyscy zarabiali tyle samo?
No nie. I to zróżnicowanie w płacach w ramach Unii Europejskiej nie jest aż takie duże, żeby to 60 proc. średniej było czymś tak drastycznie nieodpowiednim. Gdybyśmy wzięli jakieś kraje Trzeciego Świata i Francję oraz Niemcy – to byłby problem, ale w Unii nie ma takich dużych różnic.

To jakie byłyby efekty wprowadzenia takiego rozwiązania?
Jeśli chodzi o Polskę, to przypomnijmy że w tym roku płaca minimalna wynosi 2600 brutto, co stanowi 51 proc. średniej krajowej. Jednocześnie 64 proc. mediany mniej więcej i przypuszczam, że gdyby płaca minimalna rosła w tempie zaplanowanym przez rządzących – do 4 tys. zł brutto na koniec roku 2023 – to wtedy myślę, że i tak byśmy to kryterium spełnili. Więc myślę, że nawet gdyby takie rozwiązania były przegłosowane, to my i tak nie odczujemy tego aż tak drastycznie. Nie będziemy musieli podnosić płacy drastyczniej niż to co jest już u nas zaplanowane.

Jak w takim razie oceniane są te pomysły przez środowiska biznesowe, ekonomistów, analityków?
Jeśli chodzi o biznes, to oczywiście biznes patrzy z punktu widzenia mikro. Dla niego płaca jest zwykle kosztem. Wiadomo, wzrost płacy minimalnej jest dla niego negatywny, jeśli zatrudnia pracowników poniżej tej płacy minimalnej. Jeśli taki pracodawca zatrudnia na przykład wysoko wykwalifikowanych specjalistów, to on płaci im więcej niż płaca minimalna, więc jego te podwyżki nie dotkną. Natomiast osoba, która zatrudnia ludzi na płacę niższą niż ta nowo wprowadzona płaca minimalna, to będzie musiał mechanicznie im tę płacę podwyższyć albo uciec się do szarej strefy, co nie jest korzystne.

Dlaczego w takim razie te opinie środowiska biznesowego są negatywne, skoro z danych wynika że te wartości 60 proc. średniej osiągnęlibyśmy i tak w roku 2023?
Wiadomo, że z punktu widzenia biznesmena najlepiej by było, gdyby rząd w ogóle nie regulował tej płacy i taka osoba mogłaby zatrudniać pracowników na najniższą płacę, na jaką ten pracownik się zgodzi i wtedy taka osoba jest względnie konkurencyjna, np. względem innych krajów. Jeśli mamy płacę minimalną, to on musi płacić jakieś minimum. To może zwiększa jego koszty w skali mikro, ale pamiętajmy że w skali makro płace to jest popyt. Jeśli w skali makro ludzie będą zarabiali więcej, to będzie wyższy popyt wewnętrzny, który jest ważny  z punktu widzenia długoterminowego rozwoju. Oczywiście w skali mikro przedsiębiorca woli zatrudnić na płacę jak najniższą, bo wtedy ma większą zyskowność.

Ale w niektórych krajach unijnych, szczególnie tych najbogatszych, zdarza się że nie ma w ogóle określonej płacy minimalnej. Na przykład w Danii, w której zarobki są znacznie wyższe niż w Polsce, tego limitu nie ma. Jak to możliwe? Dlaczego przedsiębiorcy tam nie wyzyskują aż tak pracowników?
Przypomnijmy, że w takich bogatych krajach mamy ogromne nakłady zakumulowanego kapitału. To po pierwsze, po drugie – jest zaawansowana technologia i dzięki temu przeciętny pracownik jest dużo bardziej produktywny niż np. pracownik w Polsce. Dzięki temu płace są realnie wyższe. Jeśli wszyscy są w stanie zarobić odpowiednią kwotę, to wtedy nie ma konieczności tworzenia tej płacy minimalnej. Pamiętajmy też, że w przypadku takich krajów bogatych jest często dużo wyższa kwota wolna od podatku. Osoba, która tam zarabia mało tego podatku PIT płaci mało, a w Polsce ta kwota wolna jest na poziomie 8 tys. złotych, co jest w sumie kwotą dosyć małą. Osoba, która rocznie tego nie przekroczy jest osobą, która dorabia, a nie zarabia tak regularnie na etacie.

Czytając komentarze do tej propozycji Komisji Europejskiej natknąłem się na ciekawostkę: te pomysły podwyżki płacy minimalnej do 2600 zł były krytykowane przez ekonomistów, a teraz ci sami ekonomiści już z większą życzliwością patrzą na propozycję Komisji Europejskiej. Pan profesor Witold Orłowski mówił, że deklaracje co do wzrostu płacy minimalnej oderwały się od realiów gospodarczych – to mówił o podwyżce do 2600 złotych. Teraz, po tej propozycji Unii Europejskiej, mówi: bardzo rozsądną rzeczą jest wspólne przyjęcie zasad ustalania płacy minimalnej na poziomie europejskim. Skąd na niekonsekwencja?
Tu można się domyślać, że chodzi o kwestie bardziej polityczne. Nie wnikajmy. Osobiście uważam, że te zaplanowane podwyżki będą miały różne efekty, bo tego typu zmiany mają różne oddziaływania: i pozytywne, i negatywne. Jasne, że nie jest tak, że daną rzecz można zrobić w makroekonomii i to wszystko będzie dobrze lub wszystko źle. Są różne strony tej podwyżki. Ten strach przed bezrobociem jest przesadzony. Przypomnijmy, że w Polsce produktywność rosła szybciej niż płace od czasów transformacji. Dzięki temu aktualnie jest przestrzeń, żeby tę płacę minimalną, nawet troszkę sztucznie podwyższyć i to nie wywoła jakiejś tragedii gospodarczej, szczególnie że mamy bardzo niskie bezrobocie. To nie będzie jakiś drastyczny problem, chyba że to by się akurat zbiegło z gwałtownym pogorszeniem koniunktury. Wtedy może być wyższe bezrobocie, ale gdy się utrzyma taka koniunktura jaka jest – rynek pracownika – to moim zdaniem, jeśli chodzi o bezrobocie nie będzie z tym problemów.

Czy ta propozycja Komisji Europejskiej może zaszkodzić polskiej gospodarce i szerzej – gospodarce unijnej?
Jeśli chodzi o te kraje dojrzałe w ramach Unii, to tam ta płaca i tak jest już na wysokim poziomie, więc tam to nie będzie miało dużego wpływu. U nas rzeczywiście może nieco pogorszyć konkurencyjność naszego eksportu. Pamiętajmy, że jeśli kraj chce się rozwijać, to często stawia na niskie płace i właśnie eksport. Dzięki temu może zakumulować środki na inwestycje, badania i rozwój. Potem stopniowo przełącza się na popyt wewnętrzny. Właśnie taki wzrost tej płacy minimalnej byłoby się przełączeniem na popyt wewnętrzny i jest pytanie czy to nie byłoby dla Polski zbyt szybko. No bo my mimo wszystko nie mamy teraz dużych nakładów na badania i rozwój i pytanie, czy samym rynkiem wewnętrznym jesteśmy w stanie kontynuować swój szybki rozwój. To jest kwestia, którą trudno jednoznacznie rozsądzić.

Gdyby miało dojść do tej rewolucyjnej zmiany, to kiedy ten wielki skok wynagrodzeń minimalnych nastąpi?
Zgodnie z planowanymi podwyżkami, co roku ta płaca minimalna ma rosnąć o 15 proc. To znaczy, że osoby które zarabiają płacę minimalną lub lekko powyżej powinni w ciągu najbliższych trzech lat czuć ten wzrost płac.

https://radiopoznan.fm/n/p2ljfs
KOMENTARZE 1
Janka Karnaś
Janka Karnaś 04.02.2020 godz. 20:20
Odpowiednie wynagrodzenie to jedna strona medalu, a druga to zainteresowanie pracowników samą firmą. Czasy mamy takie, że prym wiedzie pracownik a nie pracodawca. Więc zeby zatrudnic naprawde dobrych specjalistów trzeba dac im wiecej niz konkurencja. Czy szkolenia, czy wyjazdy dokształcające czy pakiety medyczne medicover w połączeniu z kartami sportowymi system OK - kazdy punkt benefitów pracowniczych ma znaczenie. Konkurencja nie śpi - pracownik ma wybór i wybierze to co przyniesie mu najwiecej korzyści