Decyzja o ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej to odpowiedź na sygnały, jakie dostaliśmy od mieszkańców - mówi zastępca burmistrza miasta Sompolno Joanna Radka.
W gminie Sompolno jest około 60 proc. upraw sadowniczych w użytkach rolnych, więc to jest duży odsetek. Jesteśmy gminą głównie rolniczą
- mówi Joanna Radka.
Sadownik z rejonu Sompolna Mateusz Stasiak jest współwłaścicielem gospodarstwa, które zajmuje się produkcją jabłek. Przedsiębiorca mówi, że trudno w tej chwili dokładnie określić wielkość tegorocznych plonów.
Tutaj dokładnie widać, jak wygląda zawiązka, która jest uszkodzona po mrozie – z niej nie ma nic, tutaj nie ma żadnego owocu. Powinno być tu potencjalnie 5 jabłek, kolejnych 5 jabłek, 5 jabłek, a jest zero. Te drzewa w tym momencie są praktycznie rzecz biorąc puste. Jeżeli trafia się jakieś jabłko, jest ono pojedyncze. Potencjalnie na tym drzewie powinno być przynajmniej 100 jabłek, a w tym momencie możemy policzyć je na palcach jednej ręki
- mówi Mateusz Stasiak.
Sadownicy szacują, że straty w ich uprawach, w zależności od gatunku drzew, wynoszą od 10 do 90 procent. Po ogłoszeniu stanu klęski, producenci rolni mogą składać wnioski i starać się o rekompensatę za zniszczone uprawy.