Nowe drogi dla kierowców i rowerzystów w regionie pilskim

Jak informuje rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu młodszy inspektor Andrzej Borowiak, choć policja została powiadomiona we wtorek rano, odkrycia dokonano dzień wcześniej.
Dzisiaj rano policjanci z komendy powiatowej policji w Międzychodzie zostali poinformowani przez pracownika leśnego, że wczoraj wczesnym popołudniem, w lesie koło miejscowości Łowyń zauważył zbiornik do złudzenia przypominający jeden z czterech, które zostały znalezione w okolicach Poznania
- relacjonuje.
Według Andrzeja Borowiaka, znaleziony zbiornik pochodzi najprawdopodobniej z rakiety Falcon 9. Na miejsce wezwano Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego z Poznania.
To miejsce jest zabezpieczone przez policjantów, zostało także sprawdzone przez straż pożarną, a czekamy w tej chwili na przyjazd pracownika Polskiej Agencji Kosmicznej, który po przeprowadzonych oględzinach podejmie decyzję o dalszym zabezpieczeniu tego zbiornika
- dodaje Andrzej Borowiak.
O tym, że również koło Łowynia coś spadło z nieba, sołtys wsi dowiedział się od reportera Radia Poznań.
Na razie nic nie słyszałem
- przyznał sołtys.
Także policja dowiedziała się ze sporym opóźnieniem, bowiem pracownik leśny znalazł zbiornik prawie 24 godziny wcześniej.
W lesie koło miejscowości Łowyń zauważył zbiornik do złudzenia przypominający jeden z czterech, które zostały znalezione w okolicach
Poznania
- podkreślił rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego Andrzej Borowiak.
Piąty fragment rakiety Falcon 9, która spłonęła w atmosferze nad Polską 3 tygodnie temu, prawdopodobnie znaleziono dopiero teraz, bo upadł w
środku lasu prywatnego. Takich lasów koło Międzychodu jest dużo.
U nas jest tych prywatnych lasów ponad 1000 ha
- mówi nadleśniczy z Bolewic, Grzegorz Gaczyński.
Strażacy szybko zbadali zbiornik, bo zdążyli już wypracować odpowiednie procedury.
Można powiedzieć, że jesteśmy w pełni przygotowani do tych działań
- mówi młodszy kapitan Piotr Zabiszak.
Czy na ziemię spadać będą kolejne kawałki rakiet? Polska Agencja Kosmiczna uspokaja, że takie wypadki są niezwykle rzadkie, natomiast ludzie wiedzą swoje.
Tu spadło, za jakiś czas może gdzie indziej spaść. Na to nie ma jednak siły
- mówi jeden z mieszkańców.
19 lutego nad terytorium Polski doszło do niekontrolowanego wejścia w atmosferę członu rakiety nośnej Falcon 9, należącej do firmy SpaceX.
Rakieta ta została wystrzelona 1 lutego z bazy lotniczej Vandenberg w Kalifornii, w ramach misji mającej na celu wyniesienie na orbitę 22 satelitów systemu Starlink.
W godzinach 4:46–4:48, fragmenty drugiego stopnia rakiety o masie około 4 ton weszły w atmosferę nad Polską. Trajektoria lotu tego obiektu była monitorowana przez Polską Agencję Kosmiczną oraz europejskie służby odpowiedzialne za śledzenie ryzyka związanego z wejściem w atmosferę sztucznych obiektów kosmicznych.
Tego samego dnia, około godziny 9:20, na terenie jednej z firm w Komornikach pod Poznaniem znaleziono niezidentyfikowany obiekt przypominający zbiornik. Na miejsce wezwano policję oraz specjalistyczne służby, w tym grupę ratownictwa chemiczno-ekologicznego. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. W ciągu dnia i dnia następnego znaleziono kolejne trzy takie elementy.
Według Karola Wójcickiego, popularyzatora astronomii, znalezione obiekty to kompozytowe zbiorniki ciśnieniowe służące do przechowywania helu pod wysokim ciśnieniem, wykorzystywane w rakietach Falcon 9. Zbiorniki te wykonane są z lekkiego rdzenia metalowego owiniętego włóknami węglowymi, co zapewnia wysoką wytrzymałość przy niskiej masie.
Obecnie trwają prace nad ustaleniem procedur postępowania w takich sytuacjach, a Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowuje projekt ustawy o działalności kosmicznej, który będzie regulował tego typu kwestie.