Jak zaznaczył, wciąż jednak, pomimo wielu publikacji naukowych i rozmaitych wydarzeń upamiętniających niezłomnych, są w Polsce ludzie, którzy bohaterów krytykują, w ślad za komunistyczną propagandą sprzed dekad.
Walkę wyklętych ksiądz Wąsowicz porównuje do dzisiejszej walki Ukraińców ze zbrodniczym, rosyjskim najeźdźcą.
Żołnierze wyklęci znajdowali się w takiej sytuacji, jak dzisiaj walcząca z sowietami Ukraina. Oni też sprzeciwiali się sowietyzacji naszego państwa, chcieli Polski wolnej, niepodległej, bez narzuconego kondomium i rzeczywiście walczyli w osamotnieniu, cała Europa patrzyła jak zostaliśmy sprzedani Stalinowi, zdradzili nas alianci, bez szans na to, żeby ten ich zbrojny czyn miał perspektywy militarnego zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że dzisiaj Ukraina Rosjan pokona, ale to zło przychodziło ze wschodu, jak teraz
- mówi ksiądz doktor Jarosław Wąsowicz.
Wyznawcami poprzedniej epoki ksiądz Wąsowicz nazywa dwoje radnych sejmiku - Tatianę Sokołowską z PO i Wojciecha Jankowiaka z PSL, którzy głosowali na ostatniej sesji przeciwko apelowi do Wielkopolan o uczczenie pamięci żołnierzy niezłomnych.
Cała rozmowa w audycji Wielkopolskie Popołudnie poniżej:
Roman Wawrzyniak: Jak ocenić postawę ważnych polityków sejmiku, którzy nie tylko nie wstrzymali się od głosu, bo takich było więcej, ale wręcz zagłosowali jednoznacznie, że są przeciw. Jak to możliwe?
Jarosław Wąsowicz: Widocznie są wyznawcami minionej epoki. Propaganda, jak pamiętamy, chciała z żołnierzy niezłomnych czynić bandytów, wymazywać ich z historii, zakopywać w bezimiennych grobach. Cóż powiedzieć? Żenada.
Żołnierze wyklęci, czy to dzisiaj żołnierze w najnowszej historii Europy, którzy jako pierwsi mogli zrozumieć, co znaczy Rosja, co znaczy zamiana jednej okupacji, na drugą?
Dokładnie. Żołnierze wyklęci znajdowali się w takiej sytuacji, jak dzisiaj walcząca z sowietami Ukraina. Oni też sprzeciwiali się sowietyzacji naszego państwa, chcieli Polski wolnej, niepodległej, bez narzuconej władzy i rzeczywiście walczyli w osamotnieniu, cała Europa patrzyła, jak zostaliśmy sprzedani Stalinowi, zdradzili nas alianci, bez szans na to, żeby ten ich zbrojny czyn miał perspektywy militarnego zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że dzisiaj Ukraina Rosjan pokona, ale to zło przychodziło ze wschodu, jak teraz.
Czy należy szukać analogii, jak Europa ociągała się z polityką wobec wschodu i wobec też Ukrainy? Dopiero teraz, po tych silnych działaniach dyplomatycznych coś się zaczyna zmieniać, jakby próbowali robić dobrą minę do złej gry.
Warto zauważyć, jak wiele wysiłku w agitację na rzecz Ukrainy włożyła Polska, nasz rząd, to jest bardzo ważne, bo my wiemy, ile wolność kosztuje, ile trzeba było za nią zapłacić, często byliśmy osamotnieni. Dziś trzeba zrobić wszystko, żeby wesprzeć Ukrainę i to się udaje. Na arenie międzynarodowej widać poruszenie i miejmy nadzieję, że tak już zostanie, że politycy wyciągną wnioski z poprzednich decyzji, kiedy nie reagowali na zapędy Putina.
I też na ostrzeżenia, które padały również z ust polskich polityków, jak choćby śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale zostawmy bieżącą politykę i wróćmy do żołnierzy wyklętych. Jak wiele jeszcze jest do zrobienia w przywracaniu pamięci? To zawstydzające głosowanie w sejmiku, ale z drugiej stronie, czy ustanowienie oficjalnego święta nie spowodowało, że wygasło oddolne zainteresowanie żołnierzami wyklętymi, czy jest odwrotnie?
Nie wydaje mi się, że wygasło. To była dekada żołnierzy wyklętych, po ustanowieniu święta oni wrócili na do naszej historii, mamy wiele miejsc upamiętniających antykomunistyczne podziemie, wiele ulic, placów, nazwanymi imieniem bohaterów. Trzeba robić wszystko, żeby ten duch oddolnego działania nie zniknął, bo to ważne, co pan redaktor powiedział, te uroczystości, zwłaszcza w początkowej fazie były organizowane przez setki społeczników, ludzi, którym zależało na tym, aby upamiętnić ten czyn zbrojny, który miał miejsce w Polsce po 1945 roku i ich jest wciąż wielu. Ja jestem współorganizatorem Pilskich Dni Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Ciągle się wiele dzieje także i w tym roku program jest bardzo bogaty, z czego się cieszę.
Czy chciałby ksiądz zaprosić na te wydarzenia? Coś ciekawego będzie się jeszcze działo?
U nas Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który jest największy w Wielkopolsce, na to wydarzenie zjeżdżają się uczestnicy z całego regionu, będzie miał miejsce w sobotę 5 marca, po mszy św. o godzinie 18:00, którą odprawimy w intencji naszych bohaterów w kościele św. Rodziny i później przejdziemy ulicami Piły. Zmieniamy trochę hasło, w tym roku będzie ono brzmiało "Sowieci do domu", żeby tym marszem wesprzeć też walczących Ukraińców.
Dziś przeglądałem jeden z ogólnopolskich dzienników, aspirujący do opiniotwórczego, który nie napisał nawet jednego zdania o dzisiejszym państwowym święcie. Chociaż z drugiej strony, jak ma ich opluwać - żołnierzy wyklętych - lepiej, żeby tego tematu nie poruszał.
Taka sytuacja, o której trafnie powiedział redaktor Tadeusz Płużański - powiedział, że kolejne, trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem Armii Krajowej. Niestety, wielu daje się zwieść poprzedniej propagandzie i pomimo wielu ciekawych opracowań, bo to też trzeba podkreślić, że Instytut Pamięci Narodowej włożył wiele wysiłku, żeby omówić historię żołnierzy wyklętych, mamy już najważniejsze formacje opisane, tych najbardziej znamienitych postaci, więc mamy o czym dyskutować, tylko nie argumentami z PRL.
Jak powinniśmy dzisiaj mówić o żołnierzach wyklętych? Jak mówić, żeby cały czas popularyzować, odkrywać ich historię?
Trzeba ich pokazywać, jako ludzi idei. Te idee, o które walczyli, nie da się zgnieść w bezimiennych grobach, one wciąż żyją. Oni byli takimi rycerzami, którzy przenieśli te idee w kolejne pokolenia. Trzeba pokazywać te piękne postaci, mówić o ich tragedii, o ich moralnym zwycięstwie, bo to, że dzisiaj do nas wracają, że tak wiele miejsca im poświęcamy, świadczy o tym, że w pewnym sensie stali się nieśmiertelni.
Dlaczego nie powstał duży film o Witoldzie Pileckim, którego życiorys mógłby posłużyć dla kilku dobrych filmów?
Rozmawiałem na ten temat z reżyserami, z prezesem Telewizji, po prostu nie powstał żaden ciekawy scenariusz, który można by zaadoptować, ale myślę, że wszystko przed nami.
Czy uda się odnaleźć szczątki Pileckiego? Powoli odchodzą ludzie, którzy mogą coś wiedzieć o tym.
Myślę, że pan profesor Krzysztof Szwagrzyk już go odnalazł, tylko być może są problemy z identyfikacją, bo pamiętajmy, że tych szczątków odnalezionych na Łączce było tak wiele, że znaczna ich część nie jest przebadana. Mam nadzieję, że za życia Zofii i Andrzeja Pileckich, dzieci pana rotmistrza wciąż żyją, są niezwykle aktywni w upamiętnianiu ojca, że oni się doczekają momentu, w którym będziemy mogli wspólnie pochować naszego bohatera.
Jak ksiądz doktor dzisiaj obchodził ten dzień?
Musiałem przemieścić się z Warszawy do Gdańska, poświęcimy na mszy św. o 18:30 serce dla Inki, to była też inicjatywa z Wielkopolski i pierwsze serce odsłonięto w Pile 6 lat temu. Cieszę się, że serca dla Inki biją, tym bardziej odsłaniamy kolejne, w Gdańsku, w ważnym miejscu dla sanitariuszki piątej Wileńskiej Brygady AK.