- Wbrew nazwie wcale nie wiążą się one z niczym dobrym lub korzystnym dla pacjenta – zaznacza dr hab. n. med. Daniel Zielonka.
Wśród objawów pozytywnych wymienia się przede wszystkim: pobudzenie, zwiększony napęd związany często z widzeniem dziwnych rzeczy, których nikt nie widzi lub słyszeniem głosów, których nikt inny nie słyszy, z czuciem dziwnych zapachów, nieraz z uczuciem bycia prześladowanym. Są to tak zwane omamy i urojenia.
Badania trwają już ponad dekadę. W tym miesiącu zakończyła się faza kliniczna. Kolejnym etapem jest udowodnienie skuteczności na większej grupie pacjentów. - Jeżeli to się uda, lek zostanie wprowadzony do sprzedaży aptecznej i poszerzy spektrum możliwości terapeutycznych w schizofrenii. - dodaje dr Zielonka.
Będziemy mieć lek różniący się zdecydowanie od dotychczas wykorzystywanych w tym celu neuroleptyków, po to, aby zahamować te bardzo nieprzyjemne objawy, które często prowadzą do niezrozumienia społecznego i do stygmatyzacji tych właśnie pacjentów.
Schizofrenia jest zaburzeniem chronicznym. W obecnym poznaniu medycznym nie ma możliwości całkowitego jej wyleczenia, można jednak zmniejszyć nasilenie objawów, aby umożliwić normalne funkcjonowanie. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia z zaburzeniem żyje ponad 50 mln ludzi na świecie i 385 tys. w Polsce.