NA ANTENIE: FLYING IN A BLUE DREAM/JOE SATRIANI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

"Nie ma miejsca na "letniość" - R.Gromadzki o reakcji na tęczowy piknik

Publikacja: 25.08.2020 g.20:26  Aktualizacja: 25.08.2020 g.20:38
Poznań
Dziennikarz TV Republika pojawił się wśród uczestników imprezy w Nowym Tomyślu z krzyżem w ręku.
Ryszard Gromadzki z krzyżem pikietował tęczowy piknik w Nowym Tomyślu - Michał Kukułka
Fot. Michał Kukułka

Z dziennikarzem, który był wśród obrońców kościoła w Nowym Tomyślu przed tęczowymi aktywistami, rozmawiał Roman Wawrzyniak.

Roman Wawrzyniak: Co tak Pana rozsierdziło, że postanowił Pan tak wprost, jednoznacznie pojawić się z krzyżem w ręku w Nowym Tomyślu.

Ryszard Gromadzki: Rozsierdziło - to chyba złe słowo. To była innego typu reakcja. Żyjemy w takich czasach, kiedy potrzeba jednoznaczności - nie ma miejsca na "letniość". Aktywiści LGBT naruszają bliski mi świat wartości, konstytutywny dla naszej tradycji, dla Polski. Ja pracuję poza Nowym Tomyślem, ale mieszkam w okolicy, urodziłem się tam, identyfikuję się z tą społecznością, bywam tam regularnie. Bywam w kościele, w którym posługuje ksiądz Tomasz Sobolewski, znałem jego kazanie. Kapłan padł ofiarą typowej manipulacji środowiska LGBT. Nastąpiła próba zdyskredytowania księdza i samego Kościoła. Mojego Kościoła. Tego rodzaju działania muszą budzić sprzeciw. Takim znakiem, którego powinniśmy bronić, jest krzyż. Ostatnio mamy bolesne profanacje krzyża - np. w Warszawie. Postanowiłem wystąpić z krzyżem na tle działaczy LGBT, w milczeniu modląc się w ich intencji, o opamiętanie.

Panie redaktorze, Pan wspomniał o manipulacji. Jeśli Pan pozwoli przypomnę naszym słuchaczom, bo tu udział miała Gazeta Wyborcza, która sama postanowiła użyć manipulacji, nie pierwszy raz (sam byłem ofiarą manipulacji tej gazety). Wyborcza zaatakowała księdza, pisząc, że w kazaniu przyrównał osoby LGBT do bolszewików, a to nieprawda. Ksiądz ogłosił, że to nieprawda. Jak reagować na tego typu manipulacje?

Mówić prawdę. Zaczęło się rok temu od wielkiej burzy, którą wywołało kazanie abp Jędraszewskiego o tęczowej zarazie, w którym przyrównał ideologię LGBT do czerwonej zarazy. Pisał prawdę, rozpętała się burza. Jeżeli oponenci byliby uczciwi, to musieliby to przyznać, to bardzo łatwo wykazać, pod warunkiem, że to będzie rzetelna rozmowa: ideologia LGBT odwołuje się do tych samych marksistowskich korzeni, do których odwoływała się partia bolszewicka. Celem ideologii LGBT jest budowa nowego społeczeństwa. Nie chcę używać frazesów, ale to jest społeczeństwo, w którym nie ma miejsca dla tradycyjnej rodziny, dla kobiety, mężczyzny i dzieci. Nie ma tam miejsca dla religii. Na razie to się kokietuje, ale oczywistym celem jest zniszczenie religii w myśl marksistowskiej frazy, że religia to opium dla ludu - to są prawdziwe cele. Kiedy ktoś używa tego rodzaju porównań, jeżeli odnieść to do rzetelnej analizy historycznej i filozoficznej, to nie da się tego obronić. Przy tych wszystkich hałaśliwych protestach określających się jako LGBT.

Ksiądz arcybiskup też padł ofiarą manipulacji. Mówił o ideologii, a przez niektóre media zostało to odebrane jako atak na osoby LGBT.

Mówimy o ideologii, która jest dewastująca społecznie, która wywraca porządek społeczny i niszczy naszą tradycję, więc nazywajmy rzeczy po imieniu. Nie odbierajmy wartości słowom. Nie jestem tu żadnym odkrywcą. Celem tego procesu jest też ogromna manipulacja językiem, pojęciami, odwracanie wartości słów. Język, który nie jest językiem, który nadaje pojęciom właściwą tożsamość: można z nim zrobić wszystko, modelować nowego człowieka.

Jeśli z bandyty robi się bohatera to rzeczywiście trudno o jakąś racjonalność. Czy Pan redaktor miał okazję zapoznać się z upublicznionymi przez księdza proboszcza na stronach parafii, skierowanymi do niego groźbami i mailami? Słowa nienadające się do cytowania na antenie Polskiego Radia, słowa pełne nienawiści, wulgarności i przekleństw. I to język miłości?

Dlatego mówię o pewnego rodzaju kokieterii, z którą mamy do czynienia. Pod pozorem haseł o różnorodności, tolerancji kryją się zupełnie inne cele, które, jeżeli odnieść to do perspektywy historycznej, znalazły swój finał w czasie wojny domowej w Hiszpanii, czy podczas powstania katolików w Meksyku. Celem była eksterminacja katolików. Ktoś, kto tego słucha i nie potrafi tego zidentyfikować, myśli, że przesadzam - ale nie przesadzam. Jeżeli to prześledzić (wojna domowa w Hiszpanii) to wiele analogii jest pomiędzy tym, co dzieje się w Europie i USA, z tym, co było wówczas. To odtworzenie pewnych schematów, których wrogiem jest tradycja, religia.

Zaczyna się od słów.

To prawda.

Ale są też czyny. W kościele wisiały trzy flagi - papieska została wyrzucona przez aktywistów LGBT, a w jej miejsce zamontowali flagę tęczową. Po co?

Proszę zwrócić uwagę, że niedaleko nas regularnie podpalane są kościoły. W Polsce nie brakuje brutalnej profanacji. Nie mówię o profanacji Nergala, ale o systemowej profanacji kościołów świętych, mszy św., symboli religijnych. Jeżeli przyjrzeć się sloganom noszonym na koszulkach, to znajdzie Pan bez trudu hasła: zachowaj spokój, pal kościoły. To może wydawać się ekscentryzmem młodzieńczym, ale za każdym razem, kiedy widzę takie przekazy, to włos się jeży na głowie. Stopień takiej deprawacji, manipulacji opinii. Powinniśmy na to reagować, bez histerii, spokojnie, bronić swoich racji, swojego świata, bronić w sposób bardzo pryncypialny, zdecydowany.

Z drugiej strony mamy polityków, którzy udają, jakby nie dostrzegali tego. Posłanka Lewicy - kiedyś zresztą dawna aktywistka Unii Wolności, a dziś obrońca tęczowych aktywistów, stanęła też w czasie tego pikniku, mimo, że mieszka w Poznaniu. Nie wymienię jej nazwiska, żeby nie robić jej reklamy, ale myśli Pan, że młodzież daje się w to wpuścić?

Wielu młodych ludzi przyjmuje to bezkrytycznie. Ten walec medialny, sieć, która jest w sposób jednoznaczny sprofilowana bardzo liberalnie i lewicowo, żeby nie powiedzieć - radykalnie lewicowo. Zbieramy owoce takiego przekazu. Odpust konserwatywnych mediów jest słabszy, ze względu na dysproporcję. Młodzi bardzo łatwo poddają się tego rodzaju obróbce, manipulacji. Wsłuchiwałem się, stojąc bardzo blisko tych ludzi - reporterzy różnych stacji opowiadali dlaczego uczestniczą w tym zgromadzeniu. Słuchając tych argumentów, to była kalka tego, co słyszymy w określonych stacjach. Wiemy, o co chodzi. To kalki odtwarzane bezkrytycznie, bez podstawowej refleksji, odwracanie pojęć, kreowanie się na ofiarę, gdy mamy do czynienia z agresorem. Czy słyszał Pan, Panie redaktorze, bo ja nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek został w Polsce skazany za poglądy, które firmują ideologię LGBT? Ja nie słyszałem. Słyszałem o osobach, które doświadczały opresji sądowych, były skazywane za tak zwaną mowę nienawiści, za obronę wiary, za określanie ideologi LGBT - mówiąc o sympatykach jako o sodomitach. W Polsce narasta taka presja.

To cenzura prewencyjna.

Tak. Cała ta sytuacja, która jest pretekstem naszej rozmowy, to cenzura prewencyjna. Próba zamknięcia ust księdzu Sobolewskiemu, próba zamknięcia ust katolikom. To ograniczenia wolności religii. Ksiądz Sobolewski wygłosił to kazanie w kościele, w obecności wiernych, on nie zrobił tego na placu, nie agitował. Treść została zmanipulowana, tak, jak chcieli to zinterpretować oponenci.

Jutro będzie kontynuacja tego cyklu wydarzeń w Nowym Tomyślu. Parafia zaprasza na wykład księdza profesora Pawła Bortkiewicza: "gender - projekt nowego człowieka?". Panu, Panie redaktorze, bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, pozdrawiam słuchaczy. Wszystkiego dobrego.

https://radiopoznan.fm/n/COuX24
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 26.08.2020 godz. 07:56
Brawo, będziemy walczyć z tęczową zarazą.