"Pan Czesław trafił na Mogileńską po to, by w miarę możliwości przywrócić go do lepszej kondycji, a otrzymał ból i poniżenie" - mówiła radna.
Lidia Dudziak podkreślała, że rodzina nie mogła odwiedzać pana Czesława, a o jego stanie dowiedziała się dopiero, kiedy miał zostać przewieziony na zabieg do szpitala przy Szwajcarskiej.
Kiedy personel zobaczył pacjenta to z przerażeniem stwierdził, że tak zaniedbanego pacjenta nie widzieli, pomoc zaczęli od wykąpania pana i doprowadzenia do normalności i zaopatrzyli tak, jak trzeba. (..) Nie ma na to mojej zgody. Szlag mnie tafia jak takie coś widzę. Jak można tak traktować chorego człowieka, seniora, kto jest odpowiedzialny za taki stan chorego? To jest znieczulica, to jest niedopuszczalne
- mówiła radna.
Radna oczekuje wyciągnięcia - jak mówiła - bardzo surowych konsekwencji wobec pracownika i kierownictwa zakładu przy Mogileńskiej. Lidia Dudziak pokazała też radnym zdjęcia chorego.
Leżał biedak bez przewracania go na boki, nie mówiąc o rehabilitacji statycznej, którą miał otrzymywać, a której nie było
- mówiła i zaznaczała, że za pobyt pacjenta w tym zakładzie rodzina płaci cztery tysiące złotych.
Po wygłoszeniu tego oświadczenia radna dowiedziała się, że Czesław Szczepankiewicz zmarł wczoraj. Miał 82 lata. Do Lecha Poznań trafił w 1960 roku i spędził w nim osiem lat.
W tej sprawie czekamy na odpowiedzi Urzędu Miasta Poznania, który nadzoruje Zakład Opiekuńczo-Leczniczy przy ulicy Mogileńskiej.
AKTUALIZACJA
Poznański urząd wyjaśnia, co wydarzyło się w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym przy ulicy Mogileńskiej. Dziś podczas oświadczeń na sesji rady miasta radna Lidia Dudziak podała wstrząsające informacje o legendarnym piłkarzu Lecha 82-letnim Czesławie Szczepankiewiczu, który przebywał w tym ośrodku. Radna pokazała zdjęcia rąk pacjenta, które według niej, były związane bandażem elastycznym.
Był tak ściśnięty, że zatrzymał przepływ krwi i mógł doprowadzić do amputacji ręki
- mówiła radna, która podkreślała, że pracownicy szpitala, do którego później trafił Czesław Szczepankiewicz, mieli mówić, że tak zaniedbanego pacjenta nie widzieli. Zastrzeżeń w sprawie opieki nad pacjentem jest więcej.
Z przesłanych Radiu Poznań wyjaśnień dyrektorki Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Poznania Magdaleny Pietrusik-Adamskiej wynika, że urzędnicy nadzorujący zakład o sprawie dowiedzieli się z dzisiejszego oświadczenia radnej.
Niezwłocznie przystąpiliśmy do wyjaśnienia okoliczności sprawy zgłoszonej przez panią radną. Decyzje o kolejnych działaniach zostaną podjęte po zapoznaniu się z wyjaśnieniami przekazanymi przez dyrekcję ZOLiRM (Zakład Opiekuńczo - Leczniczy i Rehabilitacji Medycznej)
- mówi Magdalena Pietrusik-Adamska.
Nie wiadomo, kiedy kierownictwo zakładu odniesie się do zarzutów. Radna Lidia Dudziak oczekuje wyciągnięcia surowych konsekwencji.