Była to pierwsza niemiecka fabryka zagłady, gdzie okupant testował metody masowej eksterminacji. W Chełmnie wymordowano społeczności żydowskie wielu miejscowości z Kraju Warty Romów i Sinti, kilkaset dzieci z czeskich Lidic. Łącznie - jak szacują badacze - zagazowano, spalono i ppogrzebano w zbiorowych mogiłach pod lasem około 250 tys. osób.
Było to niepojęte barbarzyństwo, niezrozumiałe tym bardziej, że część oprawców - po wojnie wróciła do normalnego życia - jak gdyby nic się nie stało
- mówił biskup senior. Spośród 70 ustalonych po wojnie członków załogi obozu - przed sądem stanęło 14. W kontekście zbliżającej się beatyfikacji rodziny Ulmów, która za pomoc w ukrywaniu Żydów została przez Niemców zamordowana, biskup Mering zauważył, że pretensje pod adresem Polaków, że nie dość pomagali, to bezwstydna pedagogika wstydu. Polska była jedynym krajem, w którym Niemcy za pomoc Żydom karali śmiercią. Można było zginąć za podanie kromki chleba - przypomniał biskup.
Przecież rodzina Ulmów nie jest jedyna i wcale nie są ostatni, takich sytuacji było o wiele więcej. Tu - zarówno Żydzi jak i ci, którzy okazali im serce zostali zabici, dlatego jest tak ważne, żebyśmy mówili i przypominali. Ta pedagogika wstydu jest bezwstydna, bo ona poniża, pomniejsza i fałszuje to, co wielu Polaków potrafiło zrobić. Podejmowanie ryzyka dla obcych to był niemal świadomy wybór śmierci. Ludzie robili to w imię nauki Chrystystusa
- zaznacza biskup Mering.
Uroczystości ku czci pomordowanych odbywają się w Chełmnie od 17 lat, coraz liczniej uczestniczy w nich młodzież okolicznych szkół. Co roku też modlitwę za zmarłych odmawia rabin z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi.