Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało czworo przedstawicieli producenta komponentów do pasz. Firma miała sprowadzać zza granicy i wprowadzać do obrotu kwasy tłuszczowe, które nie powinny być stosowane przy produkcji pasz. Dwie osoby zostały aresztowane - potwierdziła Prokuratura Krajowa.
Informacje w tej sprawie podawały w poniedziałek Wirtualna Polska i Onet. Według informacji tych mediów, firma z siedzibą w Poznaniu sprzedawała producentom pasz, jako tłuszcze spożywcze tłuszcze techniczne służące m.in. do produkcji paliwa.
Jeśli chodzi o zdrowotność kurczaków, to przez ostatnie dwa lata systematycznie weterynaria sprawdza jakość pasz, nie ma dioksyn, metali ciężkich, czyli tych atrybutów oleju technicznego
- wyjaśnił Kowalczyk.
Dodał, że na ponad 300 próbek roczne, które są pobierane, nie wykryto żadnego śladu tego typu substancji.
O kurczaki też nie musimy się obawiać
- zapewnił.
Wicepremier wskazał, że po informacji z CBŚP weterynaria "nadal będzie intensywnie badać wszelkie próbki - zarówno mięsa, jak i pasz".
Onet informował, że pasze zawierające komponenty do produkcji paliwa nieświadomie stosowały znane firmy z branży mięsnej. Z ustaleń serwisu wynika, że za oszustwem stoją dostawcy komponentów, czyli małżonkowie Maciej i Monika J. z Poznania. To oni trafili do aresztu. Usłyszeli zarzuty oszustw na ponad 170 mln zł, do których mieli się przyznać. Dwie inne osoby, prokurent i laborantka z firmy, twierdzą, że nie wiedzieli o działaniach swoich szefów.
Kowalczyk był też pytany we wtorek o powstanie w Polsce portu do przeładunku zboża.
Przygotowujemy się ewentualnie do eksploatacji nowego, które jest w tej chwili nie używane, nabrzeża portowego w Gdańsku
- wskazał.
Zastrzegł, że trzeba tam uzupełnić i dokończyć nabrzeże, dokonać pogłębienia, uzupełnić budowę infrastruktury.
Na pewno takie nabrzeże portowe o zdolności kilkuset tysięcy ton przeładunku zboża by się przydało. Takie działania podejmujemy
- stwierdził wicepremier.