NA ANTENIE: Informacje sportowe
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jacek Piekara krytykuje obecną formułę immunitetu dla sędziów i polityków

Publikacja: 06.07.2022 g.20:12  Aktualizacja: 06.07.2022 g.20:23 Adam Michalkiewicz
Poznań
Pisarz był gościem Romana Wawrzyniaka w Wielkopolskim Popołudniu Radia Poznań. Był pytany między innymi o poznańskiego posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego, który pod koniec czerwca jadąc w nocy rowerem ulicami Poznania został zatrzymany przez policję, a później zasłonił się immunitetem i nie chciał poddać badaniu alkomatem.
mikrofon radio poznań - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

"Zarówno immunitet sędziowski, jak i immunitet dla polityków, są w Polsce zdecydowanie za daleko idące" - mówił Jacek Piekara.

Ja oczywiście rozumiem, ze politycy powinni być w pewien szczególny sposób chronieni, chociażby po to, żeby nie można aresztować parlamentarzysty przed ważnym głosowaniem i w ten sposób na przykład zniwelować większość, ale takie zasłanianie się przed tym, że nie można skontrolować alkomatem, bo ktoś wyciąga legitymację poselską.. nie nie, to jest absolutnie do wyrzucenia.

Pisarz uważa, że w tej sprawie partie polityczne są solidarne.

Mogą się nawzajem zagryzać, politycy mogą się nienawidzić, ale jeśli chodzi o własne przywileje klasy politycznej, to generalnie są dość solidarni ze sobą, czyli z tych przywilejów klasy politycznej ustępować nie chcą

- mówił Jacek Piekara, który przypomniał, że Prawo Sprawiedliwość rządzi od siedmiu lat i mogło już to zrobić.

Najwyraźniej po prostu z pewnych powodów w ogóle nie chce się tym zajmować. Ja uważam, że to bardzo źle

- stwierdził Piekara, który w trakcie rozmowy z Romanem Wawrzyniakiem porównał Platformę Obywatelską do filii niemieckiego koncernu Polsce.

Jakbyśmy Niemcy porównali do takiego wielkiego, globalnego koncernu, to Platforma Obywatelska będzie filią tego koncernu w Polsce

- mówił gość Wielkopolskiego Popołudnia. Jego zdaniem symboliczny jest brak polskich flag na spotkaniach organizowanych przez tę partię.

Pełny zapis rozmowy z Jackiem Piekarą: 

Roman Wawrzyniak: Dla której partii w naszym kraju polskość zarówno w warstwie symbolicznej, jak i warstwie priorytetów politycznych jest zawsze balastem? To jeden z tematów naszej rozmowy. Będziemy także rozmawiać o rozkręcającej się kampanii wyborczej. Naszym gościem jest pisarz, który sam o sobie pisze homo politicus, ja bym powiedział także celebryta, którego wpisy w mediach społecznościowych śledzą dziesiątki tysięcy ludzi, redaktor Jacek Piekara, dzień dobry panu, witam bardzo serdecznie.

Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

Mamy chyba łatwy do zaobserwowania początek kampanii wyborczej, ze strony PiS najbardziej uważnie śledzone są spotkania z mieszkańcami prezesa Jarosława Kaczyńskiego, ale media trzeba zauważyć nie szczędziły otwartej krytyki zjazdu Platformy Obywatelskiej. Jaka jest pana ocena tego zjazdu, ale tez samego wystąpienia Donalda Tuska?

Te zjazdy i wiece Platformy Obywatelskiej, zwłaszcza od kiedy do Polski wrócił Donald Tusk, są bardzo często porównywane z jednej strony do takich wieców partii nazistowskiej, wieców partii komunistycznej, partii stalinowskiej, a z drugiej strony do takiej kampanii nienawiści, jaką opisuje Orwell w „Roku 1984”, bo rzeczywiście trudno znaleźć w tych partyjnych wiecach czy tez partyjnych spotkaniach, konwencjach cokolwiek poza artykułowaną na wszelkie sposoby nienawiścią do PiS-u i jego wyborców. I takimi propozycjami, bo to już stricte wywodzącymi się z nazizmu czy stalinizmu, czyli zniszczenia konstytucyjnych organów za pomocą przemocy fizycznej. Również różni politycy PO zapowiadają, że po prostu tych ludzi, których nie lubią i których uważają w tej chwili za szkodliwych dla ich formacji politycznej, to po prostu nie licząc się z ustawami, nie licząc się z konstytucją po prostu wyprowadzą z urzędów siłą. To już jest taka narracja powiedziałbym hitlerowsko-stalinowska.

W mediach można bez większego wysiłku zaobserwować komentarze, że Platforma jest taką partią proniemiecką, a właściwie działającą w interesie Niemiec niż w interesie Polski, czego jakimś takim namacalnym obrazem w sferze symbolicznej jest brak flag Polski na zbiórkach działaczy Platformy Obywatelskiej. O czym to świadczy pana zdaniem?

Ja zawsze mówię, że Platforma Obywatelska jest jakbyśmy Niemcy porównali do takiego wielkiego, globalnego koncernu, to Platforma Obywatelska będzie filią tego koncernu w Polsce. Ona zawsze będzie realizowała swojej rodzimej korporacji interesy, natomiast tutaj oczywiście chce pozyskać jak największy obszar działalności po to, aby robić jak najlepsze interesy, żeby zapewnić swoim pracownikom jak najlepsze apanaże, ale pracować będzie zawsze na korzyść centrali, tej właśnie centrali, która jest w Berlinie. I to jest niesłychanie symboliczne, bo tu nie chodzi tutaj, ten brak polskich flag, bo to mamy i na prezydenckich wiecach Rafała Trzaskowskiego, i teraz na tych konwencjach Platformy Obywatelskiej, mamy właśnie taki rzucający się w oczy ten brak polskich flag. Ale co jest ciekawe, że tych polskich flag nie zapewniają organizatorzy, ale tez aktywiści czy też sympatycy Platformy Obywatelskiej nie odczuwają żadnej potrzeby posiadania polskiej flagi. I tu widać po prostu takie kompletne wypranie tego elektoratu Platformy Obywatelskiej z uczuć patriotycznych, z poszanowania tradycji, takiej też chęci zamanifestowania swojego przywiązania do Polski. Oni tego w ogóle nie mają, to są ludzie jakby pozbawieni ziemi, pozbawieni narodowości, pozbawieni tradycji, tacy tutejsi po prostu.

To bardzo ciekawe co pan mówi. Pozwoli pan, że skorzystam w naszej dyskusji z opisu takiego portalu sprzyjającego chyba niemieckiej narracji w Polsce, piszącego co prawda po polsku, czyli portalu Onet, który opisał w ten sposób konwencję Platformy Obywatelskiej, pozwolę sobie zacytować: „ W czasie konwencji PO w Radomiu populizm zyskał konkretny wymiar. Szef największej partii na opozycji przez kilkadziesiąt minut wbijał szpilę obozowi władzy. Ale gdyby starać się wycisnąć konkretne propozycje rozwiązań, to palców u jednej ręki byłoby aż nadto” - piszą redaktorzy Onetu, którzy bardzo do tej pory raczej sprzyjali Platformie. Teraz tak się zastanawiam, czy to już jest i musi być w tej partii tak źle, skoro krytykują ją własne media czy też po prostu przełożona została wajcha i portal będzie stawiał na inne ugrupowanie w kampanii?

Ja myślę ze to może wynikać z różnych przyczyn. Po pierwsze w Onecie zdarzają się różne teksty, ponieważ tam czasami są zaproszeni komentatorzy którzy jakby nie do końca idą tą główną narracją onetową, czyli taką proplatformerską i prounijną, rzadko to się zdarza, ale się zdarza. Druga sprawa jest taka, że ludzie sympatyzujący z Platformą mogą powoli zaczynać się bać, że do wygrania wyborów które będą w przyszłym roku nie wystarczy tylko program negacji, nie wystarczy tylko i wyłącznie powtarzać, że PiS jest zły i wszystkich pisowców trzeba za łeb i wyrzucić, niezależnie czy to będzie zgodnie z prawem czy nie. Ten brak programu, jeżeli nawet już Onet o tym pisze…

Dlatego tez pozwoliłem sobie zwrócić na to uwagę…

Tak. I Izabela Leszczyna, która nie należy do osób szczególnie lotnych, jest to taka lotność worka gwoździ, to co ona sobą reprezentuje,ale jest to taka osoba wysuwana faktycznie na pierwszy plan przez Platformę Obywatelską…

Z aspiracjami chyba…

Z aspiracjami dużymi. I ona mówi, że my nasz program powiemy dopiero po wygranych wyborach. No to jest jakieś kuriozum absolutne na skalę światową, kiedy partia która chce przerwać zwycięską passę swojego przeciwnika zamiast zaprezentować jaki ma pozytywny program, co może obywatelom dać, to ona mówi: my wam powiemy o programie dopiero wtedy jak wy nam pozwolicie zwyciężyć, a tak to na razie nie będziemy swojego programu ujawniać. Tam jeszcze pamiętam któraś z innych geniuszek z Platformy Obywatelskiej kilka miesięcy temu mówiła: my nie będziemy swojego programu ujawniać, bo PiS nam go ukradnie. To jest właśnie ten sposób rozumowania i myślenia.

Jeśli mogę, zapytam jeszcze korzystając z okazji komentowania przez pana tych bieżących wydarzeń o sprawę, o której nie mieliśmy okazji porozmawiać: jak pan redaktor skomentuje zachowanie innej gwiazdy Platformy Obywatelskiej, zwłaszcza tu w Poznaniu, przeze mnie tak roboczo nazwaną Piotrusiem Panem. Nie chodzi mi tylko o jazdę pod wpływem na rowerze, tylko raczej chowanie się w czasie policyjnej kontroli przed konsekwencjami za legitymacja poselską?

Tak, no tutaj Sterczewski po pierwsze sprawiał niebezpieczeństwo dla siebie i dla innych uczestników ruchu drogowego przez to, że był pijany, i to jest oczywiście złe, to nie ulega wątpliwości. I teraz pytanie brzmi jak bardzo on był pijany skoro bał się skonfrontować z alkomatem? No myślę, ze ktoś kto miałby troszeczkę, wypił jedno czy dwa piwa, to by się tego alkomatu nie bał. Natomiast tutaj musiało być grubo, tak myślę na zdrowy rozum. Natomiast zasłanianie się immunitetem przez Sterczewskiego, to warto przypomnieć ze to jest człowiek, który do tej pory krytykował immunitet i krytykował zasłanianie się przez posłów immunitetem, po czym kiedy przyszła kryska na Matyska sam tego immunitetu użył. I to jest świadectwo, ze zarówno immunitet sędziowski, jak i immunitet dla polityków, są w Polsce zdecydowanie za daleko idące. Ja oczywiście rozumiem, ze politycy powinni być w pewien szczególny sposób chronieni, chociażby po to żeby nie można aresztować parlamentarzysty przed ważnym głosowaniem i w ten sposób na przykład zniwelować większość, ale takie zasłanianie się przed tym, że nie można skontrolować alkomatem, bo ktoś wyciąga legitymację poselską.. nie nie, to jest absolutnie do wyrzucenia. I niestety od wielu lat ja obserwuje, że partie polityczne mogą się nawzajem zagryzać, politycy mogą się nienawidzić, ale jeśli chodzi o własne przywileje klasy politycznej, to generalnie są dość solidarni ze sobą, czyli z tych przywilejów klasy politycznej ustępować nie chcą, ponieważ gdyby wola zniesienia lub znacznego osłabienia immunitetu parlamentarnego była, no to zostałoby dawno zrobione. No PiS ma swoją większość od 7 lat i mógłby to zrobić, no najwyraźniej po prostu z pewnych powodów w ogóle nie chce się tym zajmować. Ja uważam, że to bardzo źle.

Pozwolę sobie jeszcze przejść do innego tematu. Ile według pana redaktora mamy płci? Nie pytam wcale o wiedzę z ideologii gender, tylko raczej z punktu widzenia medycyny i biologii. A pytam, bo każdy kto będzie twierdził inaczej niż mówi nam nauka, nie wiem czy pan słyszał, będzie mógł na dwa lata trafić do więzienia. Tak przynajmniej mówi punkt 10 rezolucji Parlamentu Europejskiego, do której ma się dostosować także Polska.

Na Uniwersytecie Humboltów, niemieckim, słynnym, bardzo cenionym i szanowanym uniwersytecie, pani profesor biologii miała wygłosić referat o tym, że są dwie płcie i że płci biologicznej nie należy mylić z płcią w sensie kulturowym. Po groźbach i protestach organizacji lewicowych ten jej wykład odwołano, ponieważ obawiano się o bezpieczeństwo zarówno jej, jak i uczestników. Czyli dochodzimy do tego, że pewien konstrukt ideologiczny, ideologiczny, bo to przecież jest oczywiste, że biologia mówi bardzo wyraźnie jak charakteryzować zagadnienia związane z płciami i płciowością, jeżeli ktoś nie zgadza się na ideologię, która mówi, że tych płci jest pięć, dziesięć, piętnaście czy jeszcze więcej, to z jednej strony Unia Europejska będzie chciała wprowadzić to jako mowę nienawiści, żeby taka osoba była karana grzywną czy więzieniem, a z drugiej strony każdy kto będzie na przykład pracownikiem naukowym i będzie chciał na wykładach z biologii na wydziale biologii mówić o tym jaka jest nauka, to może zostać oblany kwasem, pobity, zakrzyczany…

Albo nie dopuszczony do wykładu jak stało się w Niemczech.

Albo co jest bardzo częste w Stanach Zjednoczonych w tej chwili studenckie organizacje lewicowe składają na takiego profesora donos i żądają jego usunięcia albo zawieszenia. Co ciekawe zdarza się później, że ci wykładowcy wygrywają przed sądami, ale co się namęczą, jednak to jest dla ich kariery zawodowej i ich życia prywatnego, wielki cios. Ja myślę, że to będzie postępowało i za lat kilkanaście czy kilkadziesiąt, będziemy żyli w krainie lewackiego terroru. To dla mnie nie ulega wątpliwości, chyba, że nadejdzie silna kontrrewolucja, która całe to lewackie, tęczowe szaleństwo po prostu zmiecie.

To jeszcze na koniec, jak pan skomentuje te próbę obrony byłego juz redaktora tygodnika Newsweek przez redaktora Gazety Wyborczej, który dał taki tytuł do swojego komentarza: „Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy u wydawcy Newsweeka odsłania putinowską naturę państwa PIS”. Moje pytanie jest takie czy można znaleźć w Internecie coś nieudolnego i śmiesznego?

Ja to też przeczytałem, bo to chyba Rafał Ziemkiewicz podał to dalej, w ogóle osłupiały jak można było coś takiego napisać. Mamy tutaj człowieka, który jest oskarżony o mobbing, o pewien rodzaj molestowania seksualnego, bo w tej chwili takie dowcipasy w stylu wujka z wesela sprzedawane współpracownicom są uważane za pewien rodzaj molestowania seksualnego, a na pewno był tak bardzo silny mobbing, w każdym razie są oskarżenia o ten bardzo silny mobbing, o niszczenie ludzi i teraz stawanie w obronie tego człowieka, rzeczywiście niszczył swoich pracowników, niszczył słabszych od siebie, to jest takie niszczenie młodych dziennikarzy, stażystów, młodych dziewcząt, przychodzą ci ludzie, żeby się tam czegoś nauczyć.

Najnowsze doniesienia są zresztą takie, że to nie tylko Tomasz Lis ma na sumieniu, ale również pani redaktor nadzorująca prace , o czym informują media.

Acha, więc widać, że to gniło, też te kłopoty, żeby to wyszło. Próby zahamowania wychodzenia informacji przez jakiś tam human resources wydział, próby zawinięcia tego pod dywan i teraz mówienie o tym, że próby wyjaśnienia tej sytuacji to jest jakieś państwo terroru, czy to, że wchodzi urząd, rozumiem, że Państwowa Inspekcja Pracy służy do tego, żeby właśnie służyć pracownikom i żeby Kodeks Pracy był przestrzegany. Powiedziałbym, że byłoby jakąś zbrodnią gdyby oni nie weszli po tylu doniesieniach. To jest jakby ich psi obowiązek, żeby oni to skontrolowali i żeby oni bronili ludzi przed szefem, który jak donoszą pracownicy ich po prostu psychicznie niszczył.

Nie można porozmawiać z pisarzem nie pytając o jego najnowszą pracę , czy pan prowadzi taką pracę nad swoją nową książką, co to będzie i kiedy pana fani będą mogli ją dostać do rąk.

W tej chwili to jest tak, że pisarz albo kończy jedną książkę albo zaczyna drugą, bo już tak na okrągło idzie. Już się przyzwyczaiłem, że jest to praca pełnoetatowa, w tym roku skończę, ale kiedy się ukażą, to nie wiem, być może dopiero z początkiem przyszłego roku ze względu na cykl wydawniczy, natomiast w tej chwili, właśnie wczoraj zamknąłem kolejną książkę z moim takim głównym bohaterem moich powieści, to już chyba piętnasta książka jest o nim, czyli o moim inkwizytorze żyjącym w alternatywnym świecie alternatywnego renesansu, w tej chwili jestem, ponieważ pisałem dwie książki równoległe, więc jestem w połowie czwartego tomu ”Płomienia i Krzyża”. Jak już skończę, to wtedy będę się zastanawiał za co się wziąć dalej, ponieważ zawsze uważam, że pisarz powinien mieć coś takiego, co nazywamy w kulturze rolnej płodozmianem, czyli jeżeli się zajmuje długo jednym tematem i jednym bohaterem, to warto byłoby, żeby na chwilę, na jedną książkę, czy chociaż jedno opowiadanie, odskoczył do czegoś innego i troszkę tego płodozmianu zażył.

https://radiopoznan.fm/n/B0YiQm
KOMENTARZE 0