NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Gość Radia Poznań o "musimy porozmawiać, panie Duda"

Publikacja: 07.07.2020 g.19:12  Aktualizacja: 08.07.2020 g.17:57
Poznań
Wezwanie wystosował redaktor naczelny niemieckiej gazety Die Welt. Działacze opozycji antykomunistycznej w Polsce wyrazili sprzeciw wobec tak - tutaj cytat - "obcesowego traktowania głowy państwa".

Gościem Romana Wawrzyniaka w Wielkopolskim Popołudniu był prof. Grzegorz Kucharczyk, polski historyk, profesor nauk humanistycznych, specjalizujący się w historii myśli politycznej XIX i XX wieku oraz historii Niemiec.

Roman Wawrzyniak: Dlaczego niemieckie media tak bezwzględnie i zajadle atakują prezydenta Dudę, a z drugiej strony można zaobserwować wspieranie kandydata PO Rafała Trzaskowskiego?

Cóż, niemieckie media już wybrały. Z punktu widzenia interesów państwa niemieckiego...

Czyli też pan to dostrzega?

Dysproporcja w dysponowaniu sympatią wobec tych kandydatów, którzy zostali teraz przed drugą turą, jest dość wyraźna. Nie trzeba doszukiwać się spiskowych teorii, tylko uważnie obserwować to, co się dzieje w mediach.

To pytanie brzmi - dlaczego?

Dlatego, że prezydent Andrzej Duda i jego obóz polityczny jest niewygodny dla interesów niemieckich w tej części Europy.

Czy to jest jedyny powód? Jak to jest eksponowane?

To jest zasadniczy powód. Zwróćmy uwagę, że państwo niemieckie działa profesjonalnie. Do tej pory nikt z urzędu kanclerskiego nie odezwał się, czy nie zajął stanowiska w sprawie toczącej się kampanii wyborczej w Polsce. Czyni się to za pomocą mediów - jak redaktora Die Welt, który w sposób zupełnie skandaliczny odzywa się do polskiego prezydenta. Wyobraźmy sobie sytuację, żeby w czołowym polskim dzienniku ktoś napisał: pani Merkel, musimy porozmawiać. Nie pani kanclerz, tylko pani Merkel... To rzecz zupełnie niebywała, ale to przecież nie pierwszy raz. Zwróćmy uwagę, że w 2015-2016, jak zaczął się problem z relokacją imigrantów, to z jednej strony mieliśmy głosy Martina Schulza - wtedy przewodniczącego Parlamentu Niemieckiego, socjaldemokratę; prasa niemiecka niekorzystnie pisała o prezydencie Polski i o PiS, a urząd kanclerski milczał. Jak pani kanclerz przyjechała do Polski to spotkała się w niemieckiej ambasadzie w Polsce z przywódcami tak zwanej opozycji demokratycznej. Wyobraźmy sobie, że przyjeżdża polski premier do Niemiec i w polskiej ambasadzie w Berlinie spotyka się z opozycją wobec rządzących Niemcami. To niebywałe. Często słyszymy teorię o partnerskich relacjach polsko-niemieckich, że traktujemy się, jak sojusznicy, ale w praktyce wychodzi tak, jak wychodzi.

Mieliśmy przed chwilą zamiast przeprosin od naczelnej Faktu, atak na prezydenta Dudę, którego naczelna pouczała, zarzucała mu pychę i nienawiść. Tego samego dnia naczelny Die Welt postępował podobnie.

Zarzucanie przez Niemców Polakom pychy i nienawiści to długa historia. Miałem okazję mówić o tym w mediach, czerpiąc ze swojego doświadczenia jako badacza dziejów cenzury pruskiej pod zaborami. Tam na przykład tępiono polską prasę w Poznaniu, która np. relacjonowała Strajk Dzieci Wrzesińskich - z paragrafu podsycania nienawiści między obywatelami innego państwa. Tutaj możemy powiedzieć, że niestety nie ma zmian.

Czym jest prasa gadzinowa?  Celnie to pojęcie zdefiniował w latach okupacji Biuletyn Informacyjny Armii Krajowej: "Prasą gadzinową nazywamy czasopisma gady, zdradliwe, oblekające się w skórę polskiej mowy, aby jadem swej treści zatruwać organizm polskiego narodu. Mowa drukowana tych pism jest polska, ale mózg i ręka nimi kierująca niemiecka i celem robota dla Niemiec". To chyba określenie, które może w jakiś sposób pokazywać, z czym mamy do czynienia.

Zdecydowanie, skoro polski rynek książki jest co roku zalewany podręcznikami, jak wpływać na zachowanie ludzi, na opinię publiczną, to tu jest abecadło - mieć media, kontrolować je i w ważnym czasie, jak w czasie wyborów, używać ich. To się dzieje. To nie jest przypadek, że tak brutalne ataki brukowca, który w większości jest w rękach kapitału niemieckiego, odbywają się na ostatniej prostej przed drugą turą. Nie można tu wierzyć w przypadki.

Niektórzy komentatorzy mówią wprost: Niemcy chcą wybrać Polakom prezydenta. Ten cytat, który przed chwilą podawałem, jest z bardzo ciekawego artykułu. Profesor Grochmalski napisał na stronie Niezależna.pl "niemiecka gadzinówka kontra polska racja stanu". Polecam naszym słuchaczom. Jeszcze jeden krótki cytat. W liście podpisanym m.in. przez  opozycjonistów tj. Andrzej Gwiazda, Joanna Gwiazda, Adam Borowski, Mirosław Łątkowski, Mirosław Chojecki - można było w odpowiedzi na pismo Die Welt przeczytać:  "Czujemy się głęboko dotknięci i oburzeni listem otwartym do pana prezydenta Andrzeja Dudy, pragniemy wyrazić swój stanowczy sprzeciw wobec tak obcesowego traktowania głowy państwa polskiego przez jakiegokolwiek dziennikarza, a już na pewno reprezentującego medium zagraniczne, które powinno powstrzymać się od najmniejszego nawet ingerowania w demokratyczne i wolne wybory, odbywające się w RP." Ten list chyba powinien podpisać każdy.

Tak i jeszcze chciałbym przypomnieć jedną rzecz. Dlaczego pod tym listem nie podpisali się wszyscy polscy byli ministrowie spraw zagranicznych. Oni przede wszystkim powinni się pod tym listem podpisać, bo w 2011 roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi, kiedy w jednym z wywiadów Jarosław Kaczyński, opierając się na źródłach zachodnioniemieckich, powiedział o niejasnych związkach Angeli Merkel ze wschodnimi służbami. Wtedy posypały się gromy i polscy byli ministrowie spraw zagranicznych, niemal wszyscy, chyba z wyjątkiem pani Fotygi, podpisali list, który miał taki ton przepraszający, błagający do Angeli Merkel, że my się odcinamy, to nie my, to się nie powtórzy. Gdzie oni teraz są? To jest symptomatyczne, bo pokazuje stan umysłu niestety sporej części polskich elit.

To powinno być też pytanie do tych, którzy stoją za Rafałem Trzaskowskim - kandydatem PO na prezydenta Polski. Panie profesorze, bardzo dziękuję za rozmowę.

https://radiopoznan.fm/n/uHKTzX
KOMENTARZE 1
Michal Zielinski
Kaczmaryszek 07.07.2020 godz. 22:37
Szkoda tych walecznych dziadów i ojcow co oddali zycie za wolność a teraz chlopaczki inteligenciki pierwszego pokolenia traktuja to jak ofertę korporacji , ktora mozna kupić za Brukselski dotacje! Straszne.