NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Omicron nawet 30 razy bardziej zakaźny od poprzednich wariantów

Publikacja: 04.01.2022 g.19:59  Aktualizacja: 05.01.2022 g.11:50
Poznań
Naukowcy obserwują też inne objawy u osób zaszczepionych. Nowa odmiana koronawirusa jest już obecna w Poznaniu. Szacunkowo odpowiada za 6 procent wszystkich zakażeń w regionie.
koronawirus covid karetka test covid  - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

"Obserwujemy dane z zachodnich ośrodków" – zapewnia profesor Andrzej Pławski z Instytutu Genetyki Człowieka PAN.

Przyjmuje się, że nawet do 20-30 razy może być bardziej zakaźny, również obserwuje się, że jego inkubacja trwa krócej. Na początku objawy pojawiały się po około pięciu dniach, teraz już obserwacje są takie, że już po trzech dniach pojawiają się pewne objawy, tam też są pewne zróżnicowania. U osób zaszczepionych mogą pojawiać się pewne objawy układu pokarmowego

- mówi profesor Andrzej Pławski.

Mdłości czy brak apetytu nie występowały w przypadku wcześniejszych wariantów koronawirusa. Zdaniem profesora Pławskiego, ich pojawienie się może oznaczać, że u zaszczepionych wirus rozwija się w innych częściach układu oddechowego, a tym samym jest mniejsze ryzyko uszkodzenia płuc.

Badania określają skuteczność szczepionek przeciwko wariantowi Omicron na poziomie 80 procent.

Poniżej cała rozmowa w Wielkopolskim Popołudniu: 

Roman Wawrzyniak: Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska podał w Telewizji Republika, że mamy do czynienia z 72 przypadkami Omicrona, tymczasem dziennik The Guardian podaje, że wariant ten napędza ogromną falę infekcji i hospitalizacji w Stanach Zjednoczonych, na przykład liczba zakażeń na Florydzie wzrosła o 948 procent w ciągu dwóch tygodni, a Reuters podaje, że w ciągu 7 dni w całym kraju odnotowano podwojenie infekcji do średnio ponad 400 tysięcy dziennie. Czy to oznacza, że także w Europie i Polsce czekają nas podobne wzrosty zakażeń?

prof. Andrzej Pławski: Sytuacja jest podobna w pewnym sensie. Obserwuję pewne przesunięcie tych krzywych względem innych państw. My przeprowadziliśmy badanie częstotliwości wariantu Omicron w Wielkopolsce w okresie świątecznym. I wychodziło nam około 6 procent. Prawdopodobnie po tym święcie sprawdzimy, jakie będą skutki świąt, po około 6 dniach od świąt mieliśmy pierwszą inkubację, po następnych mamy dwie inkubacje, zobaczymy jaki będzie wzrost częstotliwości tego wirusa w naszej populacji w okolicach. Podejrzewam, że z danych, jakie otrzymujemy, ta jego zakaźność jest nawet kilkadziesiąt razy wyższa niż dominującego dotychczas wariantu Delta. My mieliśmy parę dni temu, niedługo będzie 2 tygodnie, na poziomie 6 procent, więc podejrzewam, że jego ekspansja nastąpiła. W tym czasie mieliśmy oficjalnie kilka przypadków w Polsce podawanych oficjalnie. Gdy sprawdziliśmy odsetek w naszej okolicy, ja nie wiem, jakimi narzędziami posługuje się minister zdrowia, jego decyzje też są czasami podejmowane nie wiem na jakich podstawach, tak jak słyszeliśmy o obniżeniu trzykrotnym cen usług wykrywania wirusa. Chodzi o poziomy dostępności do usług.

Ale to by potwierdzało, że ten wirus jest mniej może niebezpieczny dla zdrowia w objawach, ale bardziej niebezpieczny, jeśli chodzi o transmisję?

Z danych, które znamy z zachodnich ośrodków, przyjmuje się, że nawet do 20-30 razy może być bardziej zakaźny, również obserwuje się, że jego inkubacja trwa krócej. Na początku objawy pojawiały się po około pięciu dniach, teraz już obserwacje są takie, że już po trzech dniach pojawiają się pewne objawy, tam też są pewne zróżnicowania. U osób zaszczepionych mogą pojawiać się pewne objawy układu pokarmowego, ale to informacja z systemu komputerowego, w którym pacjenci sami raportują te dane, więc pewien dystans należałoby do nich mieć. Musimy traktować to tak, że wiele ludzi testuje to poważnie, ale niektórzy wprowadzają różne dane, jeżeli można. Ale objawy takie jak mdłości czy brak apetytu nie występowały przy innych wersjach wirusa. Są zupełnie nowe. Ale nie są one tak specyficzne, żeby można było na ich podstawie odróżnić, że to akurat ta wersja. One pojawiły się jako nowe objawy, ale na razie nie są takim czynnikiem klinicznym różnicującym.

Na ile Omicron jest bardziej niebezpieczny od poprzednich odmian koronawirusa i skąd tak w ogóle się wziął?

Wziął się ze zmienności genetycznej. Organizmy genetyczne są zmienne i te, których zmienność doprowadzi do lepszego przystosowania do środowiska, to znaczy, że mogą przeprowadzić ekspansję na szerszą skalę, to one zyskują w ewolucji sukces. I ten wariant zyskał sukces w ewolucji.

Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówił dzisiaj tak: „Łatwiej zakażamy się Omicronem i to powoduje, że z populacji wirus Delta będzie znikał”. Może te wirusy się pozżerają nawzajem i dadzą nam spokój?

Takie coś jak pozżerają się, niestety nie występuje. Problematyczne może być zakażenie krzyżowe oboma wersjami, które może zwiększyć zmienność i prowadzić do powstania nowej wersji. Tam, gdzie jest dużo zakażonych osób w dużej grupie i te osoby się wzajemnie eksponują na nowe wirusy, może doprowadzić do powstania nowych mutacji.

Można być jednocześnie zakażonym dwoma wariantami koronawirusa?

Tak. Mamy to przećwiczone z przykładu grypy. Jeśli jest zakażony dwoma różnymi gatunkami, powstaje nowa wersja, która jest bardziej zjadliwa niż poprzednie, tutaj akurat nie chciałbym postulować, że bardziej zjadliwa, ale po prostu inna.

Wrócę do cytatu ministra: „Łatwiej zakażamy się Omicronem i to powoduje, że z populacji wirus Delta będzie znikał”. Jak to rozumieć?

Liczba zakażeń nowym wirusem będzie prawdopodobnie rosła, bo on szybciej się rozprzestrzenia. W tym sensie. Podobnie zniknął też wariant Alfa i wariant Beta, zostały wyparte przez nowe warianty. Ale o zakażeniach krzyżowych mamy doniesienia, jakie są skutki, trudno jeszcze powiedzieć. Na razie mamy problem z szybką identyfikacją tych wersji. My to wykonujemy, ale generalnie to wymaga kilkunastu nawet dni, zanim takie wyniki się uzyska. Zatem te wyniki są mocno spóźnione.

Jeśli Omicron ma spowodować zniknięcie wariantu Alfa, Beta i Delta, czy to oznacza, że jeśli jest mniej w skutkach niebezpieczny dla zdrowia, czy to daje nam nadzieję, że ten wirus będzie mniej dokuczliwy dla nas wszystkich?

Jest taka możliwość. Że powstanie wersja, która będzie bardzo zaraźliwa, ale bez żadnych skutków ubocznych. I wtedy nam pozwoliłaby się z tego wszystkiego otrząsnąć. Ona zaszczepiłaby antyszczepionkowców, ponieważ nie można byłoby się nie chronić przez brak szczepienia się i wtedy duża część społeczeństwa zyskałaby odporność. Na razie te wersje, które mamy, wciąż mają duży odsetek przypadków ciężkiego przebiegu, który wymaga hospitalizacji i nawet kończy się śmiercią. Musimy także pamiętać, że każdy wirus wchodzi w pewien stan populacji. Mamy różnicę między wirusem pierwszym, a kolejnymi, taką, że mamy grupę zaszczepionych i część po chorobie, więc one nie wchodzą w dziewiczy rejon, pod tym względem, że ludzie są bez żadnych informacji immunologicznych na temat wirusa. Jego reakcja jest inna, ale to może wynikać nie z tego, że jest on mniej groźny, ale dlatego, że mamy już wysoki stopień wyszczepienia i jesteśmy po kolejnej fali, gdzie sporo osób przechorowało. I oni też odporność nabyli. Przykre jest to, że ponoć ta wersja nowa nie reaguje tak dobrze na szczepionki, jak poprzednie.

O to chciałem zapytać. Czy szczepionki dostępne na rynku chronią nas przed Omicronem? Czy maseczki chronią przed tym wariantem wirusa?

Pod względem mechanicznym ten wirus nie różni się niczym od poprzednich. On wygląda podobnie. Jego średnica, waga, wszystko to jest podobne, więc jeżeli maseczki zatrzymują tego wirusa, to rzeczywiście chronią i ograniczają transmisję. Tutaj nowości nie ma.

A druga kwestia?

Obserwuje się, że skuteczność szczepionek jest na poziomie 80 procent przy tym wirusie, ale osoby zaszczepione przechodzą jednak łagodniej i tylko u tych osób obserwuje się objawy ze strony układu pokarmowego, jak właśnie wymioty czy brak apetytu. Troszeczkę inna reakcja. Lepiej rozwija się w innych częściach oddechowych, co jest nawet korzystne, bo uszkodzenie płuc jest o wiele bardziej groźne. Bardzo łatwo jest stracić zdolność do oddychania w takiej sytuacji. Słabością wirusa nie jest to, że on nie powoduje ciężkiego przebiegu, bo dla wirusa celem nie jest zabić nosiciela, tylko rozprzestrzenienie się.

Czy zdaniem pana profesora potrzebne są kolejne restrykcje? Czy one mogą mieć wpływ na zmniejszenie transmisji nowego wirusa?

Każde obostrzenia, które są jakimkolwiek sposobem izolowania ludzi od siebie, ograniczają transmisję, nie ma co do tego dyskusji. Mamy oświadczenie ministra, które jest takie, że wprowadzą, no i to wszystko.

Ja słyszałem, że rozważają dopiero ich wprowadzenie. Według badań, które The Jerusalem Post opublikował, wybór siedzenia w środkach komunikacji może mieć wpływ na zakażenie koronawirusem. To taka ciekawostka.

To przy drzwiach jest lepiej?

Jak można przewidzieć, środkowe siedzenie ma największe ryzyko przeniesienia infekcji, najmniej obarczone ryzykiem jest siedzenie przy przejściu, ponieważ w tym miejscu systemy wentylacyjne najskuteczniej ściągają krople z powietrzem.

Można przewidzieć taki wynik, ale oczywiście eksperyment jest dosyć istotny. Przestrzeganie odległości na terenie otwartym już powinno znacznie ograniczać transmisję, zwłaszcza, jeżeli mamy maskę, bo wtedy nie ma takiej transmisji, że jest kilkumetrowy wyrzut gazu z ust, tylko on jest tłumiony i nie ma takiego impetu. To też zmniejsza transmisję. Przy okazji powiem, że kichnięcie powoduje wyrzucenie gazu na około 8 metrów. Dosyć mocno można się podzielić tym wirusem. Maska stłumi ten impet i to się rozejdzie w okolicach pół metra, w takiej chmurze wokół osoby, która kicha, ale jednak nie ma takiego dużego zasięgu.

https://radiopoznan.fm/n/su0D9N
KOMENTARZE 0