Mężczyzna, posługując się sfałszowanym drzewem genealogicznym pokrzywdzonych, przekonał ich, że mają szlacheckie pochodzenie i prawo do sporego majątku. Jego ofiarą padł inżynier z Wielkiej Brytanii i jego żona. Sędzia Sławomir Szymański mówi, że jako dowód swoich starań oskarżony przedstawiał sfałszowane dokumenty.
Oskarżony był bardzo przekonujący w swoich zapewnieniach, że podejmuje liczne działania zmierzające do tego, by pokrzywdzony odzyskał jakieś rzekome nieruchomości, grunty, budynki lub udziały w budynkach, które rzekomo przysługiwały jego krewnym, po których on miał dziedziczyć i aby uzasadniać te swoje twierdzenia wykonał liczne dokumenty, które w kopiach przesyłał pokrzywdzonym.
Oskarżony wyłudzał pieniądze od pokrzywdzonych przez prawie 6 lat. Powoływał się na wpływy w sądach i instytucjach. Sfałszował prawie pół tysiąca różnych dokumentów. Wyłudzone pieniądze wydał lub przeznaczył na zakup przedmiotów kolekcjonerskich. Na mocy pozasądowej ugody przejmą je pokrzywdzeni, by chociaż w części odzyskać stracone pieniądze - mówi pełnomocnik pokrzywdzonych Robert Dakowski.
To są przedmioty kolekcjonerskie, ich wartość była szacunkowo podawana w tej sprawie. Oczywiście z naszego punktu widzenia im więcej środków się uzyska ze sprzedaży tych przedmiotów, tym lepiej, ale oskarżony podawał, że to jest warte ponad 500 tysięcy złotych, my optowaliśmy przy 300, a prawdopodobnie jest to warte, ile złom, niestety.
Oskarżony był zapalonym kolekcjonerem i rekonstruktorem o pseudonimie "Gering". Podczas zatrzymania w jego mieszkaniu policjanci znaleźli arsenał broni z okresu II wojny światowej - między innymi wyrzutnię granatów i pocisk przeciwlotniczy. Dlatego oskarżony w zakończonym dziś procesie został skazany także za nielegalne posiadanie broni. Nie było go na ogłoszeniu wyroku. Kilka miesięcy wcześniej wyszedł z aresztu. Wyrok na razie nie jest prawomocny.