Organizuje go wielkopolski samorząd i Politechnika Poznańska. Pieniądze wykłada w dużej mierze Unia Europejska. Dzięki nim uczniowie nie pracują tylko dla doświadczenia i wpisu w CV, ale dostają pieniądze. Urzędnicy i pracodawcy mają nadzieję, że program nie będzie kuźnią talentów dla firm na Zachodzie.
- Sukces tego programu zależy w dużej mierze od pracodawców - przyznaje szef departamentu edukacji i nauki w urzędzie marszałkowskim, Dorota Kinal.
- Chcemy wyposażyć tych młodych ludzi w kompetencje i umiejętności, a jednocześnie pokazać pracodawcom, ile ten człowiek wkłada w to pracy i ile jest w stanie dać tej firmie. Myślę, że dzięki synergii tych działań młodzi ludzie będą tutaj zostawali. W ogóle mam takie wrażenie, że pracodawcy, zwłaszcza więksi, stwarzają coraz lepsze warunki swoim pracownikom, chodzi głównie o warunki finansowe.
Program to jednak nie tylko płatne staże w firmach, ale również zajęcia w bardzo nowoczesnych laboratoriach w Poznaniu, Pile oraz od niedawna w Kaliszu. Młodzież ma tam dostęp do urządzeń, które wykorzystywane są w firmach, ale w szkołach tylko się o nich opowiada. Organizatorzy kładą nacisk głównie na branże techniczne.