Ogień wybuchł po północy na terenie Zakładu Przetwórstwa Drewna. 10 zastępów, czyli niemal 50 strażaków walczyło z pożarem przez kilka godzin.
O 4.00 nad ranem ogień udało się ugasić. Nikt nie ucierpiał, ale murowany budynek z drewniany dachem spłonął doszczętnie. Nie są jeszcze znane straty, ale na pewno będą wysokie. Przyczyny pożaru na terenie tartaku ustala policja.
Budynek "spłonął doszczętnie", więc na moje oko sam wygasł po tym jak się wypalił.
W zeszłym roku w pożarze podpoznańskiej chlewni nie uratowano ani jednej świni z kilkuset sztuk! Tam też pożar gasiło kilkanaście zastępów.
Jakieś dwa miesiące temu widziałem jak gaszono pożar noclegowni dla bezdomnych. Ok 6-8 strażaków stało i przyglądało się przez 15 minut jak jeden polewał dymiące się wejście do środka. Po kolejnych 10-15 minutach dopiero wtedy jeden z nich zajrzał jedynie do środka stojąc w wejściu (nawet nie wszedł). Gdyby ktoś tam był, prędzej udusiłby się od dymu niż ktoś by mu pomógł o znalezieniu nie wspominając.
Czasami zastanawiam się po co komu taka straż pożarna.