Według niej była to "bardzo dobra ustawa, która dawała gminom dobrowolność w przystępowaniu do metropolii". - Wnioskowałam o to, żeby ta ustawa trafiła do dalszych prac w komisji. To właśnie tam jest miejsce, żeby dopracować, zmienić i w przypadku braku zgody - odrzucić tę ustawę. Coś takiego się nie wydarzyło. Podawałam przykłady metropolii, które świetnie rozwijają się w Europie. To metropolie milionowe - np Helsinki czy Hanower - mówi Schmidt.
Projekt Nowoczesnej nie był konsultowany ani z samorządami, ani z nami - mówi poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. - Konstrukcja tego projektu budzi poważne wątpliwości, m.in. to, że w przypadku metropolii poznańskiej, Poznań miałby tylko 40 procent głosów w ramach tego związku. Wątpliwości budzi w ogóle pomysł aby tworzyć quasi-szczebel samorządu terytorialnego. Tworzenie kolejnej instytucji, która nakładałaby się na te istniejące, raczej prowadziłoby do dalszej biurokratyzacji. To nie jest nowoczesny projekt, byłby bardzo kosztowny, a jego efektywność byłaby wątpliwa - dodał poseł Wróblewski.
Posłanka Nowoczesnej Joanna Schmidt twierdzi, że jej partia miała argumenty merytoryczne w związku z projektem tej ustawy, a partia rządząca - takich argumentów nie miała.
Schmidt przypomniała też główne wnioski rady krajowej partii - to silna Polska w silnej Unii i wejście do strefy euro, wolność Polaków, silne samorządy i edukacja. Nowoczesna zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum przeciwko reformie edukacji.
___
O projekt ustawy o Poznańskim Związku Metropolitalnym pytaliśmy polityków w programie "Kluczowy temat". „Uważam, że nie należy tworzyć nowych biurokratycznych bytów i budować kolejnych szczebli – i tak skomplikowanej już struktury samorządu terytorialnego. Tworzenie kolejnej instytucji ze stałymi kosztami, urzędnikami nie jest najlepszym rozwiązaniem dla aglomeracji takich jak poznańska i porównywalnych”- powiedział poseł PiS Bartłomiej Wróblewski,
Tymczasem zdaniem
Pawła Adamowa z Nowoczesnej Poznań stracił na odrzuceniu projektu ok. 140
milionów złotych rocznie, czyli środki, jakie można byłoby uzyskać z 5 proc.
podatku dochodowego, od osób fizycznych. „To są pieniądze wypracowane przez poznaniaków i mieszkańców gmin ościennych, które zamiast trafić do budżetu
państwa zostałby do dyspozycji związku metropolitalnego” – przekonywał
Adamów na antenie Merkurego, wskazując, że Poznań płaci największe
„Janosikowe” – zaraz po
Warszawie – oraz drugie PKB w Polsce.
W ocenie Bartłomieja Wróblewskiego są to wirtualne pieniądze, które istnieją tylko i wyłącznie w wirtualnych memach pomysłodawców odrzuconego projektu. „Musimy oczywiście szukać dodatkowych pieniędzy dla samorządów – ale realnych pieniędzy na konkretne cele, a nie mnożyć koszty ich funkcjonowania” – stwierdził poseł PiS. (cała rozmowa poniżej)
Z drugiej strony takie twory to tylko wyciąganie pieniędzy w tym przypadku Poznań zapewne skroiłby gminy ościenne, do których uciekają poznaniacy przed drożyzną Poznania.