Mężczyzna został oskarżony o usiłowanie gwałtu i zabójstwo 20-latki. Prokurator Marek Marszałek jest przekonany o jego winie.
Gwałtowny opór pokrzywdzonej ujawniający się atakiem na oskarżonego zmusił oskarżonego do wzięcia pobliskiego kamienia, którym kilkukrotnie uderzył pokrzywdzoną w głowę. Zdaniem prokuratury, zadawanie obrażeń kamieniem już świadczy o zamiarze bezpośredniego pozbawienia życia pokrzywdzonej Zyty Michalskiej.
To nie uderzenia kamieniem w głowę były przyczyną śmierci dziewczyny, ale zadławienie liśćmi i ziemią, bo sprawca ciągnął ją do lasu. Oskarżony musiał się liczyć z tym, że jeżeli zostawi ją nieprzytomną z twarzą zwróconą do ziemi, to ona umrze - mówił pełnomocnik rodziny Zyty Wojciech Wyjatek.
Nawet jeżeli ofiara jeszcze żyła, nawet jeżeli ofiara po zadaniu pięciu ciosów w głowę ciężkim kamieniem jeszcze żyła, to nie można uznać za normalne, dopuszczalne i bezkarne działanie polegającego na tym, że oskarżony ciągnie ofiarę za odzież twarzą skierowaną do ziemi.
Pełnomocnik poparł wniosek prokuratora, który chce także, by oskarżony zapłacił po 200 tysięcy złotych rodzicom Zyty.
Obrońca oskarżonego adwokat Łukasz Kowal przekonywał, że nie ma dowodów ani na próbę gwałtu ani na to, że oskarżony chciał zabić 20-latkę.