Radni osiedlowi z Wildy i dwóch innych osiedli biją na alarm: planowane przez Urząd Miasta zmiany osłabią znaczenie dzielnicy. Od stycznia radni osiedlowi z Wildy mają podlegać wydziałowi wspierania jednostek pomocniczych Urzędu Miasta przy ul. Libelta, a ci ze Świerczewa i Zielonego Dębca - przy ul. Matejki.
Dziś wszyscy swoje sprawy załatwiają przy ul. Czarnieckiego. Przewodnicząca Rady Osiedla Wilda Dorota Bonk-Hammermeister podkreśla, że nie chodzi tylko o zmianę adresu. Siedziba jest sercem Wildy i mieszkańcy już przyzwyczaili się do tego miejsca - dodaje. - Likwidując nasz oddział bardzo utrudnia się pracę radnym osiedlowym, którzy są społecznikami. Nie tylko Osiedle Wilda, ale także Zielony Dębiec i Świerczewo staną się dzielnicami peryferyjnymi i stracą na znaczeniu - mówi.
Urzędnicy tłumaczą, że nie ma innego wyjścia. W wydziale przy ul. Czarnieckiego pracują tylko 3 osoby, a siedziba została sprzedana. Poza tym prezydent Jaśkowiak nie widzi sensu w utrzymywaniu tak małego oddziału. - Przeprowadzka jest więc konieczna, a na Wildzie miasto nie ma żadnego wolnego lokalu - mówi dyr. Wydziału Wspierania Jednostek Pomocniczych urzędu Arkadiusz Bujak.
Radna Bonk-Hammermeister dodaje, że niepokoi ją kierunek zmian w urzędzie. Przeniesienie pod zarząd wydziału na Libelta ma dotyczyć kilkunastu rad osiedlowych w całym mieście. (cała rozmowa poniżej)
Agnieszka Gulczyńska/mk/int
Urząd musi oszczędzać, bo w przyszłym roku czeka kolejny wielki remont - damskie WC na Kolegiackim.