JK: Ta opera to nowe spojrzenie Pucciniego na własną twórczość. Zaczynał inaczej myśleć o harmonii – wpływ na to miał Wagner. Kiedy dyrygowałem w Torre del Lago wnuczka Pucciniego pokazała mi jego notatki. Wynikało też z nich, że jego harmonia zaczęła wkraczać na poziom taki jak Gustava Mahlera. Nazywam to harmonią „środkowo-dwudziestowieczną”. W „Turandot” zdecydowałem się na zakończenie Luciano Berio, który nie dopisywał nic od siebie i bazował wyłącznie na notatkach Pucciniego.
AK: Śmierci Pucciniego nikt się nie spodziewał...
JK: Nawet lekarze. Miał przejść rutynową operację, ale dostał po niej ataku serca. Dlatego sam nie dokończył „Turandot”. Ale to co naszkicował – w swojej wersji zakończenia Berio zostawił. Tam jest duet miłosny. U Franco Alfano też jest, ale w jego wersji jest inne metrum i inna aura harmoniczna. Swoją drogą ciekawe, w którą stronę poprowadziłby harmonię sam Puccini, gdyby miał możliwość. Jestem zdania, że poszłoby to w kierunku Mahlera i mógłby zostawić nam o wiele więcej wspaniałych dzieł. Dlatego zawsze uważałem, że „Turandot” to najbardziej dojrzała opera Pucciniego, że to nie są tylko arie, że to nowa wartość w jego twórczości i trudno porównywać ją z poprzednimi dziełami.
(opr. AC)