NA ANTENIE: BOJE SIE O CIEBIE (2021)/KASKA SOCHACKA, VITO BAMBINO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Egoman czy mięczak?

Publikacja: 16.04.2021 g.10:34  Aktualizacja: 16.04.2021 g.10:47
Poznań
Felieton Aleksandry Rybińskiej.
niemiecki parlament bundestag  - Pixabay
Fot. Pixabay

"W końcu będzie dobrze!" – tak szef CSU i premier Bawarii Markus Söder skomentował walkę, którą toczy z przewodniczącym siostrzanej CDU Arminem Laschetem o schedę po „teflonowej kanclerz” Angeli Merkel. Do wyborów do Bundestagu na jesieni zostało zaledwie pięć miesięcy. To niewiele czasu by prowadzić dynamiczną kampanię wyborczą. Decyzja, czy to Söder czy Laschet mają być kandydatem chadecji na kanclerza musi zapaść więc szybko. Początkowo zresztą wydawało się, że już zapadła. Merkel od początku wspierała swojego wychowanka Lascheta, premiera Nadrenii-Północnej-Westfalii i polityka uchodzącego za gracza zespołowego, a więc posiadającego dużą zdolność koalicyjną, szczególnie z Zielonymi, którzy obecnie w sondażach zajmują drugie miejsce po CDU.

W poniedziałek prezydium partii zdecydowaną większością głosów poparło jego kandydaturę na kanclerza. Jak donosiły niemieckie media, nikt nie wystąpił z poparciem dla premiera Bawarii, choć ten ma w CDU niemało zwolenników. Ponieważ sam Söder oświadczył dzień wcześniej, że nie będzie się ubiegał o kandydaturę na kanclerza, jeśli „cała partia go nie poprze”, wydawało się, że sprawa jest załatwiona. Lider CSU jednak wszystkich zaskoczył i postanowił walczyć. Ponieważ okazja do odgórnego przewrotu przepadła, próbował wzniecić bunt od dołu.

Zebrało się więc prezydium CSU i jednogłośnie poparło jego kandydaturę. On sam argumentował, że musi kandydować, bo w sondażach wypada znacznie lepiej niż jego rywal – 37 proc. Niemców zadeklarowało, że głosowałoby na jesieni na CDU gdyby to Söder był kandydatem na kanclerza, a tylko 13 proc. w przypadku Lascheta – a „nie można się przecież odgrodzić od opinii większości społeczeństwa” - mówił. Ani od opinii partyjnej bazy, coraz bardziej sfrustrowanej kierunkiem, w którym Merkel prowadzi chadecję, a po niej z pewnością dalej prowadziłby Laschet. Po jednoznacznej deklaracji Södera, że jednak chce walczyć o swoje, szereg posłów CDU zmieniło zdanie i podczas posiedzenia frakcji CDU/CSU w Bundestagu namawiało premiera Nadrenii-Północnej-Westfalii do tego, by zrezygnował z kandydatury, dla „dobra partii”. Chadecja dołuje obecnie w sondażach, w marcu 2020 r. miała 38 proc., poparcia, teraz jest to jeszcze 26 do 28 proc., a Laschet, któremu zarzuca się brak charyzmy, nie wydaje się być odpowiednim kandydatem do tego by poprowadzić udaną kampanię wyborczą. Część posłów obawia się, że z jego powodu wynik chadecji na jesieni będzie gorszy niż przewidują obecnie sondaże. Tym bardziej, że z badań wynika, iż wielu Niemców go nawet nie kojarzy. Na pytanie czy wiedzą, który polityk chadecji chce zostać następcą Merkel, Niemcy 12 razy częściej wymieniali Södera niż Lascheta. Zwolennicy tego ostatniego przekonują jednak, że sondaże to nie wszystko. Wskazują na wyborcze zwycięstwo Lascheta w wyborach w Nadrenii Północnej-Westfalii w 2018 r., gdy pokonał on o wiele popularniejszą od niego kandydatkę SPD.

Wiadomo też, że Laschet to kandydat, którego życzy sobie Angela Merkel, a ona wciąż dzierży ogromne wpływy w CDU. Pani kanclerz darzy swojego wychowanka zaufaniem, jest on gwarantem, że jej spuścizna zostanie zachowana. Dylemat jest niemały: pewny i zaufany polityk pozbawiony charyzmy czy enfant terrible z Bawarii, popularny, ale z tendencją do samoinscenizacji? Zdaniem ekspertów chadecja zdecyduje się na Lascheta, bowiem jak miałby on dalej kierować CDU, jeśli by mu nie ufano, że pomoże jej wygrać wybory federalne? Wtedy musiałby zrezygnować z funkcji szefa partii, którą przejął minionego grudnia. Wpędziłoby to partię w poważny kryzys. Zarówno Laschet jak i CDU mają w tym starciu wiele do stracenia, a Söder w zasadzie nic. Jeśli nie zostanie kandydatem na kanclerza i CDU/CSU zrealizuje pod wodzą jego rywala słaby wynik na jesieni, będzie mógł powiedzieć: a nie mówiłem?. Już teraz jego wartość rynkowa znacznie wzrosła. Część chadecji uznała go za właściwego kandydata, szczególnie partyjna baza, a w Bawarii jego pozycja pozostaje niezachwiana.

Historia zresztą przemawia przeciwko niemu. Jak dotąd tylko dwa razy CDU zgodziła się na kandydaturę szefa mniejszej partii. W 1980 roku był to szef CSU Franz-Josef Strauss, a w 2002 roku Edmund Stoiber. Pomimo zaskakująco dobrych wyników Strauss przegrał z Helmutem Schmidtem, a Stoiber z Gerhardem Schroederem. W obu przypadkach niemal doszło do rozłamu między CDU a CSU.

W środę Laschet i Söder zapowiedzieli dalsze rozmowy w celu uzyskania kompromisu. Jak ten miałby wyglądać, nikt obecnie nie wie. Premier Bawarii wciąż ma lepsze wyniki sondażowe niż jego rywal: jak wynika z sondażu instytutu Civey dla tygodnika „Der Spiegel” 57 proc. Niemców uważa, że Söder nadaje się do roli kanclerza, a tylko 15 proc. uważa tak w przypadku Lascheta. Jeśli chodzi o wyborców chadecji, to 9 na 10 stawia na szefa CSU.

Niektóre niemieckie media uważają, że społeczne poparcie dla Södera wynika ze zmęczenia rządami Merkel, z którymi Laschet jest utożsamiany, frustracji z powodu chaotycznego zarządzania pandemią oraz czegoś w rodzaju kolektywnej amnezji. „Der Spiegel” przypomina liczne polityczne wolty premiera Bawarii, który najpierw był przeciwko przyjmowaniu uchodźców, bronił krzyża, by następnie przejść na pozycje Merkel ws. migrantów, przefarbować się na zielono i obejmować drzewa w lesie. Bardziej zielony niż Zieloni, to dziś wizerunek bawarskiego premiera, który sam twierdzi, że wzoruje się na swoim idolu Franzu Josefie Straussie, autorze sławnego bon mota, że lepiej być „zimnym wojownikiem niż ciepłym bratem”. Ale to, twierdzi „Spiegel” nie przemawia wcale na korzyść Södera. W końcu Strauss przegrał walkę z Schmidtem w 1980 r. właśnie dlatego, że był zbyt wyrazisty i kontrowersyjny na tle stonowanego kanclerza SPD. Ponadto, jak wskazują niemieckie media, Söder chętnie krytykuje rząd Merkel, a sam gorzej radzi sobie z pandemią niż premierzy innych landów. Przez lata był najmniej popularnym premierem kraju związkowego, aż zaczął się stylizować na przeciwieństwo teflonowej kanclerz. Według nich CSU także straciła poparcie w Bawarii, nie tak bardzo jak CDU w reszcie kraju, ale spadek jest największy w powojennej historii partii. Niemiecka chadecja tonie, i wszystko wskazuje na to, że będzie tonęła bez względu na to czy na jej czele staną Söder czy Laschet. Ten pierwszy potrafi się tylko lepiej sprzedać. We wszystkim innym niewiele różni się od swojego rywala: obaj należą do rozumiejących Rosje, widzą szanse na dobre relacje z Chinami, a Söder był w minionym roku nawet z wizytą w Moskwie, w ramach kontynuacji samodzielnej polityki zagranicznej Bawarii, która utrzymuje z Rosją rozległe relacje handlowe. Decyzja, kto z nich ma być kandydatem na kanclerza zależy więc bardziej od ich potencjału wyborczego niż politycznych pozycji. Wielkiego doświadczenia na arenie międzynarodowej obaj nie posiadają. Pani kanclerz przez ostatnie 16 lat zresztą tak mocno odcisnęła swoje piętno na polityce europejskiej, że będzie im trudno wypracować sobie własną strategię.

Słabnąca, zużyta partia szukająca kandydata na zrządzanie masą upadłościową – tak jawi się walka o schedę po Angeli Merkel. A to, że obaj kandydaci się tak mało od siebie różnią, pokazuje, jak silnie niemiecka chadecja jest dziś umocowana w politycznym centrum. Nawet premier katolickiej Bawarii woli ekologię od obrony tradycyjnych wartości.

https://radiopoznan.fm/n/3rKzoT
KOMENTARZE 0