Znakiem tej ogólnopolskiej tendencji jest wydany w 2014 roku przewodnik „Herbarz Pojezierza, rody ziemiańskie i ich siedziby na Ziemi Sierakowsko-Międzychodzkiej”, ale także wizyta w dawnych pałacach i dworach. Autorami „Herbarza” jest czterech regionalistów Robert Jędrzejczak, Artur Poczesny, Zbigniew Jakubowski i Tadeusz Andrzejewski.
Bogactwo i tradycje regionu Międzychodzko-Sierakowskiego wynikają z faktu, iż usytuowany on był na dawnym pograniczu polsko-niemieckim. Rodziny rdzennie niemieckie ulegały germanizacji. Ale mieliśmy także i to nie rzadko proces odwrotny. Niemniej napływ rodzin niemieckich wspierany przez państwo niemieckie w ramach polityki germanizacji był systematyczny i z czasem doprowadził do tego, że większość majątków znalazła się w rękach niemieckich. W połowie XIX wieku na 28 majątków tylko 13 znajdowało się w rękach polskich. A dwór w polskiej tradycji był miejscem, gdzie ogniskowało się życie kulturalne, gospodarcze. Wszystkie zachodnie nowinki, jakie trafiały do Wielkopolski w XIX wieku, trafiały nie do miast, tylko do dworów. Polskie mieszczaństwo było słabe, a wielkopolscy ziemianie byli w XIX wieku bardzo otwarci na nowinki, szczególnie w rolnictwie, gdyż przynosiły one pieniądze. Kultywowali oni tradycje lokalne.
Po 1945 roku większość dworów stała się własnością Skarbu Państwa. W dawnych dworach i pałacach umieszczano wówczas biura i mieszkania dla pracowników. Komunizm przyniósł degradację materialną wszystkiego - trudno, aby nie dotyczyło to także dworów. Dawne zamki w Międzychodzie i Sierakowie, powstałe jeszcze w średniowieczu, zostały rozebrane. Na szczęście w Sierakowie po 1989 roku zrekonstruowano jedno skrzydło zamku.
Książka powstała jako odpowiedź na pytanie o mało znaną historię ziemiaństwa regionu Międzychodzko-Sierakowskiego i może stanowić wzór dla innych regionalistów. Powstała, gdy widoczna stała się tendencja odbudowywania dworów i folwarków przez nowych przeważnie właścicieli. Nieliczne są przypadki powrotu na swoje po 60 latach. W Polsce, co nie było chyba przypadkiem, nie wdrożono ustawy reprywatyzacyjnej.
Przywrócenie zerwanej ciągłości w materii tak delikatnej jak historia, to rzecz trudna. Ale to nie zwalnia od podejmowania prób. Niemniej należy się cieszyć że historyczne obiekty są remontowane, przywracane do życia.
„Byłem w Pożarowie koło Wronek. Folwark marzenie. Pałac jest odnawiany. Tak powinno to wyglądać gdy nie mamy bezpośrednich spadkobierców. Niech zajmą się tymi dworami nowi ziemianie” - zauważył w rozmowie jeden z autorów książki dyrektor Muzeum Opalińskich w Sierakowie Robert Jędrzejczak i jej wydawca. Dodał jeszcze: „Jest pewien problem z majątkami, które zostały opuszczone po 1945 roku. Między innymi Lutom, który był własnością rodziny niemieckiej. Spadkobiercy są i są też nowi polscy właściciele”.
Książka pokazuje, że tych dworów jest bardzo dużo. I jeżeli jakiś budynek czy folwark był fatalnym stanie, to zostało to w książce pokazane. Na szczęście dworów w ruinie na Pojezierzu Międzychodzko-Sierakowskim pozostało niewiele. Materialna ciągłość jest stopniowo przywracana.
Autor: Maciej Mazurek
Źródło: "Herbarz Pojezierza, rody ziemiańskie i ich siedziby na Ziemi Sierakowsko-Międzychodzkiej", Muzeum Opalińskich, Sieraków 2014