NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Rodzice apelują do urzędników ws. "zapomnianego podwójnego rocznika dzieci"

Publikacja: 08.11.2022 g.12:10  Aktualizacja: 08.11.2022 g.13:53 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Nawet 16 tysięcy uczniów może się ubiegać w przyszłym roku o przyjęcie do szkół ponadpodstawowych w Poznaniu i powiecie poznańskim. To szacunkowe dane rodziców.

Te szacunki są o trzy tysiące uczniów wyższe niż w tegorocznej rekrutacji, która dla wielu rodziców była horrorem, bo nawet na początku września były dzieci, które nie wiedziały, gdzie będą chodzić do szkoły.

Dlatego rodzice już teraz apelują do urzędników, by pochylili się nad problemem. Petycję "Ratujmy zapomniany podwójny rocznik dzieci 2008-2009" podpisało już 7 tysięcy osób.

Wcześniej samorządy potrafiły sobie poradzić z podwójnym rocznikiem - mówiły w porannej rozmowie Radia Poznań współinicjatorki akcji Ewa Rysiukiewicz i Katarzyna Trzeciak, radna gminy Komorniki.

Poznań i powiat miał taki problem w 2019 roku. Wtedy mieliśmy rocznik uczniów kończących gimnazjum oraz rocznik uczniów kończących ósmą klasę i ja sprawdziłam sobie dane i wtedy mieliśmy ponad 17 tysięcy wniosków. Oczywiście to są dane prasowe i wtedy Poznań i powiat sobie z tym problemem poradziły. Była zmianowość

- mówi Ewa Rysiukiewicz.

Szczerze powiedziawszy, wolimy zmianowość. To jest mniejsze zło. Tutaj chodzi o zwiększenie liczby miejsc w szkołach i zwiększenie szans

- dodaje Katarzyna Trzeciak.

Inicjatorzy akcji już spotykają się z urzędnikami. Jak najwcześniej, nie dopiero w kwietniu - chcą się dowiedzieć, jak będzie przebiegać przyszłoroczna rekrutacja i jak od września przyszłego roku będą funkcjonować szkoły, jaka będzie zmianowość i jak liczne będą klasy. Jako rodzice chcemy wiedzieć na czym stoimy i na czym stoją nasze dzieci - podkreślały na naszej antenie współinicjatorki akcji.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś rozmawiamy o petycji, która pojawiła się w internecie, a dotyczy rekrutacji do szkół ponadpodstawowych w Poznaniu i powiecie. Rekrutacja w przyszłym roku, ale niepokój rodzicielski, chyba uzasadniony, już teraz jest obecny. Organizatorzy nazwali całą akcję: Ratujmy zapomniany podwójny rocznik dzieci 2008-2009. Pod petycją - sprawdzałem dziś rano - udało się zebrać 7 tysięcy podpisów. To jest bardzo dużo, jak sobie przypomnę, ile dzieci w tym roku aplikowało do poznańskich szkół. W studiu inicjatorki akcji: Ewa Rysiukiewicz i Katarzyna Trzeciak - radna gminy Komorniki.

Ewa Rysiukiewicz: Chciałam jeszcze dodać, że inicjatorem akcji jest również nasz kolega radny gminy Dopiewo. Działamy we trójkę.

Wszyscy rodzice, którzy są zainteresowani losem swych dzieci, ja także, ja jestem ojcem dziecka, które poszło jako siedmiolatka do szkoły i też będzie rekrutowana w przyszłym roku. Panie?

Ewa Rysiukiewicz: Ja jestem mamą chłopca, który będzie teraz w szóstej klasie, ale niestety poszedł do szkoły wcześniej, miał 6 lat.

Katarzyna Trzeciak: Moja córka również poszła do szkoły w wieku lat sześciu, obecnie ma 13 i w momencie zdania egzaminów, nadal będzie miała lat 13 i podczas całego procesu rekrutacji to będzie również 13-letnia dziewczynka.

A my się wszyscy spotkamy tak naprawdę w przyszłym roku przy tych systemach edukacyjnych, może biegając między szkołami, jeśli okaże się, że z papierami gdzieś się trzeba przemieścić, żeby dziecko w tym znowu podwójnym roczniku, może trochę mniejszym, ale cały czas nie znamy danych, wziąć i uratować w tym całym systemie i pytanie jest takie - czy rzeczywiście możemy bać się powtórki z tegorocznej rekrutacji, tego horroru, który spotkał dzieci, który się w tych dwóch rocznikach próbowały dostać do szkół ponadpodstawowych.

Ewa Rysiukiewicz: Tak uważam, że musimy się bać i uważam, że będzie nas czekał jeszcze większym horror, chyba, że organy samorządowe: miasto Poznań i powiat będą ze sobą rozmawiać i znajdą jakieś konstruktywne rozwiązanie problemu. Co do liczby dzieci, tu koleżanka będzie w stanie przybliżyć dane.

Chciałem się zapytać, bo słyszałem bardzo różne opinie, czy będzie mniej czy więcej dzieci. Wy sobie jakoś to pewnie przeliczyliście w systemie, jak to wygląda i ma być naprawdę gorzej niż w tym roku?

Katarzyna Trzeciak:  Myślę, że tak i zaraz myślę, że te liczby padną. Generalnie chodzi o to, że w 2015 roku przymusowo - zaznaczam - rozpoczęły edukację zarówno 6-letnie dzieci urodzone w 2008 roku, jak i siedmioletnie urodzone w drugiej połowie 2009 roku, stąd ta nieszczęsna kumulacja, która nas spotyka i jedną z dotkliwych konsekwencji tamtych wydarzeń jest to, że teraz mamy zdublowaną liczbę dzieci startujących do tych szkół ponadpodstawowych. Z tego, co zdążyłyśmy tutaj w internecie wyszperać i się dowiedzieć, to tych dzieci będzie 16 tysięcy. Natomiast wiemy, że w tym roku, w tej rekrutacji uczestniczyło około 13 tysięcy. Tak, że mamy o dodatkowe 3 tysiące dzieci więcej w tej rekrutacji, a wiemy doskonale, jak przebiegała.

Skąd te dane, tak naprawdę? Jeżeli chodzi o te 16 tysięcy.

Ewa Rysiukiewicz: Ubiegły rok to są dane z portalu oświatowego. Natomiast tegoroczne dane to są również doniesienia prasowe, to są również nasze informacje z gmin.

Katarzyna Trzeciak: To jest z portali internetowych, też robiłyśmy research w gminach, w których mieszkamy, ile tych dzieci statystycznie jest. Tak, że myślę, że statystycznie jest to liczba około 16 tysięcy, aczkolwiek nie jest ona precyzyjna.

Ja rozmawiałem z dyrektorem Wydziału Oświaty miasta Poznania Przemysławem Foligowskim, on mówił, że większość 6-latków poszła w tegorocznej rekrutacji, jeśli chodzi o poznańskie dzieci, teraz powinno być mniej tych dzieci z rocznika poprzedniego, tych starczych dzieci, natomiast pytanie jest o powiat poznański, w ogóle o Wielkopolskę, bo wiele dzieci aplikuje też do poznańskich szkół i tutaj te dane są chyba trochę inne. Być może stąd to będzie wynikało. Tak naprawdę nie wiemy. Natomiast panie tak dosyć mocnym zawołaniem mówicie o tym: ratujmy zapomniany rocznik, czy on rzeczywiście jest zapomniany?

Katarzyna Trzeciak: Myślę, że on nie tylko jest zapomniany, on jest zapomniany podwójnie. Co mam na myśli? Nie dość, że jest to rocznik podwójny, o czym mam wrażenie nikt nie pamiętał i jakby odnoszę wrażenie, że się nie przygotował na tę nadchodzącą falę, a było o tym wiadomo od 8 lat.

Nie przygotowali się, bo widzieliśmy, co się działo nawet w pierwszych dniach września. To były dantejskie sceny.

Katarzyna Trzeciak: Dokładnie, tak, że dla nas to jest oburzające jako rodziców, że system oświaty nie był przygotowany na to, że te dzieci będą w tym momencie aplikowały do tych szkół średnich i się na to nie przygotował. To jest jedna sprawa, w której czujemy, że te dzieci są zapomniane. Drugi aspekt tematu to to, że tam są dzieci, które edukację w wieku 6 i 7 lat zaczynały. Naszym zdaniem te dzieci nie mają takiego samego rozwoju emocjonalnego, społecznego.

To nie sztuka jest sztuka, a uczeń to uczeń. To są dzieci o różnym stopniu rozwoju, o różnej wrażliwości.

Katarzyna Trzeciak: W przypadku tak małych dzieci, to półtora roku czy często dwa lata, bo się zdarzają takie przypadki, że mamy dzieci z końcówki 2009 roku, z grudnia.

Niestety się załapały jeszcze.

Katarzyna Trzeciak: W jaki sposób one mogą konkurować z dziećmi o tyle starszymi.

Ewa Rysiukiewicz: Chciałabym tutaj podkreślić, że w tym kolejnym roku oba roczniki będą brały udział w rekrutacji o podwyższonej poprzeczce, o podwyższonych kryteriach.

Z roku na rok przecież ta poprzeczka jest wyższa.

Ewa Rysiukiewicz: I tego do tej pory nie było, spotkaliśmy się z tym w tym roku. Wielu rodziców ma przecież doświadczenia z poprzednich rekrutacji. Mają przecież rodzice starsze dzieci i doskonale widzą, że te progi punktowe, które w tym roku były do spełnienia, są bardzo wyśrubowane w porównaniu do poprzednich lat.

Ja tu widzę bardzo dużo rodzicielskich emocji, ja je sam podzielam. Martwimy się o los naszych dzieci, tylko pytanie jest takie, czy czują państwo, że jest w tej chwili jakieś wzmożenie zainteresowania ze strony organów prowadzących? To jest oczywiście miasto Poznań, to jest starostwo poznańskie.

Ewa Rysiukiewicz: Na razie tego nie czujemy, przynajmniej ja osobiście i po to jest nasza akcja, żeby zainteresować organy samorządowe, właśnie te organy, które są kompetentne do rozwiązywania problemów.

Ewa Rysiukiewicz: Zmusić do refleksji, patrząc na sytuację tegorocznej rekrutacji.

Katarzyna Trzeciak: Zmusić do refleksji, ponieważ czerpiemy z doświadczeń poprzedniego rocznika. To, co przeżywały dzieci, to, co przeżywali rodzice, nie chcemy tego przeżywać.

To był eksperyment troszeczkę tak naprawdę na tych dzieciach. Mam wrażenie, że my jesteśmy trochę w innej sytuacji, bo już wiemy, jak to może wyglądać.

Ewa Rysiukiewicz: Ale nie chcemy, by nasze dzieci były przedmiotem eksperymentu.

Katarzyna Trzeciak: Po to jest ta petycja, by uniknąć tego.

Chciałbym zwrócić uwagę, jak dużo osób podpisało tę petycję. Jeżeli to jest ponad 7 tysięcy osób, jeżeli w tym roku rekrutacyjnym startowało te 13 tysięcy osób, to proszę pomyśleć, jak duża jest skala zainteresowania ze strony rodziców, mówię to też do urzędników.

Ewa Rysiukiewicz: Działamy na różnych polach, oczywiście jest petycja, cieszymy się, że jest takie poparcie, że dostrzegają rodzice problem, ale również działamy składając pisma, apelując do posłów wszystkich opcji.

Że będziecie pukać tak długo, aż nie zostaniecie usłyszeni. Są pewne propozycje, które pojawiały się tuż po tej nieszczęsnej rekrutacji. Wiem, że między innymi kuratorium zapowiedziało krótszy proces rekrutacyjny, ale będzie więcej czasu, wcześniej się dowiedzą dzieci, czy się gdzieś dostały czy się nie dostały, czy w drugim naborze czy z odwołania, więc jest to jedna z opcji.

Katarzyna Trzeciak: Ale myślę, że jest to dobre rozwiązanie, ale niewiele uspokaja.

Cały czas jest kwestia miejsc w szkołach.

Katarzyna Trzeciak: W tej naszej petycji w tych naszych pismach my apelujemy przede wszystkim o to, żeby zwiększyć tę liczbę miejsc, bo to jest podstawa, że ta liczba miejsc w szkołach średnich musi być adekwatna do liczby dzieci, która będzie w tej rekrutacji.

Czy to jest możliwe? Być może jest odpowiednia liczba sal, ale czy jest odpowiednia liczba nauczycieli?

Ewa Rysiukiewicz: Uważam, że to jest możliwe, chciałabym, żeby wybrzmiało, że Poznań i powiat miał taki problem w 2019 roku. Wtedy mieliśmy rocznik uczniów kończących gimnazjum oraz rocznik uczniów kończących ósmą klasę i ja sprawdziłam sobie dane i wtedy mieliśmy ponad 17 tysięcy wniosków. Oczywiście to są dane prasowe i wtedy Poznań i powiat sobie z tym problemem poradziły. Była zmianowość.

Gdybyście miały panie wybór, to wolicie zmianowość, byle tylko te miejsca były.

Katarzyna Trzeciak: Szczerze powiedziawszy, to tak. To jest mniejsze zło.

Ewa Rysiukiewicz: Tutaj chodzi o zwiększenie liczby miejsc w szkołach i zwiększenie szans.

Jest jakiś problem, jeśli chodzi o Poznań mimo wszystko, bo ja to porównuję z innymi dużymi miastami, tam przecież także był podwójny rocznik, który szedł do szkół ponadpodstawowych i jakoś sobie z tym poradzono lepiej, ja nie mówię, że idealnie, bo były też miejsca, gdzie 2 tysiące uczniów się nie dostało. Np. w Łodzi było tych uczniów 367.

Ewa Rysiukiewicz: A Łódź jest zdecydowanie większym miastem.

Katarzyna Trzeciak: Szczerze powiedziawszy nie wiemy, z czego to wynika, natomiast wiemy, że to nie tylko Poznań, ale inne miasta również.

Ale u nas to wypadło najgorzej z dużych miast w Polsce, po prostu statystyka tak to pokazała.

Katarzyna Trzeciak: Być może dlatego ten nasz ruch rodzicielski ma miejsce tutaj.

Inny pomysł: powiat poznański zaproponował miastu, że może on przejmie część szkół ponadpodstawowych, te, które leżą na obrzeżach, tam, gdzie często dojeżdżają dzieci, np. poznańskie Ogrody. To jest taki hub z tej naszej zachodni części miasta. Np. IV LO, które deklaruje, że przyjmie każdą nieograniczoną niemalże liczbę dzieci, które się dostaną. Paniom się ten pomysł podoba? Powiem od razu, miasto Poznań powiedziało od razu "nie:", nie oddamy naszego liceum.

Ewa Rysiukiewicz: Nam się ten pomysł nie podoba, bo uważamy, że to nie załatwi problemu nadchodzącej rekrutacji. Liceum nr 4 nie pomieści wszystkich uczniów, jeżeli będziemy mieli ponad 16 tysięcy wniosków, nawet, jeżeli tylko część uczniów będzie aplikowała. Natomiast to nie rozwiąże problemu rekrutacji czekającej teraz nasze dzieci. Druga rzecz - to tak naprawdę nie znamy kryteriów przejęcia, jak to miałoby wyglądać.

Katarzyna Trzeciak: Zastanawiamy się czy to będzie oznaczało w praktyce to, że dzieci z powiatu będą miały poniekąd odcięty dostęp do tych szkół poznańskich. Czy to oznacza, że teraz będzie podział na szkoły powiatowe i miejskie?

Natomiast miasto Poznań rzuciło jeszcze jedną propozycję do takiego przewąchania społecznego - używając nieładnego słowa - to jest kwestia osobnej rekrutacji. Osobną miałby przeprowadzać powiat, osobną miasto, w tej chwili to była wspólna rekrutacja i to oczywiście nie znaczy, że dzieci z powiatu nie mogłyby, czy z jeszcze dalszych okolic być w szkołach poznańskich, natomiast sam proces byłby osobny, co miałoby pewnie troszkę jednak zniechęcić te dzieci spoza Poznania, bo dwa osobne procesy, osobne składania dokumentów, osobne chodzenie, pilnowanie terminów. Jest to pewna trudność administracyjna. Co panie na to?

Katarzyna Trzeciak: Uważam, że ten pomysł jest niedopuszczalny do realizacji przede wszystkim dlatego, że konstytucja gwarantuje nam to, że każde dziecko powinno mieć równy dostęp do tej edukacji i jeżeli będziemy oddzielać na dwa procesy rekrutacyjne i tak, jak pan mówi, jakieś kłody rzucać, to nie będą miały tej samej szansy skorzystania z tej bazy oświatowej te dzieci, które są z powiatu, co dzieci z Poznania i na odwrót, bo być może część dzieci z Poznania ma ochotę uczyć się w placówkach wyspecjalizowanych w jakiejś konkretnej branży, a będących na terenie powiatu. Ja sobie tego - szczerze powiedziawszy - nie wyobrażam.

Może to powinien być rzeczywiście jakiś system wczesnego ostrzegania, jakieś ankiety wypełnione przez uczniów przed rekrutacją i uczniowie, by deklarowali, gdzie pójdą i w dużej mierze z jakąś poprawką, to jest jakaś dana.

Katarzyna Trzeciak: Nie skończyłam o tym, o co my apelujemy tu w naszej petycji i naszych pismach, to liczba miejsc. Natomiast druga sprawa dla nas bardzo ważna, to właśnie to jak ta rekrutacja ma przebiegać i jak docelowo mają funkcjonować te szkoły, jaka zmianowość ma być, jak liczne mają być te klasy. Już teraz na etapie zachęcania dzieci do pójścia do jakiejś placówki i wyboru tych szkół musimy wiedzieć, jak ta szkoła będzie funkcjonować i o to też apelujemy, żeby ta oferta edukacyjna była dostosowana do potrzeb tych dzieci.

I wcześniej przedstawiona.

Ewa Rysiukiewicz: Żebyśmy mieli wcześniejszy feedback, ale nie kwiecień, żebyśmy my rodzice wiedzieli na czym stoimy, a mamy już listopad.

Zegar bije.

Katarzyna Trzeciak: Zegar bije, czas ucieka, a my w dalszym ciągu nie wiemy na czym stoimy i nasze dzieci.

To dalsze kroki ze strony państwa? Będziecie próbowali się spotykać z urzędnikami miejskimi?

Katarzyna Trzeciak: Oczywiście, jak najbardziej, grafik mamy dość obfity, w tym tygodniu mamy kilka spotkań z różnymi decydentami. Chciałabym zaznaczyć, że działamy całkowicie apolitycznie, apelujemy do wszystkich stron zarówno poznańskich, jak i powiatowych.

Ewa Rysiukiewicz: Do wszystkich drzwi uderzamy.

Katarzyna Trzeciak: Do wszystkich drzwi uderzamy, tam, gdzie się da chcemy nagłośnić temat, bo uważamy, jeśli petycję podpisało ponad 7 tysięcy osób, to problem jest poważny.

Drodzy urzędnicy, włodarze nie zapominajmy o dzieciach z rocznika 2008-2009.

https://radiopoznan.fm/n/knt70U
KOMENTARZE 0