NA ANTENIE: Filmowy konik
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Wysoka inflacja może towarzyszyć nam nie tygodnie, ale miesiące

Publikacja: 11.01.2022 g.10:44  Aktualizacja: 11.01.2022 g.10:49
Kraj
Tak uważa Ireneusz Jabłoński z Centrum Adama Smitha. Gość Porannej Rozmowy Radia Poznań mówi, że na powstrzymanie tego negatywnego zjawiska ekonomicznego, wpływ może mieć kilka czynników.
pieniądze kasa  - Pixabay
Fot. Pixabay

Nie ma innego rozwiązania, niż przeczekać i zaprzestać drukowania pieniądza, żeby nie podtrzymywać tego procesu. Rozwinięcie inflacji, która zachęca do działań spekulacyjnych, to jest jedna z bolesnych konsekwencji, może być tylko zakończona, jak w latach 90. poprzez zaprzestanie kreacji pieniądza i wielomiesięczne oczekiwanie na ustabilizowanie cen na w miarę stałym poziomie, to potrwa wiele miesięcy

 - mówił Ireneusz Jabłoński.

Zdaniem eksperta zima, to czas, kiedy żywność w naturalny sposób drożeje. "To jest truizm, że na przednówku ceny żywności zawsze są wyższe i pewnie trzeba czekać na nowe zbiory, które za kilka miesięcy nastąpią" - mówi ekonomista. W jego ocenie, jeśli suma czynników - powstrzymanie emisji pieniądza, mądre decyzje polityczne, dotyczące przede wszystkim polityki fiskalnej i naturalny proces produkcji żywności - skumulują się w wakacje, to być może sytuacja ekonomiczna ulegnie poprawie.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Piotr Barełkowski: Wielu słuchaczy niepokoi się rosnącymi cenami. Cenami warzyw i nie tylko, nie jest dobrze, ceny rosną, drożyzna. Czy rząd odpowiada za to? Poszukajmy winnego.

Ireneusz Jabłoński: Wbrew propagandzie i różnym wypowiedziom, podstawową przyczyną inflacji jest nadmiar pieniądza, inne czynniki mogą wzmacniać tę sytuację lub ją łagodzić, ale bez nadmiaru pieniądza nie ma inflacji. Gdyby chcieć odpowiedzieć, kto jest głównym winowajcą, to niestety rząd, który wydrukował lub pożyczył w ostatnich dwóch latach dodatkowych 400 mld zł i mamy konsekwencje tego dzisiaj w postaci drożyzny.

Czy nie mają na to wpływu ceny nośników energii na światowych rynkach? Czy nie mają na to wpływu dyrektywy unijne, które przestawiają polską energetykę na niezwykle kosztowne tory? Czy to nie jest clou sprawy? Oczywiście rząd nie jest be winy, ale czy tutaj ten akcent nie powinien być przesunięty? Że ta główna wada powodująca taką, a nie inną inflację, taką drożyznę, nie jest poza naszym krajem.

Dlatego chciałem dopowiedzieć drugą część zdania, że podstawową przyczyną jest wzrost cen energii, wynikający z czynników politycznych, ale warto pamiętać, że nie było tej podstawowej, to ceny energii, a bywało już tak, nie powodowały tak wysokich wzrostów cen koszyka naszych dóbr podstawowych. Największa w historii skokowa cena energii, wynikająca z podniesienia cen ropy naftowej w roku 1973 - wtedy ropa w ciągu dwóch tygodni, jej cena wzrosła ponad czterokrotnie, spowodowała skutki - w rządzonej przez socjalistów, ukrytej pod kryptonimem Partii Pracy Wielkiej Brytanii - 30 proc. inflacja, w socjalizujących Stanach Zjednoczonych 16-17 proc., a w Niemczech, które boją się inflacji, jak ognia, ze względu na inflację po obu wojnach światowych, w tym samym czasie inflacja wyniosła 1 proc. Doświadczenie powinno wskazywać, że w tym samym otoczeniu wzrostu cen surowca energii, wskaźnik inflacji różnie kształtuje się w różnych krajach.

Ale zejdźmy z wielkiej polityki na bazar, zejdźmy do podstawowych problemów mieszkańców naszego kraju. Czy jest sposób na spekulację w handlu, bo ona towarzyszy inflacji. Kiedy dziś za 2 zł kupujemy ziemniaki, które kupowane były za 50 gr od rolników 3-4 miesiące temu - to nie jest chyba wzrost kosztów handlowców, tylko chyba wzrost marży, ich zyskowności. Czy jest jakiś sposób na ten mechanizm towarzyszący inflacji, mechanizm pogłębiający drożyznę?

Inflacja, która dziś jest wyższa niż oficjalna. Ostatni komunikat mówi, że inflacja wynosi 8,6 proc. To tylko wskaźnik statystyczny, bo rzeczywisty, odczuwalny przez gospodarstwa domowe wskaźnik już od dawna jest dwucyfrowy. Mam własne wyliczenia...

Co z tym bazarem? Jak ratować portfele poznaniaków m.in.?

Nie ma innego rozwiązania, niż przeczekać i zaprzestać drukowania pieniądza, żeby nie podtrzymywać tego procesu. Rozwinięcie inflacji, która zachęca do działań spekulacyjnych, może być tylko zakończona, jak w latach 90. poprzez zaprzestanie kreacji pieniądza i wielomiesięczne oczekiwanie na ustabilizowanie na stałym poziomie. To potrwa wiele miesięczny.

To jest jak rozumiem oferta dla  naszych słuchaczy, żeby wstrzymali się od zakupów, ale od pewnych zakupów wstrzymać się nie da.

Bron Boże, jednym z większych głupstw - są dwa. Część moich kolegów makroekonomistów twierdzi, że rząd również traci na inflacji, co jest głupstwem, bo jedynym beneficjentem jest rząd, ponieważ odbiera wyższe podatki od wyższych cen, a drugie głupstwo - że przyczyną inflacji są oczekiwania inflacyjne, czyli, że ponieważ widzimy inflację to idziemy kupować na zapas i wywołujemy wzrost cen. A skąd mamy pieniądze na kupowanie na zapas?

Jest też pomysł posła PiS Kazimierza Smolińskiego, żeby ustalić ceny regulowane na żywność. Czy to jest jakieś remedium, taka interwencja państwowa, regulacja cen, która mogłaby tą drożyznę powstrzymać?

Ja mam propozycję, żeby pan poseł puścił sobie kroniki filmowe z połowy lat 70., kiedy za towarzysza Gierka wprowadzono regulację cen, ale dodano tez kartki i koniec tej interwencji skończył się hiperinflacją i niedoborem wszystkiego. Dobrze żeby pan poseł, wziął prysznic z chłodną wodą przed takimi propozycjami. Próba takiego propagandowego ratowania sytuacji, że jak nakażemy utrzymanie cen na jakimś poziomie, nic nie da. Nie da się oszukać rynku, nie można go psuć, trzeba rynkowi pozwolić na wyciszenie inflacji.

Dotykamy spraw moralnych. Ten czas wyciszania, kiedy nie możemy nic zrobić, to eldorado dla spekulantów, którzy wykorzystają trend, psychologię konsumentów - dawajmy jeszcze drożej. Czy poza tym, że będziemy to obserwowali, możemy coś jeszcze zrobić?

Niepokojące jest opowiadanie, że za to zjawisko odpowiadają spekulanci, bo tak oczywiście nie jest.

Wiem, że w latach 50. sprawa została zdemaskowana - ja wiem, że nie odpowiadają - ale ten czas, w oczywisty sposób sprzyja takim działaniom. Co z tym zrobić? Zostawić to losowi?

Spekulacja nie jest głównym czynnikiem. Ile można kupić na zapas ziemniaków? Energii na zapas nie kupimy, ile możemy na zapas paliwa kupić - karnister, dwa? A chlebów? Ziemniaków? Ile możemy kupić? Szukanie zastępczego winnego, bo za chwilę okaże się, że kupcy bazarowi będą winni polityce rządu - to również przerabialiśmy - towarzysze Berman i Minc na tej podstawie zrujnowali handel i rzemieślników na przełomie lat 40. i 50. Warto wyciągać wnioski z błędów. Nie ma prostego remedium na wygaszenie inflacji, która ma charakter strukturalny. Trzeba zaprzestać zasilania inflacji pustymi pieniędzmi, wycofać się z błędnych decyzji politycznych, tj. zielony ład czy nadmierne opodatkowanie nośników energii, co rząd po części zrobił - co prawda, pod presją gniewu ludu, ale to ta metoda. Do ostatniej obniżki wysokości podatku, w paliwie 60 proc. to były podatki - akcyza, VAT i dochodowy.

Pewne niezbędne działania zostały podjęte, powinno się je zintensyfikować na szerszą skalę. Musimy zachować spokój - to może być rada dla słuchaczy. Ake jaka jest perspektywa? Co wydarzy się w najbliższych miesiącach i latach? Jak będzie przebiegał ten niepokojący proces? Czy możemy się spodziewać spirali inflacyjnej, czy to wszystko ucichnie? Spoglądam na ceny nośników energii i one w ostatnim czasie spadły o 10 proc. Ale jednak ta tendencja utrzymuje się od pewnego czasu i może to jest to światełko w tunelu?

Na cenę energii mają wpływ czynniki polityczne - sytuacja w świecie, jak i ten zbiór głupstw, podejmowanych w UE, a one zostały spisane w zielonym ładzie. Warto zwrócić uwagę, że obecny premier zgodził się na te rozwiązania, więc trudno mówić "ta zła Unia", skoro polski rząd, mimo, że był zachęcany, zarówno przez ekspertów, jak i przez własnych członków do tego, żeby nie godzić się na to rozwiązanie, które w naturalny sposób musi podnieść kilkukrotnie cenę energii elektrycznej, to się zgodził. Czy ma jeszcze pole manewru, tego nie wiem...

Ta procedura została zapoczątkowana wcześniej, jeszcze za Platformy.

To nie ma znaczenia.

Mówmy o perspektywie. Jak to się może rozwinąć?

Co do cen żywności, to wchodzimy w ten okres, kiedy żywność zawsze była droższa. To jest truizm, że na przednówku ceny żywności zawsze są wyższe i pewnie trzeba czekać na nowe zbiory, które za kilka miesięcy nastąpią. Jeżeli ta suma czynników - powstrzymanie emisji pieniądza, mądre decyzje polityczne, dotyczące przede wszystkim polityki fiskalnej i naturalny proces produkcji żywności skumulują się w wakacje, to być może wtedy będziemy mogli...

Czyli jest nadzieja, po wakacjach, jest światełko w tunelu.

https://radiopoznan.fm/n/qwUmuJ
KOMENTARZE 1
Maciej Woźniak
Maciej Woźniak 11.01.2022 godz. 13:53
Kupujmy mąkę i cukier na zapas!