Jan Maria Rokita: Kościół nie ma powodu do tego, żeby ratować kulturę ateistycznej Europy

Polska powieść kryminalna od lat płynie na fali wzmożonego zainteresowania wypracowanego lata temu. Wykreowani wtedy "nowi liderzy" polskiej powieści kryminalnej nadal dominują, koncentrując na sobie uwagę fanów gatunku.
Jeżeli jednak wnikliwie przeanalizujemy propozycje wydawnicze (zawartość) kluczowych graczy na rynku księgarskim, trudno się oprzeć wrażeniu, iż ta wznosząca fala to już przeszłość a promowani "odnowiciele" gatunku nie są w stanie wyjść poza bolesny schemat: trup - inspektor alkoholik - niespełniona miłość w tle.
Od lat kryminały czytam według schematu przeczytane-zapomniane. Większość z moich wyborów książkowych nie pozostawia po przeczytaniu nawet osadu w pamięci długotrwałej.
Lekturę "kryminalną" traktuję jako element oderwania od rzeczywistości, wypełniacz czasoprzestrzeni, odpoczynek dla skołatanego intelektu.
Choć bywają też zaskoczenia – rzadkie - ale jednak bywają. Okazuje się, że każda kolejna kartka to wzmożona przyjemność, intelektualna układanka, która zaskakuje nieprzewidywalnością, plastycznością opisu epoki, dbaniem o szczegóły, bez których świat przedstawiany jest tylko pozorem.
Do takich książek zaliczyłbym debiut Przemysława Kowalewskiego "Kozioł"...
Debiut w wieku 48 lat nie należy do norm, które dominują na rynku księgarski, ale ma to swoje plusy. Obcujemy z pracą człowieka doświadczonego, o ukształtowanej wizji siebie i świata.
Sama książka "Kozioł" zaciekawia już wstępną adnotacja: "...wykorzystano archiwalne materiały, ze sprawy zabójstwa Ireny Jarosz, zwanej także sprawą Józefa Cyppka".
Józef Cyppek zwany także "Rzeźnikiem z Niebuszewa" skazany został za zamordowanie sąsiadki. Szczegóły tego morderstwa szokowały wtedy jak i dzisiaj. Miejska legenda (dla wielu nie tylko legenda) przypisuje Cyppkowi także szereg innych zbrodni, które jednak nie zostały potwierdzone sądownie. Historia została wnikliwie opisana w książce "Rzeźnik z Niebuszewa" Jarosława Molendy.
Wracając do powieści "Kozioł", autor wykorzystując autentyczną historię Cyppka dobudowuje kolejne wątki kryminalne, tym razem oparte tylko na artystycznej kreacji.
Kowalewski brawurowo opisuje świat lat 50. Szczecin 1956 roku to miasto przeklęte. Ruiny, bezprawie, bieda. Pierwotne instynkty podsycane alkoholem najgorszej jakości. Tzw. władza ludowa próbująca to okiełznać - okazuje się skorumpowana i bezwładna.
Na tym tle obserwujemy śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny choroby "kuru" - nieuleczalnego schorzenia, które po raz pierwszy odnotowano na terenie Papui-Nowej Gwinei. Region ten zamieszkiwało plemię, w którym dochodziło do aktów kanibalizmu.
Barwnie narysowane postacie bohaterów, którzy dostają zadanie dyskretnego wyjaśnienia problemu. Jest młoda Pani inspektor po szkole milicyjnej, lwowiak od badań porównawczych, lekarz, który odkrył problem i oficer milicji o zagadkowym imieniu Unge.
Ten ostatni opisany mocną kreską przypomina połączenie Jamesa Bonda – Porucznika Borewicza i Janka Himilsbacha - jest centralną postacią intrygi, a zarazem bohaterem, który pomimo przegranej walki z alkoholizmem budzi naszą sympatię od pierwszych stron "KATA".
Chwilami wyobraźnia autora nieco szarżuje, a finał przypomina Indianę Jonesa na antydepresantach - choć otaczająca sceneria zdecydowanie buraczana.
Ale warto, bo plusy zdecydowanie przykrywają minusy.
PRZEMYSŁAW KOWALEWSKI "KOZIOŁ" Wydawnictwo FILIA 2023
Książka "Kozioł" będzie od przyszłego poniedziałku "Tytułem Tygodnia". Zapraszamy do słuchania po godz. 14 i wygrywania egzemplarzy!