Kawiarnia ”Czytelnik” uroczyście została otwarta 29 kwietnia 1957 r. Kierowniczką została Maria Iwaszkiewicz - pisarka, felietonistka, dziennikarka, redaktorka Wydawnictwa "Czytelnik" i córka Jarosława Iwaszkiewicza. Pani Maria robiła najlepszą kawę w stolicy z potężnego ciśnieniowego ekspresu stojącego na bufecie. Nazywany był pieszczotliwie Ignasiem, ponieważ skonstruował go mistrz w swym fachu Ignacy Szmidel.
Maria Iwaszkiewicz wspominała:
"Gdy w 1957 roku otwarto kawiarnię to na stoliku przy bufecie zaczęła się zbierać kolekcja cudownych szmirowatych pocztówek i bzdurnych ogłoszeń, z których zapamiętała jedno: Pan przystojny, wykształcony, lecz z niewidocznym inwalidztwem pozna panią o podobnych walorach, chętnie inwalidkę."
Niestety cały ten wspomniany zbiór zaginął.
Na początku swego istnienia kawiarnia "Czytelnik" była zwykłą stołówką dla pracowników działającego, pod tą samą nazwą, wydawnictwa. Można tam było spotkać pisarzy, poetów, ludzi sztuki, filmu, teatru, znanych intelektualistów. Jednym słowem bywali tam "wszyscy ważni" i "wszyscy wielcy", którzy traktowali to miejsce, jak swój drugi dom. Do "Czytelnika" przychodzili, m.in. Tadeusz Konwicki, Leopold Tyrmand, Antoni Słonimski, Stanisław Dygat, Janusz Głowacki, Andrzej Łapicki, Agnieszka Osiecka, Jerzy Kawalerowicz, czy filozof Leszek Kołakowski.
Jak podkreśla Jarosław Molenda - jednostką organizacyjną kawiarni był tak zwany "stolik". Najwybitniejsi mieli własne stoliki, przy których nie mogli siadać nieproszeni goście. Gdy ktoś usłyszał zaproszenie – "przychodź", to mógł stać się stałym gościem tego kulturalnego miejsca.
Współwłaścicielami najsłynniejszego stolika w "Czytelniku" byli Gustaw Holoubek i Tadeusz Konwicki. Ten stolik słynął z dowcipów.
"Można się ustosunkować do życia szalenie czcigodnie i serio – mówił Konwicki – a można też żyć z poczuciem humoru.”
Przy stoliku panowały surowe zasady, które zdążył wprowadzić jeszcze Antoni Słonimski – króciutki zarys sytuacji i od razu puenta, żadnych "zełganych" fabułek. Opowiadacz, mistrz narracji, był w "Czytelniku" tylko jeden. To Gustaw Holoubek. Zawsze miał na podorędziu jakieś anegdoty.
"Nasze środowisko – zapewniał Daniel Olbrychski – znało jego mistrzostwo w opowiadaniu anegdot. Patos, głębia, tragizm były głównymi atrybutami jego aktorstwa. A w życiu prywatnym był to człowiek dowcipny, anegdotczyk po prostu. Mistrz opowiadania anegdoty. Nikogo takiego nie spotkałem w życiu, przewyższał takich kawalarzy, jak Rudzki, Bardini czy Szczepkowski".
Książka "Przy stoliku w Czytelniku" iskrzy humorem i błyskotliwą narracją Jarosława Molendy. Zwraca również uwagę przebogaty zestaw ilustracji – są tu zdjęcia, pocztówki, wspomnienia, które nie tylko uzupełniają tekst, ale też pomagają czytelnikowi poczuć atmosferę tamtego okresu.
Zapraszamy do słuchania naszego cyklu Tytuł tygodnia, 3-7.06, będziemy prezentować wybrane fragmenty "Przy stoliku w Czytelniku" Jarosława Molendy, Wydawnictwo Prószyński i S-ka.