Reporter Gazety Poznańskiej 1 września 1992 roku wyszedł z domu przy ulicy Kolejowej 49. W tragiczną rocznicę pod wmurowaną tam tablicą grupa znajomych zamordowanego zapaliła znicze. Wśród nich był też dziennikarz, a obecnie dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości Przemysław Terlecki, który poznał Jarosława Ziętarę krótko po przełomie 1989 roku:
Jarek wtedy, jako młody chłopak, dopiero zaczynał studia, ale już pazur dziennikarski miał. Także Jarka pamiętam z absolutnych początków. Warto być odważnym człowiekiem, warto całe życie szukać prawdy. My o tym wiemy teoretycznie, ale nie zdajemy sobie na co dzień sprawy, jaką cenę za to trzeba zapłacić. Jarek jest przykładem tego, że w dążeniu do prawdy, przyjdzie czasami zapłacić najwyższą cenę
- mówi Przemysław Terlecki.
Jutro, dzień po tragicznej rocznicy minister Andrzej Dera na ręce rodziny wręczy odznaczenie przyznane przez prezydenta Andrzeja Dudę. Uroczystość zaplanowano w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu.
Jarosław Ziętara opisywał szarą strefę gospodarczą początku lat dziewięćdziesiątych. Do teraz nie znaleziono jego ciała. To jedyny przypadek zabójstwa polskiego dziennikarza po 1989 roku. W poznańskim sądzie kończy się proces przeciwko byłym milicjantom i ochroniarzom Elektromisu - oskarżonym o porwanie, pobicie i pomoc w zamordowaniu dziennikarza.
Pół roku temu poznański sąd uniewinnił byłego senatora Aleksandra Gawronika, któremu prokuratura zarzucała podżeganie do porwania i zabójstwa Ziętary. Oskarżenie złożyło apelacje od tego wyroku. Akty oskarżenia w obu sprawach przygotowali prokuratorzy z Krakowa. Wcześniej w Poznaniu nie udało się wyjaśnić okoliczności zaginięcia i śmierci reportera. Symboliczny grób Jarosława Ziętary znajduje się w jego rodzinnej Bydgoszczy.