Sąd Apelacyjny w Łodzi wczoraj rozpoczął proces odwoławczy od wyroku Sądu Okręgowego w Kaliszu z lutego 2024 r. w sprawie policjanta z Konina Sławomira L. skazanego za śmiertelne postrzelenie 21-letniego Adama Czerniejewskiego 14 listopada 2019 r. w Koninie.
W lutym 2024 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał policjanta nieprawomocnym wyrokiem na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i nieumyślne spowodowanie śmierci 21-letniego Adama Czerniejewskiego. Orzekł też wobec oskarżonego zakaz pracy w policji na sześć lat i zobowiązał do zapłaty 50 tys. zł nawiązki na rzecz ojca zastrzelonego 21-latka. Policjant ma też pokryć część kosztów procesu w wysokości 25 tys. zł.
Wyrok skazujący policjanta zaskarżyli oskarżyciele i obrońcy oskarżonego Sławomira L. We wtorek przed łódzkim sądem apelacyjnym oskarżony zdecydował, że złoży wyjaśnienia i przedstawił swoją wersję wydarzeń.
Podczas patrolu w Koninie zauważyliśmy grupę młodych osób obok salonu fryzjerskiego. Dwóch chłopców zainteresowało się naszym przejazdem, a trzeci spojrzał na nas i wstał. Postanowiliśmy ich wylegitymować. Zatrzymaliśmy radiowóz. Adam chwycił szybko plecak. Jedną rękę trzymał w środku. Sądziłem, że za chwilę rzuci się do ucieczki. Biegłem w jego kierunku. Kiedy się zbliżałem, wyciągnął rękę z plecaka i skierował ją w moją stronę, trzymając w niej jakiś przedmiot. Byłem przekonany, że jest to nóż
– mówił oskarżony.
Policjant powiedział, że chłopak zaczął uciekać, a on obawiał się, że zostanie zaatakowany przedmiotem, który trzymał w dłoni. Wtedy wyjął broń i ją przeładował. "Adam poruszał się szybciej niż ja, bo moje buty i ekwipunek są ciężkie i utrudniają bieganie. Zauważyłem, że się wywrócił. Wiedziałem, że go dogonię. Doszło między nami do szarpaniny. Złapałem go lewą ręką, bo w prawej trzymałem pistolet. Trzymałem broń blisko piersi, wyciągając lewą część ciała w kierunku Adama. Chwyciłem go za kurtkę na wysokości tylnej części lewego barku. Pamiętam, że mocno się szarpał. Wykonał ruch, którym jednocześnie wstawał i odwracał się, a prawa ręka, w której trzymał ostrze, znalazła się w bliskiej okolicy mojego tułowia. Był to ruch dynamiczny. Wtedy postanowiłem oddać strzał w kierunku nóg Adama Czerniejewskiego" – opisał zdarzenie Sławomir L.
Przed sądem przyznał, że oddał strzał i był to strzał celowy, przy czym celował w nogi pokrzywdzonego.
"Upadł, a ja stanąłem na jego prawej dłoni i pamiętam, że krzyczałem, żeby rzucił nożyczki. Jego ręka leżała na chodniku i wtedy zorientowałem się, że w dłoni trzymał nożyczki. Schowałem broń do kabury. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Adam został postrzelony" – powiedział przed sądem oskarżony. Mówił, jak przycisnął mężczyznę do ziemi, a on już się wtedy nie szarpał. "Dostrzegłem dziurę w jego kurtce na plecach. Odsłoniłem górną część kurtki i zobaczyłem, że na plecach ma ranę. Odwróciłem go klatką piersiową ku górze i widziałem, że wodzi wzrokiem. Pamiętam, że krzyczałem do niego, żeby nie zasypiał i żeby patrzył mi w oczy. Nie reagował. Oceniłem, że doszło do zatrzymania krążenia. Natychmiast przystąpiłem do wykonywania masażu serca. Pamiętam, że krzyczałem do kolegi za patrolu, żeby wezwał pomoc i do ludzi, którzy stali w oknach, żeby wezwali karetkę" – wyjaśniał Sławomir L.
Mimo próby reanimacji Adam zmarł na miejscu w ciągu kilku chwil.
Po wysłuchaniu wyjaśnień oskarżonego sąd zdecydował, że musi przeprowadzić czynności dowodowe, których nie wykonał wcześniej sąd pierwszej instancji. Na kolejnym posiedzeniu zeznawać więc będą biegli z zakresu medycyny sądowej, balistyki i biegły z zakresu technik interwencji policyjnej, których sąd w Kaliszu nie przesłuchał.
Sąd odroczył rozprawę, ale nie wyznaczył kolejnego terminu. Ma to zrobić z urzędu tak, by podczas jednego posiedzenia wykonać wszystkie zaplanowane czynności.
Komentując złożone we wtorek przed sądem wyjaśnienia oskarżonego, mecenas Zbigniew Krüger, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (jest nim ojciec zmarłego Adama), powiedział, że to jest wersja oskarżonego, którą przedstawił w sądzie i ma do tego prawo.
"To były pierwsze wyjaśnienia, jakie oskarżony składał w toku całego procesu. Wskazał, że strzał padł celowo. Że celowo strzelił, rzekomo w obronie koniecznej, ale w mojej ocenie nie znajduje to potwierdzenia w materiale dowodowym. Jest film z monitoringu, na którym widać, że pokrzywdzony ucieka i nie trzyma w ręce żadnego narzędzia" – powiedział po rozprawie pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego adwokat Zbigniew Krüger.
Byłem na pierwszym przesłuchaniu policjanta w prokuraturze w Łodzi i wtedy twierdził, że strzelił mojemu synowi w klatkę piersiową, a nie w plecy, a teraz mówi coś zupełnie innego. Według mnie to było zabójstwo w zamiarze ewentualnym. Chcieliśmy przesłuchania biegłych, a sąd teraz nareszcie się do tego przychylił. Widocznie dostrzegł błędy. Pomalutku dochodzimy do prawdy. To idzie w dobrym kierunku
– powiedział PAP ojciec zmarłego – Artur Czerniejewski.