Miejska radna Sara Szynkowska vel Sęk z Prawa i Sprawiedliwości od zeszłego roku otrzymuje sygnały o nieprawidłowościach w "Ptasim Azylu".
Karygodnie małe klatki, niedostosowane często do gatunku, ptaki chociażby nie były w stanie wyprostować skrzydeł. Nie powinno to tak wyglądać. Przede wszystkim nie powinny być te zwierzęta w jednym pomieszczeniu, w pełnej ekspozycji, przy pełnym świetle. Chodziło tam wielu studentów, był gwar i hałas. Zwierzęta dzikie powinny mieć cicho, spokojnie. Tam tego nie było. Nie było też opieki 24-godzinnej
- mówi radna.
Wątpliwości podziela Przemysław Wylegała z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody "Salamandra". Ornitolog po obejrzeniu zdjęć ocenił warunki panujące w ośrodku jako amatorskie. Według eksperta, chociażby trzymanie jeży w nieodpowiednich klatkach, zamiast poddanie hibernacji, może być kwalifikowane jako znęcanie nad zwierzętami.
Kierownictwo ośrodka nie chciało z nami rozmawiać. Rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Iwona Cieślik, przesłała do naszej redakcji oświadczenie.
Jesteśmy zaniepokojeni próbą dyskredytacji pracy naszego ośrodka i pragniemy podkreślić, że zdjęcia te nie oddają w wiarygodny sposób rzeczywistej działalności i standardów opieki w "Ptasim Azylu". Azyl działa od 2017 roku, w ramach Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej i pełnił przez te wszystkie lata kluczową rolę jako ośrodek leczenia i rehabilitacji ptaków oraz wolnożyjących małych ssaków
- głosi treść oświadczenia.
Uczelnia podkreśla, że poczas żadnej z przeprowadzanych przez służby państwowe kontroli nie stwierdzono nieprawidłowości w ośrodku. Według radnej Sary Szynkowskiej vel Sęk, pracownicy azylu wiedzieli o planowanych kontrolach i specjalnie czyścili klatki.
Przez sześć lat "Ptasi Azyl" uratował blisko 15 tysięcy zwierząt. Wielu podopiecznych nie udało się jednak uratować. Jak ustaliła poznańska radna, w zeszłym roku na 3 tysiące przyjętych ptaków wyleczono 1770.
Ośrodek kończy pracę z końcem zeszłego roku. Oficjalnym powodem są inne plany uczelni. Miasto szuka nowej lecznicy i w tym radna PiS widzi szansę na poprawę losu zwierząt.