Arcybiskup wskazał na pochodzenie takich informacji z Polski. "Jest linia informacyjna, która wychodzi z Polski i dochodzi do Avvenire, czyli tygodnika katolickiego we Włoszech" - mówił Stanisław Gądecki.
Pojawiają się bardzo surowe oceny Polski. Wydaje mi się to z tego, że jedna strona nienawidzi PiS-u, dlatego wszystko, co jest przez ten rząd czynione, jest też potępione, i pojawiają się zarzuty o rasizm i wszystko inne co można przypisać
- mówi arcybiskup.
Metropolita Poznański nie wykluczył również dezinformacji ze strony służb rosyjskich w tym zakresie.
Nie jest łatwo zarządzać kryzysem, który milion ludzi w jednym momencie przynosi, i uniknąć chaosu
- podkreśla jednocześnie arcybiskup Gądecki. Duchowny chwali także działalność Polaków i parafii przyjmujących uchodźców.
Łukasz Kaźmierczak: Księże Arcybiskupie od kilkunastu dni śledzimy wydarzenia na Ukrainie. Czy mamy prawo nazywać je barbarzyńskim atakiem na suwerenne państwo?
Stanisław Gądecki: Jak najbardziej. To określenie i nazwa jak najbardziej przystaje do tego, co się dzieje. Wprawdzie ta strona agresora stara się unikać takiej nazwy i nawet niektórzy z tych polityków zachodnich idą w tym kierunku, żeby łagodnie określać to wszystko, że to idzie w dwie strony, że każdy ma jakąś winę i chodzi o porachunki. Ale to nie wygląda tak. To jest jednak suwerenny kraj, który został napadnięty, w sposób okrutny, trudny do zrozumienia w naszych czasach nowożytnych. Jeżeli człowiek prowadził kiedyś regularne wojny, jeszcze w czasach biblijnych było to znane, to wydawało się, że im bardziej będzie się cywilizował, tym bardziej będzie unikał tego sposobu rozwiązywania konfliktów, ale okazuje się, że nie.
Cieszę się, że te słowa padają. Ten „barbarzyński atak” to słowa samego Księdza Arcybiskupa. O tym jeszcze porozmawiamy za chwilę. Natomiast cały czas mówimy dużo o tym, że powinniśmy pomagać ale w tej sytuacji mamy wyjątkową okazję, żeby zdać wreszcie próbę z naszych uczynków miłosiernych względem bliźniego.
Na pewno. To jest pocieszające. Na długo przed tą wojną wydawało się, że te chrześcijańskie uczucia są odległe od naszych rodaków. A tu nagle okazuje się, że jest odwrotnie, jest jeden wielki impuls, który prowokuje do tego, żeby ludzi przyjmować, nawet nieznajomych. Czyli praktycznie, że to wszystko pod tą skorupą zewnętrzną, jakby nieczułą, jednak tkwiło, było obecne i ten zewnętrzny entuzjazm w przyjmowaniu uchodźców pokazuje, że ludzie nie stracili jeszcze tego ludzkiego oblicza.
Czy Ksiądz Arcybiskup rozważa przyjęcie uchodźców u siebie, w pałacu arcybiskupim?
Tak. Jak tylko biskup Szymon się wyprowadzi, to na jego miejsce przyjmiemy chętnie jakąś rodzinę, myślę też o tym, że dzisiaj pewnie idziemy do chrystusowców, którzy przyjmują Ukraińców, na wspólny obiad.
Będzie także apel do proboszczów, kapłanów, żeby przyjmowali do siebie uchodźców?
Tak. Już kilkukrotnie taki apel skierowałem, w którym proszę o otwarcie plebanii, domów zakonnych, klasztorów, tam, gdzie jest to możliwe. Już powoli to się dzieje. Słyszę o parafiach, które przyjmują uchodźców. Także parafie w szerszym rozumieniu. Znam piękne przykłady zachowania się rodzin, które same posiadają ośmioro dzieci, a udostępniają swoje mieszkanie Ukraińcom i starają się ich przyjmować tak, jak najlepiej można. Bo wydaje mi się, że jedną rzeczą jest liczenie na pomoc zachodnią i regulacje, ale jednakże jest zawsze jakaś pora bezradności, zanim zacznie to funkcjonować - i to właściwie działa od człowieka do człowieka i taki system zaspokojenia potrzeb tych ludzi jest łatwiejszy.
Czy dysponujecie już danymi na temat liczby przyjętych uchodźców?
My przygotowaliśmy tysiąc miejsc w różnych ośrodkach rekolekcyjnych i domach zakonnych i myślę, że to jeszcze nie jest zapełnione. Z tego co mi wiadomo. Ale ksiądz Janecki, dyrektor Caritas Poznań jest bardzo mobilny i często obecny na Międzynarodowych Targach Poznańskich, ale działają też księża, którzy nie mają z targami nic wspólnego i przyjmują na przykład głuchoniemych z Ukrainy, gdzie potrzeba naszego kapłana, który zna język głuchoniemych i łatwiej mu się z nimi porozumieć, chociaż jest to inny dialekt.
Czyli każdy wierny i kapłan, który ma takie możliwości lokalowe, logistyczne i inne, powinien wziąć to na poważnie, jeżeli nie ma żadnych innych przeszkód?
Ja myślę, że tak. Oczekujemy od marszałka, żeby w urzędzie marszałkowskim przyjmował, czy wojewody, żeby w urzędzie wojewódzkim przyjmował, czy od prezydenta, żeby przyjmował w urzędzie miasta, to wszystko niewiele ma wspólnego z logiką, nie można urzędu zamieniać w dom przyjmujący uchodźców. Urząd jest od tego, żeby dobrze zarządzał tą sprawą. Ale tam, gdzie są takie możliwości, każdy jest wezwany do tego, żeby pomagał. Zdajemy sobie sprawę, że ta pomoc będzie trudna, dlatego, że jeśli się przeciągnie, to też pewnie środki samych przyjmujących nie są nieskończone. Ale jeśli tylko ci ludzie znajdą pracę, będzie łatwiej Słyszałem o dobrym przykładzie. 10 kobiet ukraińskich z dziećmi. 8 poszło do pracy. 2 zorganizowały żłobek dla wszystkich dzieci i sprawa została rozwiązana.
Są takie słowa, które zostają w nas dłużej, i pewnie tak będzie z listem, który skierował Ksiądz Arcybiskup jako Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski do Metropolity Moskiewskiego i całej Wszechrusi Cyryla, zaczynającego się od słów „Bracie, proszę cię, abyś zaapelował do Władimira Putina o zaprzestanie bezsensownej walki z narodem Ukraińskim”. Czy dostał Ksiądz Arcybiskup odpowiedź na ten list?
Dostałem odpowiedź na pierwszy list. Biskup Hilarion w imieniu Patriarchy Cyryla odpowiedział mi, ale wolałbym tego nie cytować. Natomiast czekam na ten drugi list.
Ja mam wrażenie, że Cyryl trochę już odpowiada, on błogosławi wojska rosyjskie, mówi, że idą dobrą drogę, mówi o rozpoczęciu walki, która ma znaczenie nie fizyczne, ale metafizyczne. Cyryl najwyraźniej jest po drugiej stronie barykady?
To jest większa więź z ideami aniżeli z człowiekiem. To nie jest dobra droga. Jeżeli ten instynkt patriotyczny i mieszany polityczny z religijnym się spotkają to dają uzasadnienie do rzeczy krwawych, które znamy z historii ludzkości i historii Europy. Trzeba jasno nazywać rzeczy po imieniu i nie kompromitować religii.
Niektórzy mówią, że to już nie jest patriarcha, tylko „putinarcha”.
Jeżeli to są ludzie z kręgu dawnych służb, to wszystko jest wtedy możliwe.
Grono katolików, między innymi Tomasz Terlikowski, Cezary Kościelniak oprofesor Andrij Baumeister, z Uniwersytetu Tarasa Szewczenkui w Kijowie, wystosowało list, w którym proszą papieża Franciszka o to, żeby jednoznacznie potępił agresję na Ukrainę. Pojawia się w nim zdanie, że trzeba jasno pokazać, kto jest agresorem, a kto ofiarą. Można oczywiście apelować o deeskalację, ale jednak trzeba powiedzieć, kto walczy po słusznej stronie, a tego chyba brakuje.
Najpierw trzeba zwrócić uwagę, że dyplomacja watykańska jest różna od dyplomacji każdego kraju. Ona zakłada bezstronność w każdej sprawie. Nawet w przypadku konfliktu – drugiej wojny światowej – co było bardzo trudne.
Aczkolwiek powstały encykliki papieskiej, które wcześniej potępiały komunizm i nazizm.
Dlatego takie łagodne oceny, słowa jak „strony”, „konflikt” to jedno, ale jeszcze przed wysłaniem tego listu, w niedzielę Ojciec Święty już wyraźnie powiedział o wojnie i agresji.
Powiedział, że „kto prowadzi wojnę, ten służy diabłu”. Takie zdanie padło.
Ojciec Święty jest wyjątkowo mocno związany z Ukraińcami przez Arcybiskupa Szewczuka, który był dla niego biskupem pomocniczym w Buenos Aires, więc myślę, że stara się im pomóc tak jak umie.
Czy Konferencja Episkopatu Polski zwraca uwagę na głosy, które pojawiają się publicznie, bo mam wrażenie, że propaganda putinowska pojawia się nawet w mediach watykańskich, na przykład, że na granicy jest prowadzona akcja rasistowska. To są rzeczy nieprawdziwe.
Jest jakaś linia informacyjna, która wychodzi z Polski i dochodzi do Avvenire, czyli tygodnika katolickiego we Włoszech, gdzie pojawiają się bardzo surowe oceny Polski. Wydaje mi się to z tego, że jedna strona nienawidzi PiS-u, dlatego wszystko, co jest przez ten rząd czynione, jest też potępiane i pojawiają się zarzuty o rasizm i wszystko inno. Nie jest łatwo zarządzać kryzysem, który milion ludzi w jednym momencie przynosi, i uniknąć chaosu.
Pytanie czy to nie idzie z rosyjskiej strony?
To jest możliwe. Trzeba liczyć się z dezinformacją w takich krytycznych okolicznościach.
Dzisiaj jest 8 marca. To wyjątkowy dzień, kiedy nawet w Rosji, hołubi się kobietom. Dzisiaj Władimir Putin zwrócił się do matek i żon żołnierzy najeżdżających na Ukrainę. Trochę pomieszanie z poplątaniem w tej sytuacji.
Pewnie istnieje różnica z obchodzeniem dnia kobiet w Rosji i na Ukrainie. Tam jest dzień wolny i ten dzień był bardzo hołubiony.
Co ksiądz powiedziałby dziś kobietom – szczególnie na Ukrainie?
Ja pozdrawiam wszystkie kobiety ukraińskie i polskie. Zasadniczo kobieta jest w moim przekonaniu dzielniejsza od mężczyzny. Czyli praktycznie lepiej przygotowana do znoszenia kryzysów. Ale życzę, żeby w całej tej sytuacji ogromnie trudnej dla nich i dla dzieci, żeby znalazły dostateczne siły do przetrwania tego momentu, krótkiego, jak ufam, i mogły powrócić do siebie do domu i prowadzić normalne życie.