"Radni z żadnego osiedla nie mają na to wpływu" – krytykuje konkurs Tomasz Dworek z Rady Osiedla Stare Miasto.
Wynika to z wielu istotnych rzeczy, między innymi jakości nowych inwestycji, struktury przestrzennej, zieleni, remontów i tak dalej, ale te pieniądze są przede wszystkim miasta, a nie samorządów pomocniczych. Decyzje miejskie są tutaj istotne, to miasto wydaje warunki zabudowy i dzięki temu powstają klitki nazywane miniapartamentami, w których tak naprawdę nikt się nie melduje. Problemów jest mnóstwo. Konkurs jest kosmiczny tak naprawdę
- uważa Tomasz Dworek.
W dzielnicy Stare Miasto ubywa mieszkańców. Tomasz Dworek twierdzi, że jedyne co mogą zrobić osiedlowi radni, żeby zwiększyć liczbę zameldowań, to namawiać mieszkańców do prokreacji.
Duże szanse w konkursie ma największa poznańska dzielnica – Piątkowo. Tam mieszkańców z roku na rok przybywa.
"Śmiem wątpić, że konkurs jest sprawiedliwy dla wszystkich rad osiedli" – mówi przewodniczący Zarządu Osiedla Piątkowo, Jacek Tomaszewski.
Różne są zagęszczenia i wielkości osiedli, także ciężko może być im konkurować. Nie ma nigdzie ani w statucie ani w regulaminie osiedla zapisu, żebyśmy mieli wpływ na meldunki na osiedlu. Także ciężko wymagać od nas, żebyśmy wyręczali miasto i urzędników, żeby mieszkańcy się meldowali
- wyjaśnia Jacek Tomaszewski.
Poznań jest podzielony na 42 osiedla. Do zadań rad należą między innymi: opiniowanie projektów miejskich radnych, organizowanie lokalnych wydarzeń czy prowadzenie inwestycji drogowych. Za pierwsze miejsce w konkursie przewidziano 800 tysięcy złotych nagrody, za drugie 500 tysięcy a za trzecie 200 tysięcy.
Kryterium dynamiki zameldowań tłumaczy dyrektor Gabinetu Prezydenta Poznania, Patryk Pawełczak. Jego zdaniem jest to bardziej uczciwe rozwiązanie niż porównanie liczby nowych mieszkańców w danym roku.
Ludzie przeprowadzają się tam, gdzie są dostępne mieszkania. Ich liczba zależy zaś między innymi od inwestycji deweloperów, na które rady osiedli często nie mają wpływu
– przyznał dyrektor Pawełczak.