Jako 4-latek wraz z rodziną został wysiedlony do Generalnego Gubernatorstwa. "Przez ostatnich kilkanaście lat walczył o godne upamiętnienie tamtych wydarzeń" - mówi radna miejska, Lidia Dudziak, która dobrze znała Henryka Walendowskiego.
Pan Henryk Walendowski był poznaniakiem i patriotą. Przez wiele lat zabiegał o takie godne upamiętnienie Polaków, którzy zostali wysiedleni przez Niemców w czasie II wojny światowej, tutaj z Poznania, z Wielkopolski do Generalnego Gubernatorstwa. Pan Henryk miał po prostu drogę przez mękę z tym pomnikiem. Właściwie byłby już dawno wybudowany, gdyby nie ingerencja urzędników i tak zwanej „komisji pomnikowej”. Zawsze pan Henryk mówił, że jeżeli tak dłużej potrwa, to niewielu świadków zostanie właściwie z tamtego czasu. Nikt jednak nie przypuszczał, że pan Henryk tego nie dożyje.
- Pan Henryk zostawił nam swego rodzaju testament. Musimy zabiegać o to, o co przez wiele lat sam zabiegał – dodaje Lidia Dudziak. We wtorek Henryk Walendowski spocznie na cmentarzu na poznańskim Junikowie.