Przez sześć godzin kilkadziesiąt osób, w tym lekarze, technicy weterynarii, opiekunowie i policjanci, pomagało w przygotowaniach tygrysów do odjazdu. Według rzeczniczki prasowej poznańskiego zoo, Małgorzaty Chodyły, cały proces mógł potrwać znacznie dłużej.
Udało się, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wszystko poszło bardzo sprawnie i gładko, mimo trudnych temperatur. Było bardzo zimno, szybko zrobiło się ciemno, ale udało się tygrysy bezpiecznie przyśpić na krótko, zapakować do skrzyń transportowych. Tygrysy się wybudziły wszystkie zdrowe, bezpieczne.
Podróż do Hiszpanii potrwa od 24 do 30 godzin. Tym razem tygrysy mogą liczyć na wyspecjalizowany transport. Przewożone są w wozach z ogrzewaniem i kamerami oraz fachowym nadzorem weterynarza. Małgorzata Chodyła zapewnia, że zoo w Poznaniu zrobi wszystko, żeby pomóc innym porzuconym zwierzętom.
Przed nami ciąg dalszy, właściwie druga runda walki. Zwierząt przemycanych i w potrzebie jest mnóstwo. Musimy stworzyć takie warunki prawne i tak uzupełnić procedury, żeby następne zwierzęta w potrzebie nie umierały zamknięte w ciężarówkach.
W Poznaniu na stałe zostaną dwa z dziewięciu tygrysów uratowanych z transportu do Dagestanu. Szczególnie zły jest stan zdrowia Gogha, który niedawno przeszedł skomplikowaną operację i wciąż boryka się z problemami z przewodem pokarmowym.