NA ANTENIE: O NIC NIE PYTAJ (BO NIE PYTAM JA)/YUGOTON, PAWEL KUKIZ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Pomoc dla ofiar wojny. Dla tych, którzy zostali na Ukrainie

Publikacja: 17.03.2022 g.20:11  Aktualizacja: 17.03.2022 g.20:16 Krzysztof Polasik
Poznań
Pomoc wysyłana do Ukrainy trafia do osób starszych, pozbawionych pracy i chowających się w piwnicach. O transportach darów z Polski opowiadał na antenie Radia Poznań członek lwowskiego oddziału Stowarzyszenia Odra-Niemen. Transporty z Rzeszowa przez Lwów docierały między innymi do Żytomierza i Białej Cerkwi.
mikrofon radio poznań - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

- Dużo osób przyjął Lwów. Dużo ludzi mieszka też w pobliskich miejscowościach w szkołach i innych zakładach – opowiadał Michał Kuc ze Stowarzyszenia Odra-Niemen.

Jeżeli chodzi o tych, którzy tu na miejscu otrzymują pomoc, to są w większości osoby starsze, wielodzietne, a nawet ludzie, którzy nie pracują obecnie, bo dużo zakładów po prostu zamknięto. Zostali w domach bez środków do życia. Nic nie zarabiają. Bardzo chętnie przyjmują pomoc: żywność z długim terminem przydatności, również inne zasoby, leki też są bardzo potrzebne.

Michał Kuc mówił także o zapotrzebowaniu na koce i śpiwory. - Głównie są rozsyłane na wschód, gdzie ludzie uciekają przed bombardowaniami i muszą schronić się w jakichś piwnicach – tłumaczył członek Stowarzyszenia Odra-Niemen.

Pomoc dla Ukrainy w Poznaniu organizuje między innymi biuro posła Wróblewskiego. - Wybór tych darów częściowo jest intuicyjny – mówił na antenie Radia Poznań Bartłomiej Wróblewski.

- Jest na Ukrainie wielu wewnętrznych uchodźców, ze wschodniej czy centralnej Ukrainy, którzy znajdują się na zachodzie kraju i teraz zaczynamy zbierać dla dwóch szkół przekształconych na miejsce pobytu dla uchodźców ze wschodniej Ukrainy pod Stanisławowem. Tam takie rzeczy jak materace czy łóżka polowe bardzo by się przydały i te rzeczy będziemy zbierać także w kolejnych dniach.

Dary cały czas można przynosić do biura posła PiS przy ulicy Mostowej 27 w Poznaniu. Biuro jest czynne w poniedziałki od godziny 9:30 do 18 oraz we wtorki, czwartki i soboty od 9:30 do 15.00.

Roman Wawrzyniak: Rozpocznę od pana posła. Jak wygląda pomoc dla Ukrainy, którą pan poseł organizował i w którą się włączał?

Bartłomiej Wróblewski: Od trzech tygodni w moim biurze poselskim na Mostowej 27 zbieramy najpotrzebniejsze rzeczy. Koce, śpiwory, środki medyczne, środki higieniczne, trwałą żywność, te rzeczy, które mogą się przydać osobom doświadczającym wojny na Ukrainie. Te rzeczy, które zbieramy, mniej więcej raz w tygodniu wysyłamy na Ukrainę. Był transport dla Polaków w Żytomierzu. W zeszłym tygodniu wsparliśmy konwój fundacji Redemptoris Missio dla szpitalu we Lwowie i Tarnopolu. A dzisiaj spakowaliśmy dużą ciężarówkę materiałów różnego rodzaju dla Lwowa i okolic, które będą rozdysponowane przez Archidiecezję Lwowską.

RW: Jak udało się zebrać te dary?

BW: Ja zwróciłem się z apelem do poznaniaków i mieszkańców aglomeracji poznańskiej i odpowiedziało wiele indywidualnych osób, przynosząc paczki i kartony najróżniejszych rzeczy, czasami jest to kilka konserw, czasami inne rzeczy zakupione w supermarkecie, ale też włączają się różne instytucje, na przykład spółdzielnia Społem, która kilkukrotnie przekazywała różne partie przede wszystkim żywności i środków higienicznych. Włączyli się też strażacy ochotnicy z gminy Rokietnica, także czasami są to osoby prywatne, czasami instytucje. Ja nie jestem w stanie wymienić wszystkich osób, które zaangażowały się w zbieranie darów, ale na pewno jest ich kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset. Też wiele osób, które nie przekazuje darów bezpośrednio, chce wpłacać pieniądze. Tylko, że ja nie przyjmuję pomocy pieniężnej, kieruję ich do Caritas Poznań i Caritas Polska.

RW: Oni doskonale znają potrzeby i mają informacje z Ukrainy czego najbardziej potrzeba. Stowarzyszenie Odra-Niemen miało możliwość zawiezienia darów z Poznaniu, zbierane także przez Stowarzyszenie Przyjaciół Wilna i Kresów Południowowschodnich. To nie były dary tylko z Poznania. Proszę powiedzieć czy udało się je dostarczyć do Polaków we Lwowie? Jak oni reagowali i przyjęli te dary?

Michał Kuc: Każdego tygodnia docierają do nas co dwa lub trzy dni dary z różnych oddziałów Stowarzyszenia Odra-Niemen. W większości wszystko trafia do Rzeszowa i potem do nas. Między innymi do Lwowa, ale nie tylko, też do pobliskich miejscowości, do Mościsk i okolicznych wsi. Udało się wysłać kilka transportów dalej. Między innymi do Żytomierza i Białej Cerkwi. Reszta jest teraz rozdysponowana tutaj na miejscu między Polaków, też na parafii między organizacjami, pomagają nam też inni wolontariusze z zaprzyjaźnionych organizacji.

RW: Czy pan uczestniczył w którymś  z tych konwojów?

MK: W sobotę zorganizowany był transportu kilku busów z przejścia w Medyce. Właśnie w taki sposób było to rozdysponowane, że jeden transport trafił wprost do pobliskiej wioski Lipniki, gdzie się osobiście udałem i pokazałem drogę dojazdu dla transportu. Rozmawialiśmy z miejscowymi ludźmi, którzy tam mieszkają i w niedzielę ogłoszono w kościele na mszy świętej, że dary te można rozdać potrzebującym.

RW: W jakich okolicznościach żyją teraz ci ludzie? Czy oni już też sami przyjmują tych obywateli ze wschodu? Czy raczej te osoby kierują się do Polski?

MK: Dużo osób ze wschodu przyjechało na tereny zachodniej Ukrainy. Sporo osób przyjęło miasto w Lwów, ale w pobliskich miejscowościach też dużo osób mieszka w szkołach i innych zakładach. Wiadomo jednak, że najwięcej jedzie przez nasze miasto. Na przykład w Mościskach przejeżdżają i jadą do Polski, co było bardzo widoczne w pierwszym tygodniu od inwazji. Wtedy były tam bardzo duże kolejki samochodów, które sięgały kilkadziesiąt kilometrów, ludzie na piechotę szli też na przejście graniczne. Był duży chaos. Każdy uciekał jak mógł i nie było to jeszcze zorganizowane. Teraz nie ma tych kolejek. Jest w miarę spokojnie. Część zostaje tutaj, część wyjeżdża dalej. Jeżeli chodzi o tych, którzy tu na miejscu otrzymują pomoc, to są w większości osoby starsze, wielodzietne, a nawet ludzie, którzy nie pracują obecnie, bo dużo zakładów po prostu zamknięto. Zostali w domach bez środków do życia. Nic nie zarabiają. Bardzo chętnie przyjmują pomoc: żywność z długim terminem przydatności, również inne zasoby, leki też są bardzo potrzebne.

RW: Korzystając z możliwości Wielkopolan i do pana posła, który jest jednym z organizatorów takich zbiórek, na co by pan wskazał? Czego najbardziej potrzeba?

MK: Artykuły z długim terminem przydatności, czyli żywność. Także leki, ale tutaj trzeba to rozpatrywać indywidualnie, każdy potrzebuje innych leków, ale generalnie bandaże i opatrunki bardziej są potrzebne w szpitalach. Koce i śpiwory też są potrzebne. Głównie są rozsyłane na wschód, gdzie ludzie uciekają przed bombardowaniami, muszą schronić się w jakichś piwnicach i wtedy im są potrzebne.

RW: Panie pośle, czy pan ma jakieś informacje ze wschodu od ludzi, którzy tam są, odnośnie zapotrzebowania?

BW: Trochę to jest intuicyjnie, później to się potwierdza, tak jak pan Michał Kuc mówił, to jest trwała żywność, środki higieniczne. Czasami pojawiają się specyficzne oczekiwania, ale to jest bardzo indywidualne, więc ten ogólny komunikat dotyczy środków czystości, środków higienicznych, podstawowych środków medycznych, trwałej żywności, koców, śpiworów. Jest na Ukrainie wielu wewnętrznych uchodźców, ze wschodniej czy centralnej Ukrainy, którzy znajdują się na zachodzie kraju i teraz zaczynamy zbierać dla dwóch szkół przekształconych na miejsce pobytu dla uchodźców ze wschodniej Ukrainy pod Stanisławowem. Tam takie rzeczy jak materace czy łóżka polowe bardzo by się przydały i te rzeczy będziemy zbierać także w kolejnych dniach.

RW: Czyli nie zawiesza pan swojej zbiórki?

BW: Oczywiście, że nie. Zawsze trzeba działać konsekwentnie, zaczęliśmy tę akcję prowadzić, więc jesteśmy dostępni nadal w tych samych godzinach w poniedziałki od 9:30 do 18, we wtorki, czwartki i soboty od 9:30 do 15, numer telefonu 537 536 194. Następny transport będzie szedł pod Stanisławów, a w kolejnych tygodniach, tak długo jak będzie to potrzebne, będziemy zbierać rzeczy i wysyłać tam gdzie jest zapotrzebowanie i możliwość dostarczenia.

RW: A jak pan ocenia to co dzieje się w przestrzeni samorządowej przyjmowania uchodźców wojennych w Poznaniu i okolicach w Wielkopolsce. Co mówią też pana wyborcy?

BW: Ja dostaję różne zapytania. Niektóre rzeczy to są takie uwagi jak powinno być kształtowane prawo, druga sprawa to jest prośba o pomoc w kontakcie ze służbami wojewody, czy strażą pożarną, zawsze jak się pojawia takie oczekiwanie, ja to robię. Byłem w tym tygodniu w punkcie informacyjnym na dworcu, także w punkcie recepcyjnym, rozmawiałem z wolontariuszami, te uwagi, które się pojawiały, na przykład dotyczące organizacji pomocy na dworcu, także starałem się natychmiast przekazać wojewodzie. Wyzwanie, przed którym stoimy i będziemy stali prawdopodobnie przez miesiące, albo i dłużej, jest bez precedensu. Dwa miliony to jest olbrzymia rzesza. Nie wiadomo czy to jest ostateczna liczba. Najprawdopodobniej nie. Więc tu współpraca między wojewodą a samorządami, wolontariuszami, organizacjami społecznymi musi być bliska i życzliwa. Namawiam też wszystkich do angażowania się w pomoc, ale działać w sposób zorganizowany, także w duchu pewnego kompromisu i cierpliwości. Skoro jest to wyzwanie największe, jakie Europa zna od bardzo długiego czasu, od dziesięcioleci, jeśli chodzi o skalę i szybkość napływu tych uchodźców, to też musimy mieć pewną cierpliwość, że nawet jeśli coś nie gra w stu procentach, to trzeba poczekać jeden lub dwa dni i poprawić, unikać wywoływania dodatkowych napięć, nawet jeśli w czyjejś ocenie coś nie działa tak jakby mogło.

RW: Panie Michale, gdzie udało się państwu dojechać najdalej w głąb Ukrainy z transportami, które organizujecie z darami do różnych miejscowości? Jak tam to wygląda? Czy mieszkańcy chcą zostać na miejscu czy raczej planują wyjazd do Polski?

MK: Osobiście z naszej organizacji nikt nie jeździł. Ale były dary przekazywane przez zaufanych wolontariuszy. Jak dotąd były to dwa miasta: Żytomierz i Biała Cerkiew koło Kijowa. Z tego co widzę, jak oglądam wiadomości, to jeszcze bardzo dużo ludzi tam zostało, część na pewno chce wyjechać, ale to zależy od sytuacji na miejscu, czy w ogóle jest możliwa ewakuacja i czy toczą się działania wojenne i jest z tym większy problem, chociaż te korytarze humanitarne każdego dnia są otwierane. W miarę możliwości ludzie wyjeżdżają na zachód.

RW: Jak funkcjonują te miejscowości. Czy tam normalnie funkcjonuje kolej? Czy jest możliwość przemieszczania się pociągami na zachód?

MK: Są specjalne pociągi ewakuacyjne w kierunku zachodnim. Jeżeli chodzi o inny transport, te korytarze, to rosyjska strona pozwala na jakiś transport prywatny, z tego co słyszałem, nawet z Mariupola nie pozwolili na większą ewakuację.

RW: A w środowisku, w którym pan żyje i mieszka, albo do którego pan docierał, czy ci ludzie nadal planują wyjazd do Polski? Czy może myślą o innych krajach?

MK: Na tych terenach, na których jestem, większość raczej jedzie do Polski, bo ma tam znajomych, rodzinę lub studiujące dzieci. Część, nawet jeśli nie ma jakichś bliskich w Polsce, to raczej rozważa wyjazd tam, bo jest bliżej kulturowo, łatwiej jest opanować język polski i podjąć pracę lub inne działania. Chociaż kilka przypadków jest, o których wiem od znajomych, że ktoś wybiera inny kraj niż Polskę.

RW: U pana w domu działa normalnie radio, telewizja, macie informacje z frontu?

MK: Tak.

RW: Jaki jest ogólny przekaz?

MK: Biuro prezydenta podejmuje kroki w kierunku zawarcia pokoju. Prowadzone są rozmowy, ale jeszcze określonych działań nie widać, umawiają się między stronami, żeby doprowadzić do rozmów na wyższym szczeblu, czyli między prezydentami Rosji i Ukrainy. Z tego co widać, mówi się, że nie będzie mowy o wstąpieniu do NATO, ale może uda się stworzyć nowy sojusz w Europie, który będzie gwarantować bezpieczeństwo na kontynencie europejskim.

RW: A pojawiły się informacje na temat wizyty czterech premierów w Kijowie?

MK: Tak. To wszystko jest na bieżąco pokazywane.

RW: Jak zostało to przyjęte?

MK: Ukraina bardzo sobie ceni to, co robi Polska, wszystkie te działania, które podejmują, także te odwiedziny, ponieważ pokazują po prostu przez swoje działania, że wspierają Ukrainę na każdym szczeblu.

RW: Profesor Krasnodębski z Prawa i Sprawiedliwości mówi tak: „Widzimy zupełną kompromitację niemieckiej polityki wobec Rosji.” To pytanie do pana posła. Jak pan ocenia zaangażowanie Francji, Niemiec czy Holandii w ten konflikt i pomoc dla Ukrainy?

BW: Dochodzi do pewnej zmiany w postawie tych państw, ale mimo tego są one najmniej skore do tego, żeby tej pomocy udzielać, żeby sankcje były dla Rosji bolesne, żeby podejmować jakiekolwiek ryzyko. W tym kontekście to trzeba rozpatrywać. Dla sytego życia i bezpiecznego życia dogadywali się z Rosją ponad głowami Polski i krajów bałtyckich, ponieważ to było korzystne. W ten sposób działali. Dzisiaj mają najwięcej wątpliwości na ile można pomagać Ukrainie, bo strategicznie rozumieją, że wojna się skończy i handlować będzie trzeba, a wtedy partnerem podstawowym znowu będzie Rosja. Stąd taka a nie inna postawa naszych zachodnich sąsiadów. Profesor Kransodębski ujął to w sposób krótki i dobitny. Trudno znaleźć dobre słowa na politykę Niemiec względem Rosji w ostatnich dekadach.

RW: Czy jest coś jeszcze o czym powinniśmy powiedzieć?

BW: Ja chciałbym też podziękować za podjęcie tematu pomocy dla Ukrainy i poprosić wszystkich o włączenie się w pomoc dla Stanisławowa. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu przekazywanie rzeczy potrzebnych do biura i też jeszcze raz podziękować wszystkim osobom niezależnie od poglądów politycznych za dużą solidarność i konsekwentność w działaniu pomocowym. Ten czas jest na tyle trudny i wymagający, ze względu na wojnę i dziękuję wszystkim, którzy rozumieją, że jest to taki czas, że trzeba szukać jedności, a nie sporu.

MK: Ja również chciałbym podziękować wszystkim moim rodakom w kraju i na całym świecie, którzy wspierają nas Polaków mieszkających na Ukrainie oraz Ukraińców w ich dążeniu do pokoju. Za pomoc na każdym szczeblu i na ile to jest możliwe.

 

 

https://radiopoznan.fm/n/pgxscj
KOMENTARZE 0