Związkowcy nie zgadzają się na zwolnienia grupowe, które mają objąć jedną trzecią załogi, czyli maksymalnie ponad 4 tysięcy pracowników w różnych grupach zawodowych.
"Nie ma naszej zgody na likwidacje PKP Cargo" – mówili związkowcy.
Na ulicy Kolejowej zgromadziło się dwustu związkowców z PKP Cargo, ale również innych zakładów, które solidaryzują się z kolejarzami. Manifestujący obawiają się przede wszystkim sanacji spółki, która jak przekonują, doprowadzi do niekontrolowanych zwolnień.
W tym momencie nie ma żadnej ochrony. Ani związkowej, ani emerytalnej. Będzie można zwolnić matki z dzieckiem. A co ma zrobić pracownik, który ma 64 lata. Dokąd on teraz pójdzie do pracy?
- mówił Przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Zachodnim Zakładzie PKP CARGO w Poznaniu, Mieczysław Cykman. I dodawał, że taki krok prowadzi do likwidacji, a nie restrukturazacji spółki.
Na to miejsce czekają już prywatni przewoźnicy, którzy chcą przejąć te zakłady. Im się to będzie opłacać, a nam podobno się nie opłaca. My po prostu chcemy pracy!
- grzmiał Cykman.
- Pracownicy nie mogą odpowiadać za nieudolność zarządu i polityków – dodał przewodniczący wielkopolskiego regionu solidarności, Jarosław Lange.
Kowal zawinił a cygana powieszono. Tym Cyganem są tutaj pracownicy, którzy nie decydowali o kondycji tej firmy i kierunkach rozwoju. To są też związki zawodowe, które nie uczestniczyły w decyzjach politycznych takich albo innych.
- mówił Lange.
Mimo oczekiwań protestujących dyrektor zachodniego zakładu nie wyszedł do manifestantów. Rozmowy o przyszłości PKP Cargo toczą się za to na szczeblu centralnym. O 15 zakończyło się spotkanie w kancelarii prezydenta, w którym uczestniczył prezes spółki, przedstawiciele związków zawodowych oraz ministerstwa.
Zarząd spółki zapowiedział, że w sierpniu zamierza zwolnić jedną trzecią zatrudnionych, w tym 426 osób w zachodnim zakładzie obejmującym Wielkopolskę, Zachodniopomorskie i Lubuskie.