W środę przed jednym z lokali, przy ul. Św. Marcin, pracownicy restauracji protestowali wspólnie z anarchistami i związkiem zawodowym.
- Do naszego związku zgłosiły się pracownice, które są poszkodowane. Pensje nie były płacone na czas, niektóre osoby nie miały umów - mówi Agnieszka Mróz ze związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza.
Jedną z protestujących byłych pracownic była Natalia Czajkowska-Kulza, która wylicza że były szef jest jej winien około 6 tysięcy złotych. Są jednak takie osoby, jak była menadżerka jednego z lokali, która deklaruje że nie wypłacono jej 50 tysięcy złotych.
- Nie chcę, żeby ten człowiek zatrudniał więcej ludzi i ich oszukiwał. Potrafił zatrudniać pracowników i po miesiącu ich zwalniać, nie płacąc - mówi Paulina Korus, inna z pracownic.
Na czas protestu restauracja została zamknięta. Część poszkodowanych zgłosiła sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy i sądu. Oskarżany o nadużycia były szef nie chciał z rozmawiać z Radiem Poznań, argumentując że nie jest właścicielem restauracji. Jak jednak wskazują jego byli pracownicy - de facto to on podejmował wszystkie decyzje.
Więcej w materiale Michała Jędrkowiaka.