Wojsko to nie tylko pomoc ludności w kryzysowych sytuacjach, nie tylko obrona granic, ale także budowanie wizerunku kraju i narodu na misjach zagranicznych. Chociażby obecnie w Afganistanie, gdzie ciągle zdarzają się ataki talibskich bojowników na nasze patrole. Mimo tego, wojsko nie ma problemów z kandydatami. Zainteresowanie mundurem jest ogromne - liczba osób, walczących o jedno miejsce w szkole podoficerskiej jest porównywalna z najbardziej oblężonymi kierunkami cywilnych studiów. Do wojska zgłasza się coraz więcej pań, które również doskonale radzą sobie na poligonie czy na strzelnicy.
Młodzi ludzie starają się o miejsce w szkołach oficerskich, podoficerskich. Po za tym jest jeszcze nowa formacja: NSR, czyli Narodowe Siły Rezerwowe. To również szansa, aby włożyć upragniony mundur - chociaż wcześniej trzeba przejść kurs tzw. służby przygotowawczej. W Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych na Golęcinie w Poznaniu trwa właśnie szkolenie Narodowych Sił Rezerwowych.
Kto wybiera dziś taki ciężki kawałek chleba? Kiedyś młody człowiek robił prawie wszystko, aby wojska uniknąć - dziś jest dokładnie odwrotnie. Do służby w mundurze garną się zarówno mężczyźni jak i kobiety. Dlaczego tak się dzieje? Pytaliśmy o to samych zainteresowanych. Czy to rodzinna tradycja, marzenia o Rambo, a może po prostu dobra praca? Co skłania młodych ludzi by dziś iść do wojska - czy budowana armia wzbudza nasze zaufanie?
Wielu dziś chce zostać żołnierzem, ale nie każdy się nadaje. Kogo wojsko potrzebuje? Specjaliści w jakich zawodach znajdą pracę w koszarach?
Służba w armii jest dziś postrzegana jako stabilna i pewna praca. - Widać to np. po zainteresowaniu młodych ludzi szkołami podoficerskimi - mówi chorąży Marcin Szubert. Niejedna uczelnia mogłaby pozazdrościć szkołom wojskowym. Skąd bierze się takie zainteresowanie? Kogo potrzebuje armia? Specjalistów - w bardzo różnych branżach. Na szczęście dla wojska przy takim zainteresowaniu Wojskowe Komendy Uzupełnień mają w czym wybierać.
Nie każdy jednak może być żołnierzem. Wiadomo jednak, że praca w wojsku nie zawsze jest łatwa i przyjemna. Wysiłek fizyczny, stres i - trwająca czasem kilka miesięcy rozłąka z najbliższymi sprawiają, że wielu ochotników - rezygnuje. Jakie cechy powinien posiadać żołnierz? O to zapytaliśmy psychologa, Anitę Wiecanowską, która jest obecna między innymi podczas pierwszych rozmów z ochotnikami do wojska.. A major Jerzy Seleta wytłumaczył dlaczego dziś chętnych do wojska jest więcej.
A co Państwo sądzą o służbie wojskowej? Czy unikamy munduru czy raczej z przyjemnością podalibyśmy się wojskowej dyscyplinie, wstawać na rozkaz i jeździć na niebezpieczne misje zagraniczne? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.
Z wielką boleścią pisze Pan o tym, że Polacy z tak niską średnią wieku, będą mieli niewiele czasu na cieszenie się emeryturą. Owszem.
A czy próbował Pan odpowiedzieć sobie DLACZEGO ten naród Wielkiego Polaka żyje tak krótko??? I dlaczego jego sąsiedzi, raptem tysiąc km. na zachód, żyją tak długo?
Podpowiem. Zna Pan powiedzenie, kto dba ten ma?
Jeśli da Pan nowe auto idiocie, to po paru dniach, czy tygodniach auto będzie wrakiem. Mądry człowiek, takie samo auto będzie używał dziesiątki lat. Tak samo jest ze zdrowiem. Popatrz Pan na Polskę.
W szkołach koślawa, pogarbiona, zaniedbana młodzież. W dorosłym wieku gorzała, papierochy i koszmarna tzw. polska tradycyjna kuchnia. Do tego dochodzą popsute zaniedbane zęby, a od nich wiele chorób. Jeśli do tego dorzucimy brak ruchu bo; "łona nagimnastykuje się przy sprzątaniu, a łun przy warsztacie czy na budowie", to mamy obraz prawdziwego Polaka, który w wieku 50ciu lat jest człowiekiem zchorowanym, wyniszczonym i zaniedbanym.
Wierni czyli owieczki powinni brać przykład ze swoich pasterzy i pracując, mimo wszystko powinni zacząc o siebie dbać. Niech Pan wejdzie w temat "Biskup Napierała".
Czy ten gość odchodzący w wieku 75 lat!!!!!!!!!!!!!!!!!!! na emeryturę, po tylu latach tyrki i harówki, wygląda na 75???
Słyszmy dużo uwag, że wydłużenie okresu pracy to wymóg demografii. Ale skutki rzeczywiście niskiej tzw. dzietności w Polsce zaczniemy odczuwać dopiero za niecałe 20 lat, kiedy obecne pokolenie wyżu demograficznego doczeka się, że ich dzieci wejdą w wiek produkcyjny. W UE jesteśmy obecnie jedynym krajem, który tak drastycznie podnosi tak wysoko poziom wieku emerytalny. Ale propaganda rządowa upowszechnia nieprawdziwe informacje o podobny lub większym podnoszeniu wieku emerytalnego w innych krajach.
A przecież należymy do najbiedniejszych społeczeństw w UE, z najmniejszymi zarobkami, ze stosunkowo krótkim przeciętnym okresem życia na emeryturze, niskimi standardami opieki medycznej i socjalnej. Premier Tusk przed ostatnimi wyborami nic nie mówił o podnoszeniu wieku emerytalnego, czyli nas oszukał. Teraz forsuje swój projekt z determinacją twierdząc, że chodzi mu o naszą przyszłość. To bałamutne jego tłumaczenie wskazuje na coś innego, on chce nas pozbawić tego minimum, które przez lata było przez ludzi wypracowywane. Czy to nie jest ograbianie nas z wypracowanych świadczeń? - to opinia zawarta w artykule Jerzego Kłosińskiego " na portalu 'wpolityce.pl'. Dodajmy do tego info o przeciętnej długości życia mężczyzn w wybranych krajach: Niemcy, Hiszpania (76), Francja, Włochy, Norwegia (77), Szwecja (78). Polacy ze średnią (71), taką jak mają Surinam, Chiny i Turcja mogą liczyć na to, że pożyją jeszcze 4 lata na głodowej emeryturze i ... Czy tego Pan im życzy?
Ale gdyby tak na trzeźwo (z odrobiną cynizmu) przyjrzeć się tej, typowo polskiej postawie roszczeniowej, temu męczeństwu, wiecznemu niezadowoleniu ze wszystkiego, tej okropnej średniowiecznej niechęci do nowości, przyjrzeć się tym przegranym powstaniom, zaborom, pomordowanym w Katyniu i pod Smoleńskiem, zwrócić uwagę świata na to, kto jest królową Polski i kto jest królem elektem, to wychodzi, że wszyscy Polacy powinni pracować dużo, dużo krócej np. tyle co policja i wojsko. Lub wogóle nie powinni pracować. Ten niedobry Świat powinien nas utrzymywać i z pokorą słuchać polsko-watykańskich mądrości i pouczeń jakimi raczymy ten Świat obdarować.
Czyż po tylu latach cierpień nie zasługujemy na to???
Czy to znaczy, że ja i podobne do mnie capy, uczciwie pracując i płacac duże podatki krajowi nie służymy???
Przecież to min. z naszych podatków ci młodzi ludzie będą utrzymywani i będą uczyli się mordowania innych ludzi. Tfu. Będą się uczyć obrony Ojczyzny. Tylko przed kim. Niemcy nas kupią, Czesi i Słowacy także, a z Ruskimi nie mamy szans.
Ale pobawmy się w matematykę.
Połowa młodych ludzi jest koślawa - o czym 31go stycznia była audycja -( Ten interesujący temat o zdrowiu młodzieży, wyjątkowo szybkoj zniknął. Pewnie znowu kogoś obraziłem) i częśc z nich pójdzie na rentę.
Pare tysięcy zginie w wypadkach, przedsiębiorczy lub zdesperowani młodzi ludzie wyjadą za granicę. Np. dziesiątki młodych osób, które nie sprawdziły się w mojej firmie, siedzi za granicą od lat.
Spora ilość, pragnąca tzw. pewnego kawałka chleba, pójdzie do policji i innych służb mundurowych.
Dzieci artystów pójdą w ślady rodziców.
Dzieci polityków i samorządowców (których liczba wciąż rośnie) pójdą też w ślady rodziców, bo ci nie dadzą skrzywdzić swoich pociech i nie poślą do jakiejkolwiek produkcji.
Dzieci pomordowanych(wg Prawdziwych Polaków)) pod Smoleńskiem pójdą w politykę lub wogóle nigdzie nie pójdą, bo są już ustawione. Dzieci lekarzy, prawników, ksienży także itd. itd.
Pytanie.
Kto więc w tym kraju będzie tworzył dochód narodowy i wogóle pracował?
A już są problemy z wypłatami emerytur i do tego solidarność nie chce podwyższenia wieku emerytalnego, choć cała Europa tyra dłużej, a przynajmniej Niemcy.
soldier pisze, że wojsko to fajna sprawa. Za wrednej komuny mówiło się, że lepszy tysiąc na spocznij niż dwa na baczność.Byłem dwa latka w wojsku i nadal to powiedzenie popieram.
Jeżeli chodzi o sprawę pewności zatrudnienia to teraz to mit. Najdłuższy kontrakt to 5 lat, a żołnierzy służby stałej jest coraz mniej. Kontraktowi nawet najlepsi nie mogą być pewni kolejnego kontraktu. Cywilny zwierzchnik (polityk) nie zawsze kieruje się potrzebami obronności, często lokalne interesiki i partyjne układy doprowadzają do rozformowania jednostek, a wtedy z żołnierzami jest różnie. Mit o opiece armii nad byłymi żołnierzami to mydlana bajka.
Ale młodzi ludzie chcą spróbować żołnierskich kołaczy jedni z zamiłowania inni z wyrachowania i wszyscy muszą się liczyć z trudną służbą. A tych którzy twierdzą że żołnierz sobie rękawów nie wyrywa zapraszam do armii, niech posmakują lekkiego chleba.
Ale najwięcej wojskowych specjalistów jest wśród tych którzy armię znają tylko z oglądania defilad. :-)