Uczelnie wciąż bez umów na prąd

Do końca miesiąca szkoły wyższe powinny zadeklarować, które obszary ich działalności obejmuje ustawa o maksymalnych cenach prądu. - To odnosi się tylko do działalności statutowej – podkreśli przewodniczący KRASP, prof. Arkadiusz Mężyk.

Działalność szkół wyższych jest bardzo złożona, są różnego rodzaju podmioty gospodarcze działające na terenie uczelni. Tu jest ogromny problem z rozróżnieniem jaka część energii jest przez te podmioty zużywana. Druga kwestia się pojawiła, którą zgłasza wiele uczelni, to jest problem z rozstrzygnięciem procedur przetargowych na tę ustawową cenę 785 złotych za megawatogodzinę netto, po prostu nikt się nie zgłasza oferując taką cenę.

Jeżeli uczelnie nie podpiszą kontraktów na dostawy prądu od przyszłego roku, będą musiały kupować energię w cenie rezerwowej 2,5 tysiąca złotych za megawatogodzinę.
Zdaniem rektorów, do działalności statutowej nie należy na przykład prowadzenie akademików. - Istnieje niebezpieczeństwo, że miejsca w domach studenckich będą bardzo drogie – ostrzega rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, prof. Bogumiła Kaniewska.

Taką cenę ustala się raz na rok. Natomiast ustala się ją na podstawie bilansu ubiegłego roku. Tak że jeśli powstanie deficyt, to kolejny rok będzie oznaczał, że miejsce w akademiku będzie droższe, akademik z zasady powinien się samofinansować.

Rektorzy w swoich akademikach tworzą też miejsca dla uchodźców z Ukrainy. Dlatego KRASP zależy na obniżeniu ceny za prąd dla uczelni w całości.
Uczestnicy obrad dyskutują również o reformie szkolnictwa wyższego oraz podwyżkach dla nauczycieli akademickich.