Po agresji niemieckiej, pastor nie chciał podpisać volkslisty. Jego życiorys przypomniał organizator uroczystości, przewodniczący Rady Miasta Poznania, Grzegorz Ganowicz.
Zaraz na początku wojny Niemcy zaproponowali mu podpisanie volkslisty. Odmówił, ponieważ powiedział, że czuje się Polakiem. W odpowiedzi już 9 października został aresztowany i trafił na Młyńską, w grudniu umieszczono go w Forcie VII. Tutaj pod koniec stycznia 1940 roku został zastrzelony najprawdopodobniej w jakiejś pijackiej burdzie strażników. Był to efekt bestialstwa, z jednej strony śmierć przypadkowa, a z drugiej strony będąca konsekwencją całej drogi życiowej
- mówi Grzegorz Ganowicz.
"Zginął dlatego, że postanowił, że jest wierny polskości i swojej wierze" - dodał Grzegorz Ganowicz. Pastor Manitius już wcześniej był doceniony przez miasto. W 2000 roku jego imieniem nazwano park przy rondzie Nowaka Jeziorańskiego.